Równo cztery lata temu, 3 lipca 2015 roku odszedł od nas Włodzimierz Obst. W Pogoni był trenerem, wychowawcą młodzieży, mentorem dla młodych szkoleniowców.
Gdyby chcieć policzyć piłkarzy, których przygotował do gry w ekstraklasie, reprezentacji Polski, klubach zagranicznych, to mogłoby się okazać, że tych piłkarzy byłoby więcej, niż z kilku obecnych czołowych piłkarskich akademii w Polsce razem wziętych. W latach 90 ubiegłego roku praktycznie cała Pogoń składała się z jego wychowanków i radziła sobie w ekstraklasie nieźle.
Miał też niebagatelny wpływ na pozyskanie Jakuba Piotrowskiego, na którym klub zarobił 2 mln euro. W kwestii ściągnięcia do Szczecina tyczkowatego 17-latka nie było wcale w klubie jednomyślności i to na najwyższym szczeblu szkoleniowego pionu sportowego Akademii. Autorytet Włodzimierza Obsta okazał się decydujący.
Dopiero jego zdecydowana interwencja spowodowała, że temat Piotrowskiego przestał być kością niezgody, a utalentowany nastolatek trafił do Pogoni z ogromną jak się później okazało korzyścią dla klubu. Trener miał znakomite oko do piłkarzy, potrafił w sposób bezbłędny ocenić jego potencjał, ale również charakter do ciężkiej pracy.
Włodzimierz Obst był zawodnikiem Pogoni od poziomu trampkarza. Już w 1972 roku rozpoczął w klubie pracę szkoleniową z zespołami trampkarzy młodszych i starszych. Miał kogo podpatrywać. W Pogoni szkolili trenerzy o dużym autorytecie, wiedzy i umiejętnościach: nie tylko Florian Krygier, ale przede wszystkim Zbigniew Ryziewicz, od którego W. Obst wiele się nauczył. Od tamtego czasu niemal nieprzerwanie szkolił młodych adeptów piłki nożnej w naszym klubie. Był najdłużej pracującym trenerem w Pogoni.
W roku 1986 zdobył z drużyną juniorów mistrzostwo Polski. Był to pierwszy i jedyny jak dotąd taki sukces w historii Pogoni. W drużynie tej grali między innymi: Jacek Cyzio, Dariusz Adamczuk, czy Artur Chwedczuk. Z tamtej drużyny w ekstraklasie zagrało sześciu piłkarzy.
Owocami jego pracy było wielu wybitnych zawodników Pogoni, a wśród nich m.in. późniejsi reprezentanci Polski: Maciej Stolarczyk, Olgierd Moskalewicz, Dariusz Adamczuk, Radosław Majdan czy Piotr Celeban. To Włodzimierz Obst potrafił ich wszystkich dostrzec w małych, dziecięcych turniejach, na podwórkach, placach, w szkolnych salkach gimnastycznych.
W sezonie 1989/1990 piastował również stanowisko szkoleniowca I drużyny. Wtedy postanowił sobie, że nigdy już nie wróci do pracy w dorosłym futbolu. Jak dla niego zbyt wiele tam było piłkarskiej polityki, nieformalnych układów, niż prawdziwej piłki.
Włodzimierz Obst miał specyficzne poczucie humoru; witając się z dziennikarzami mówił z uśmiechem: „Jak ja nie lubię żurnalistów...", wchodząc do szatni sędziowskich, od progu rzucał: „Jak ja nie lubię arbitrów...".
Trener związany był z Pogonią do ostatnich dni. W ostatnim okresie zajmował się grupami naborowymi w Akademii Pogoni. Był także jednym z trenerów-koordynatorów całej Akademii. Mimo ciężkiej choroby starał się do końca uczestniczyć w życiu klubu. (par)