Przed piłkarzami Pogoni Szczecin sześć dni prawdy. Od najbliższej niedzieli do następnej soboty rozegrają trzy ligowe mecze i jeżeli choćby dwóch z nich nie wygrają, to wiosenna misja ratowania ekstraklasy stanie się praktycznie nieaktualna. Straty będą zbyt poważne.
Bez względu na wyniki tych trzech spotkań Pogoń powinna już być w trakcie poważnych rozmów transferowych. Bez wzmocnienia drużyny trzema, lub nawet czterema wysokiej klasy piłkarzami nie będzie szans na nawiązanie walki o utrzymanie się. Pogoń potrzebuje pozyskać przede wszystkim dwóch, lub nawet trzech ofensywnych piłkarzy: napastnika, ofensywnego pomocnika i skrzydłowego.
Praktycznie jedyny obecnie napastnik Pogoni Łukasz Zwoliński w rundzie jesiennej ma na koncie jednego zdobytego gola, pięć celnych strzałów, dwa otwierające podania i dwa celne podania w pole karne przeciwnika. Obydwa otwierające podania i jedno z dwóch celnych podań w pole karne przeciwnika zanotował podczas ostatniego meczu z Jagiellonią, ale raczej trudno oczekiwać, że jest to zwiastun nagłej eksplozji formy wychowanka klubu.
Gdzie szukać wzmocnień?
Pogoń w polskiej ekstraklasie wzmocnień raczej nie znajdzie. Musiałaby zapłacić spore pieniądze, a jak wiadomo klub do krezusów nie należy. Jest kilku wartościowych graczy w I lidze, ale wątpliwe, czy z takimi zawodnikami uda się nadrobić dość poważne straty.
Pogoń może też szukać za granicą. W ostatnim oknie transferowym klub skupił się na sprowadzeniu piłkarzy dobrze znanych z boisk ekstraklasy i nie wyszedł na tym dobrze (Załuska, Dvali, Hołota, Formella). Rok temu natomiast drużynę wzmocnili piłkarze zagraniczni i było jeszcze gorzej (Cincadze, Ciftci). Bez względu na obrany kierunek, zawsze kończyło się porażką.
Tym razem marginesu błędu już nie ma, działania muszą być bardziej skuteczne. Transfery muszą być przemyślane, piłkarze odpowiednio dopasowani, zweryfikowani i przydatni od pierwszego meczu. Nie będzie już czasu na odbudowę graczy.
W ostatnim czasie modnym kierunkiem dla klubów ekstraklasy jest Hiszpania. Okazuje się, że z trzeciej ligi tego kraju można sprowadzić całkiem wartościowych graczy. Igor Angulo w Górniku, czy Carlitos w Wiśle potwierdzają to. Wcześniej był Cabrera w Koronie, czy Quintana w Jagiellonii.
Ponad setka dobrych napastników
W Hiszpanii na trzecim szczeblu rozgrywek rywalizuje 80 drużyn podzielonych na cztery grupy. Do wyboru jest zatem przynajmniej setka dobrej jak na polskie warunki klasy napastników zarabiających całkiem niewiele i czekających na jakiekolwiek zagraniczne oferty. Często są to piłkarze jeszcze młodzi, na dorobku w przedziale wieku 21-24 lata.
Napastników mających od początku sezonu przynajmniej sześć goli na koncie naliczyliśmy aż dziesięciu. Jednym z nich jest 24-letni Nuha Marong, mający podwójne obywatelstwo: hiszpańskie i gambijskie, mierzy aż 193 cm. wzrostu, jest byłym młodzieżowym reprezentantem Hiszpanii, a w czerwcu kończy mu się kontrakt.
Ci najskuteczniejsi gracze w III lidze hiszpańskiej wyceniani są przez popularny portal transfermarkt.de na 200, lub 300 tys euro. Są to przeważnie gracze wyszkoleni w znanych hiszpańskich klubach: Celcie Vigo, Athletic Bilbao, czy Betisie Sewilla. Nie potrafili się tam przebić, a obecnie ugrzęźli trochę na peryferiach hiszpańskiego futbolu.
Dużo dobrych piłkarzy występuje też w Portugalii i to w drugiej klasie rozgrywkowej, bardziej przystępnej dla klubów z polskiej ekstraklasy. Był w Polsce czas, kiedy z tego kraju trafiało do Polski kilku ciekawych graczy, głównie do Zawiszy Bydgoszcz.
Druga liga portugalska
Brazylijski napastnik Vinicius zdobył jesienią 11 goli, gra pierwszy sezon w Europie, ma 22 lata, występuje w przedostatniej drużynie tabeli II ligi portugalskiej, ma ważny kontrakt do 30 czerwca i na pewno czeka na ciekawe oferty. Ofensywny pomocnik Rui Costa ma 21 lat, zdobył 10 goli i występuje w zespole wicelidera tabeli Famalicao. To dwa najciekawsze i przystępne dla polskich klubów nazwiska z tamtejszego rynku.
To tylko przykłady piłkarzy z dobrymi liczbami, grającymi w krajach mających zdecydowane lepsze ligi, lepsze szkolenie, ale jeszcze nie potrafiącymi się wybić. Kibice w Szczecinie mocno liczą na to, że swoje kontakty w Niemczech może uruchomić trener Kosta Runjaic.
Wisła pozyskała trenera z Hiszpanii i w ślad za tym poszły transfery z tego kraju. Może podobnie będzie w Pogoni, ale z kierunkiem niemieckim. Korona dzięki zatrudnieniu Gino Letteriego też sprowadziła graczy z Niemiec, ale oczywiście z niższych lig.
Jeżeli Pogoń miałaby pozyskać graczy z klubów niemieckich potrafiących podnieść poziom drużyny, to grający na poziomie III ligi mogliby już takimi być. Na tym poziomie w rundzie jesiennej wyróżniał się między innymi 25-letni napastnik Meppen Benjamin Girth, który gra dopiero pierwszy sezon na tym poziomie rozgrywek, wcześniej występował w niższych klasach rozgrywkowych, ale ma talent do strzelania goli, bo zdobył ich jesienią aż 11, a w czerwcu kończy mu się kontrakt.
Brazylijczyk w Bułgarii
Jeżeli Pogoń chciałaby zatrudnić bramkostrzelnych napastników z lig zagranicznych, ale z najwyższych klas rozgrywkowych, to są tacy, którym wkrótce kończą się kontrakty w: Bułgarii, Finlandii, czy Estonii. To są ligi słabsze od polskiej, więc ryzyko pozyskania wartościowego gracza wzrasta.
W lidze bułgarskiej wyróżnia się brazylijski napastnik Fernando Viana z Botew Plowdiw, który jesienią w 17 meczach zdobył 9 goli i zaliczył 5 asyst. Świetną jesień zagrał portugalski skrzydłowy Beroe Stara Zagora 27-letni Pedro Eugenio, który zakończył sezon z 8 golami i 3 asystami.
W piątce najlepszych strzelców ligi fińskiej jest trzech napastników, którym już w grudniu kończą się umowy, natomiast 27 goli i 8 asyst miał na koncie w słabej co prawda lidze estońskiej Albert Prosa grający w reprezentacji swojego kraju, ale jeszcze nie doczekał się prób poza swoim krajem.
Od dobrze wyszkolonych ofensywnych graczy aż roi się w League One, lub League Two w Anglii. Gdy trenerem Pogoni był Czesław Michniewicz, klub mocniej sondował tamtejszy rynek, po odejściu szkoleniowca, zainteresowanie Pogonią rynkiem angielskim spadło.
Pozyskanie dobrej klasy graczy ofensywnych nie jest łatwe dla żadnego klubu, tacy piłkarze są w cenie, a ci słabsi nie gwarantują jakości. Pogoń na kilku z nich już mocno się rozczarowała. Ubiegłoroczne wypożyczenie Ciftciego jest świeżo w pamięci, mocnym rozczarowaniem okazał się dwuletni pobyt w Pogoni Adam Gyurcso, który wzmacniał Pogoń w charakterze gwiazdy, a okazał się graczem bardzo kapryśnym i chimerycznym.
Pogoń nie może jednak już pozyskiwać graczy mających dłuższą przerwę, mających problem z regularną grą. Wtedy są małe szanse, że taki piłkarz szybko stanie się wzmocnieniem. To muszą być piłkarze będący w rytmie meczowym. Na kilku pozornych okazjach w końcówce okienka transferowego Pogoń już kilka razy mocno się zawiodła. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser