Czwartek, 28 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Buksa kibicuje bratu i Pogoni

Data publikacji: 16 marca 2020 r. 17:44
Ostatnia aktualizacja: 16 marca 2020 r. 17:55
Piłka nożna. Buksa kibicuje bratu i Pogoni
 

Niespełna 24-letni Adam Buksa w grudniu ubiegłego roku trafił z Pogoni Szczecin do amerykańskiej drużyny New England Revolution. Zdążył zagrać w dwóch ligowych meczach, zdobył swoją pierwszą bramkę. W bardzo ładnym stylu.

Obecnie jest jednak zmuszony odpoczywać. Podobnie, jak cały piłkarski świat. W Stanach Zjednoczonych ogłoszono przynajmniej 30-dniową przerwę w rozgrywkach w związku z pandemią koronawirusa. Do niedzieli stwierdzono w Stanach Zjednoczonych ponad 3 tysiące zakażeń, ostatniej dobry ponad 100. 60 osób zmarło.

– Zdobyty gol już w drugim meczu bardzo mnie zmotywował – powiedział Adam Buksa. – Wszystko układało się doskonale, choć w meczu, w którym wpisałem się na listę strzelców, zaledwie zremisowaliśmy. Nikt nie jest zadowolony z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, ale każdy ją rozumie. Trzeba przeczekać ten fatalny moment i zachowywać się odpowiedzialnie.

W Stanach Zjednoczonych na rozprzestrzeniającego się koronawirusa zareagowano bardzo szybko. Bardziej zdecydowanie niż w niektórych krajach europejskich, choć skutki tej choroby nie są na razie tak odczuwalne. Prezydent Donald Trump ogłosił stan nadzwyczajny, zakazał przylotów do Stanów Zjednoczonych Europejczykom. To poważne, ale konieczne sankcje.

– Nie miałem żadnych wątpliwości, że szybka decyzja podjęta przez piłkarską ligę MLS jest słuszna – odparł Adam Buksa. – W takich sytuacjach zdrowie jest najważniejsze i trzeba bezwzględnie podporządkować się wszelkim ustaleniom i odgórnym wytycznym. Skoro istnieje podwyższone ryzyko rozsiewania wirusa podczas większych zgromadzeń, to nie ma wątpliwości, że decyzja o zawieszeniu rozgrywek jest jedyną słuszną. Musimy dostosować się do nakazów specjalistów i skupiać się na tym, by ze swojej strony minimalizować ryzyko złapania wirusa. Obecnie nie ma żadnego znaczenia, czy się jest sportowcem, czy kimkolwiek innym. Każdy wobec zagrożenia jest równy.

Dwa miesiące za oceanem

Adam Buksa przebywa już w Stanach Zjednoczonych od ponad dwóch miesięcy. Nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją. Już przed przylotem znał znakomicie język angielski. Swojego pierwszego wywiadu dla telewizji klubowej udzielił w języku angielskim. Stał się przez to znakomicie postrzegany. Nie tylko jako zdolny i wartościowy piłkarz, ale też jako dobrze wykształcony człowiek.

– Cały czas uczę się wielu nowych rzeczy – uważa Adam Buksa. – Nie chciałbym na razie dokonywać porównań poszczególnych lig lub sposobu życia społeczeństw z dwóch różnych kontynentów. Na to przyjdzie jeszcze czas, może za kilka miesięcy. Wciąż wiele rzeczy jeszcze poznaję, uczę się i na wiele tematów nie mam jeszcze wyrobionego zdania.

Adam Buksa jest zawodnikiem klubu z Bostonu. To bardzo atrakcyjne miejsce do życia, ale piłkarz przede wszystkim pojechał tam rozwijać się pod względem piłkarskim. Otrzymał też gwiazdorski kontrakt. Jest w drużynie jednym z trzech tzw. designated players, czyli piłkarzy z gwiazdorskimi kontraktami. Dwaj pozostali to Gustavo Bou i Carles Gil.

Bou jest Argentyńczykiem, ma 30 lat. Do klubu z Bostonu trafił pół roku przed Adamem Buksą, a New England Revolution zapłacił za niego 6,5 mln euro. Wcześniej doświadczony napastnik występował w klubie z Tijuany, a Meksykanie zapłacili za niego 8 mln euro. Bou ma za sobą występy w słynnym argentyńskim klubie River Plate. Nie jest zatem piłkarzem przypadkowym.

Przeszłość w La Lidze i Premier League

Gil jest Hiszpanem, ma 27 lat i za sobą występy w takich klubach, jak: Valencia, Deportivo la Coruna, a także Aston Villa. Anglicy wykupili go z Valencii pięć lat temu za kwotę 4,2 mln euro. To był dla niego najlepszy okres w karierze. Jest piłkarzem ofensywnym, odpowiedzialnym za dogrywanie piłek dla Adama Buksy.

– Jestem bardzo zadowolony z naszej dotychczasowej współpracy, ale nie tylko z tymi dwoma piłkarzami – ocenia Adam Buksa. – Bou i Gil są doświadczonymi piłkarzami, grali w wielu znakomitych klubach. Ten pierwszy jest wychowankiem River Plate, ten drugi hiszpańskiej Valencii. Uczyli się zatem futbolu w znakomitych dla piłkarza miejscach i widać po nich, że kochają mieć piłkę przy nodze, ale świetnie umieją też współpracować. Ja się przy nich sporo uczę, to świetni piłkarze i partnerzy. Z każdym dniem się docieramy i nasza współpraca wygląda coraz lepiej. To duża przyjemność grać z nimi w jednej drużynie. Tworzymy naprawdę dobry ofensywny tercet.

Trenerem Adama Buksy jest Bruce Arena. To trener bardzo znany, kiedyś doprowadził reprezentację Stanów Zjednoczonych do ćwierćfinału mistrzostw świata. Było to w roku 2002. Było nawet blisko strefy medalowej. W meczu o półfinał jego zespół miał przewagę w spotkaniu z Niemcami, ale zabrakło szczęścia.

– Już przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych wiedziałem, że to znany i ceniony szkoleniowiec – kontynuuje A. Buksa. – Ma już 68 lat, ale nie przeszkadza mu to być trenerem bardzo kreatywnym, mającym w Stanach Zjednoczonych status trenerskiej legendy. Nasza współpraca wygląda bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń, to przyjemność pracować z tak doświadczonym i utytułowanym trenerem. Wiem dokładnie, czego ode mnie oczekuje, więc staram się wykonywać jego polecenia i realizować założenia.

Koledzy z młodzieżówki

Adam Buksa nie jest jedynym polskim piłkarzem grającym w lidze MLS. Prócz niego są tam jeszcze jego rówieśnicy i koledzy z reprezentacji młodzieżowej Przemysław Frankowski i Jarosław Niezgoda. Ten pierwszy jest najdłużej, ten drugi trafił do ligi MLS również podczas zimowego transferu

– Z „Frankiem” zdążyliśmy się już zmierzyć – mówi A. Buksa. – To w meczu przeciwko jego drużynie zdobyłem swoją premierową bramkę. Oczywiście zamieniliśmy ze sobą kilka słów, przed rewanżem może spotkamy się na kawę. Z Jarkiem natomiast spotkaliśmy się w Portland w trakcie przedsezonowego turnieju, a w lidze mieliśmy zagrać przeciwko sobie w meczu, który został odwołany.

Adama Buksę świetnie w polskiej ekstraklasie zastępuje jego młodszy brat Aleksander. W obecnym sezonie zdobył już trzy gole, a ma dopiero 17 lat. Jest jedynym w Europie piłkarzem urodzonym w roku 2003, który strzelił w najwyższej klasie rozgrywkowej aż trzy bramki. Wiele osób twierdzi, że ma jeszcze większy talent od starszego brata.

– Polską ekstraklasą, a szczególnie występami mojego młodszego brata interesuję się, ale wiele meczów omija mnie ze względu na różnicę czasu – mówi A. Buksa. – Przeważnie mamy wtedy treningi albo gramy mecze. Występów Olka i meczów Pogoni starałem się jednak nie odpuszczać.

Adam Buksa do tej pory był raz powołany do reprezentacji Polski przez Jerzego Brzęczka, ale nie zdołał zadebiutować w oficjalnym meczu. Pozornie wydawało się, że wyjazd do Stanów Zjednoczonych utrudni mu walkę o miejsce w reprezentacji. Dobry start w tych rozgrywkach jednak zmienił optykę na tę kwestię.

– Samo myślenie o powołaniu do reprezentacji Polski nic mi nie da – uważa A. Buksa. – Muszę je wywalczyć postawą na boisku, dlatego skupiam się na tym, aby jak najlepiej przygotowywać się do treningów i jak najlepiej wypadać w meczach. Wówczas wszystko jest sprawą otwartą. Na razie jednak tematu nie ma, bo świat nie gra w piłkę, więc poczekajmy, gdy wszystko wróci do normy. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA