Rozmowa z Krzysztofem Kapuścińskim - trenerem Błękitnych Stargard
W sobotę rozpoczną swoje wiosenne zmagania piłkarze dwóch zachodniopomorskich II-ligowych klubów, czyli Błękitnych Stargard (6. miejsce, 28 pkt.) i Kotwicy Kołobrzeg (12. lokata, 19 pkt.).
– Jak ocenia pan kończący się okres przygotowawczy?
– Tradycyjnie jak co roku trenowaliśmy na własnych obiektach oraz na zgrupowaniu w Bornem Sulinowie, gdzie czujemy się już jak w domu. Rozgrywaliśmy też gry kontrolne, więc plan przygotowań został w pełni zrealizowany. Od pięciu lat wiosnę mamy dobrą, więc mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Moim celem było ogranie jak największej liczby młodych, perspektywicznych zawodników z zaplecza oraz scementowanie składu, który grał jesienią i jego kosmetyczne korekty.
– Jak spisywała się młodzież?
– Bardzo obiecująco, a do pierwszego zespołu już włączony został 17-letni Sebastian Rybicki. Jest jednak całe grono młodych, z Bartoszem Babickim na czele, których co jakiś czas będę sukcesywnie zapraszał na treningi z II-ligowcami.
– Zimą więcej zawodników pożegnało się z Błękitnymi niż zostało pozyskanych. Czy w związku z tym wiosną potencjał drużyny będzie dużo mniejszy?
– Uważam, że nie osłabiliśmy się zimą, lecz wzmocniliśmy, bo Robert Brzęczek i Patryk Skórecki zrobią różnicę, a ci co odeszli, nie decydowali o obliczu zespołu. W pewnym momencie bałem się jednak o atak, bo po odejściu Przemysława Brzeziańskiego, kontuzji barku doznał Sebastian Inczewski, a Oleksandr Sestrenskij, który jesienią zagrał tylko raz, uszkodził ścięgno Achillesa. Na szczęście kontuzjowani wracają do zdrowia, a w roli wysuniętego napastnika, czyli na klasycznej „9” świetnie radzi sobie Bartosz Flis.
– A jak wygląda sprawa zdrowia pozostałych piłkarzy?
– Nie ma większych problemów, choć niektórych pobolewają kolana, a jest to niestety efekt uboczny treningów na sztucznych nawierzchniach. Cieszę się, że po długich problemach do zdrowia i formy powrócił Piotr Wojtasiak, a doświadczony bramkarz Marek Ufnal, który stracił praktycznie całą jesień przez złamany palec w meczu rezerw, jest już w pełni gotowy do gry.
– Jaki cel postawiły piłkarzom władze klubu przed rundą wiosenną?
– Chcemy walczyć o miejsce barażowe, premiowane szansą walki o awans do I ligi, ale oficjalnie zarząd nie postawił nam takiego zadania. W podświadomości mamy jednak zakodowane, że trzeba grać o coś, o stawkę, bo wtedy można mówić o sportowej przygodzie. Także kibice będą z tego zadowoleni. Spadek niby nam nie grozi, ale dopóki nie zdobędziemy tylu punktów, by prawa matematyki gwarantowały nam utrzymanie, nie można się rozprężyć. Przypomnę, że w poprzednim sezonie Stal Stalowa Wola będąca trzecią po jesieni z bardzo dużą przewagą punktową nad strefą spadkową, w dwóch ostatnich kolejkach dramatycznie walczyła o utrzymanie. Podsumowując: będziemy chcieli wygrywać jak najczęściej! Drugie nasze zadanie to mobilizacja młodzieżowców, których zresztą mamy bardzo zdolnych, by pokazać się w programie PZPN-u Pro Junior System.
– Czy jesienią na własnym stadionie nie remisowaliście zbyt często?
– Oczywiście wolelibyśmy wygrywać i do tego będziemy dążyć wiosną, ale remis remisowi nierówny i może być także „zwycięski” podział punktów, jak choćby w przypadku jesiennego meczu z Rakowem Częstochowa, w którym po sześciu minutach przegrywaliśmy 0:2, mieliśmy mnóstwo okazji, a sędzia nie uznawał bramek, lecz w końcówce wyrównaliśmy na 2:2.
– Co sądzi pan o decyzjach PZPN-u, który kara kluby minusowymi punktami, a Polonia Bytom ma już ich osiem…
– Sprawa może jest dyskusyjna, ale uważam, że na szczeblu centralnym kluby powinny być transparentne i zabezpieczone finansowo, by realizować swoje zobowiązania. Jak piłkarze nie mają wypłat, to utrudnia to także pracę trenera, bo jak ma motywować zawodników? A jak inaczej PZPN może wywierać presję na kluby? Karać finansowo, gdy w klubowej kasie nie ma pieniędzy? Pobłażanie zaś może doprowadzić do sytuacji, że klub wycofa się w trakcie sezonu dezorganizując rozgrywki. Bytomskiej Polonii współczuję, bo ten markowy klub z tradycjami, przyciągający kibiców na wszystkie stadiony, ma ogromne problemy finansowe, które ciągną się już od spadku z ekstraklasy. Jedynym jednak wyjściem jest pomoc lokalnych władz i biznesu.
– Porozmawiajmy teraz o innym klubie, znacznie nam bliższym, bo o zachodniopomorskiej Kotwicy.
– Kołobrzeżanie przeprowadzili zimą wiele dobrych transferów i mają bardzo szeroką, 23-osobową wyrównaną kadrę, więc na każdej pozycji toczy się rywalizacja o miejsce w składzie. Czas pokaże, czy to jest najlepszy układ. Myślę jednak, że świetny trener, jakim jest Ryszard Wieczorek, którego znam od dawna i sporo godzin przegadaliśmy, wszystko dobrze poukłada. Typuję, że Kotwica spokojnie utrzyma się w II lidze, ale walka o uniknięcie degradacji będzie bardzo ciekawa, bo wiele zespołów z dolnych rejonów tabeli mocno się wzmocniło.
– Na koniec pytanie o sobotniego rywala, czyli ROW 1964 Rybnik.
– Będzie to trudny przeciwnik, bo choć zimą do Zagłębia Lubin odeszli Bartosz Slisz i Radosław Dzierbicki, to jednak przyszedł tej klasy zawodnik, co pozyskany z GKS-u Tychy Mariusz Zganiacz, który rozegrał blisko 200 spotkań w ekstraklasie w barwach Legii Warszawa, Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Odry Wodzisław, Korony Kielce i Piasta Gliwice. Wspólnie z Mariuszem Muszalikiem, który w ekstraklasie rozegrał ponad 300 spotkań, mogą perfekcyjnie pokierować młodszymi kolegami z boiska.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)