22-letni Marcin Listkowski został sprzedany do klubu z włoskiej Serie B Lecce za kwotę 300 tys. euro. Jego dorobek w pierwszym zespole Pogoni, to 97 ligowych meczów, dwa gole i cztery asysty. Jak na zawodnika ofensywnego, to bardzo skromnie.
Transfer na zaplecze włoskiej Serie A do klubu z aspiracjami to dobry ruch i kierunek dla piłkarza, po którym spodziewano się w Szczecinie znacznie więcej, ale który na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i ma szansę na ciekawą międzynarodową karierę.
Listkowski był piłkarzem Pogoni 6,5 roku, od ponad pięciu lat był już piłkarzem pierwszej drużyny. Bardzo szybko, jeszcze przed ukończeniem pełnoletności stał się zawodnikiem nawet wyjściowej jedenastki, ale dziś już wiemy, że wiele rzeczy działo się w jego przypadku zbyt prędko.
Powinien być poddany bardziej wnikliwej piłkarskiej obróbce. Nie był tak szybko gotowy na nowe wyzwania, ale braki kadrowe w pierwszym zespole i chęć pokazania piłkarskiej Polsce utalentowanego piłkarza była zbyt duża. W kolejnych latach piłkarz nie robił wystarczających postępów, jego kariera przestała być modelowa. Istniało poważne zagrożenie, że zawodnik przepadnie. Tak się jednak nie stało i zawodnik wciąż ma szanse na poważne granie w piłkę.
16-latek poza domem
Do Pogoni trafił w przerwie zimowej sezonu 2013/14. Był zaledwie 16-letnim uczniem gimnazjum, pochodzi z wielodzietnej rodziny i wyjazd do innego miasta z innego województwa w tak wczesnym wieku stanowił dla niego i jego rodziny sporą zagadkę i dużą wątpliwość. Piłkarz chciał się jednak rozwijać, a Pogoń zapewniła mu dobre warunki.
Pogoń zastosowała dość sprytny manewr. Sprowadziła nie tylko utalentowanego juniora, ale również jego trenera z Lecha Rypin Patryka Dąbrowskiego, który w Szczecinie zamieszkał z młodym piłkarzem i otoczył go troskliwą opieką. Pod swoimi skrzydłami miał nie tylko Listkowskiego, ale też o wiele bardziej krnąbrnego, ale może nawet bardziej utalentowanego Kamila Wojtkowskiego.
To byli jedni z najbardziej zdolnych chłopców z rocznika 1998 w naszym kraju, który uznawany był za jeden z najbardziej utalentowanych, wróżono przed reprezentacją juniorów tego rocznika wielkie sukcesy, przełamanie w juniorskich rozgrywkach mistrzostw Europy, ale na zapowiedziach tylko się skończyło.
Z tamtej grupy do pierwszej reprezentacji Polski powoływani byli wychowankowie Lecha Poznań: Krystian Bielik, Kamil Jóźwiak i Robert Gumny, co znakomicie pokazuje, który klub tak naprawdę dobrze szkolił i przygotowywał piłkarzy na dobry międzynarodowy poziom.
Pięcioletnia umowa
Listkowski mimo dość trudnego przejścia z wieku juniora do seniora nie przepadł, cały czas funkcjonuje i wciąż bardzo dobrze rokuje. Gdy skończył 18 lat, Pogoń podpisała z nim aż pięcioletnią umowę. Dziś żaden młody piłkarz tak długiej umowy nie podpisuje, w przypadku Listkowskiego to się udało i dzięki temu można było kierować jego karierą bardzo ostrożnie, nie trzeba było się spieszyć, należało umiejętnie piłkarza do dużych wyzwań przygotować.
Niecierpliwość była jednak bardzo duża, zawodnik nie strzelał goli, zaczęto coraz częściej mu to wypominać. Po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się dopiero w tym roku. Stało się to niemal pięć lat po ligowym debiucie w ekstraklasie. Piłkarz golem się też z ekstraklasą pożegnał i to bardzo efektownym, na stadionie mistrza Polski, w ostatniej kolejce sezonu, w meczu zakończonym zwycięstwem i dającym drużynie szóste miejsce.
To jest piłkarz, którego bardzo trudno ocenić. W tegorocznych meczach pokazywał duże możliwości, imponował luzem, swobodą, odwagą, przyspieszeniem, dobrym balansem, dryblingiem, opanowaniem nad piłką i siłą fizyczną. Teoretycznie jest piłkarzem kompletnym, o umiejętnościach zdecydowanie ponadprzeciętnych i pokazywał to na boisku. Bywały momenty, że zdecydowanie przerastał nie tylko drużynę Pogoni, ale nawet całą ekstraklasę.
To były jednak tylko momenty, brakowało regularności, a może większej sportowej stabilizacji w zespole. Nie jest przypadkiem, że Listkowski nie chciał przedłużać umowy z Pogonią. Nie jest też tajemnicą, że rok temu chciał go wykupić Raków Częstochowa i piłkarz skłaniał się do przenosin.
Najlepszy piłkarz Rakowa
Prawdą jest też, że dwa lata temu zabiegał o wypożyczenie do innego klubu i znalazł się w Rakowie, w którym odżył, był fundamentalną postacią w zespole, który uzyskał awans do ekstraklasy, był najlepszym piłkarzem w tej drużynie, świetnie się wpasował i zaaklimatyzował. To był jego najlepszy czas w karierze.
Jakimś sposobem w Pogoni nie potrafił pokazać pełni swoich możliwości i talentu, choć szans przecież dostawał sporo. Dawał mu je też Kosta Runjaic, który po kilku pierwszych tygodniach swojej pracy w Pogoni powiedział, że 20-letni wtedy Jakub Piotrowski i 19-letni Marcin Listkowski są piłkarzami na miarę niemieckiej Bundesligi.
Dziś obaj są zawodnikami drugoligowych zespołów, ale z krajów TOP 4 w Europie. Ich droga do dużej międzynarodowej kariery wciąż jest jeszcze otwarta, a słowa szkoleniowca sprzed prawie trzech lat wciąż są aktualne i możliwe do zrealizowania.
Obaj piłkarze zrobili przy niemieckim trenerze duży krok do przodu. Obaj dowiedzieli się, co znaczy ciężka praca, rywalizacja, walka o miejsce w zespole. Obaj dowiedzieli się też, że o wiele rzeczy trzeba walczyć i nie zawsze ta walka jest uczciwa i sprawiedliwa. To są pierwsi piłkarze z drużyny wicemistrzów Polski juniorów z roku 2016, którzy zostali wytransferowani do klubów zagranicznych.
Gol w debiucie
Listkowski trafił do Pogoni 6,5 roku temu wraz z Kamilem Wojtkowskim i obaj w wieku 16 lat zadebiutowali w trzeciej lidze. To był inauguracyjny mecz rundy wiosennej roku 2014, w którym prowadzone przez trenera Adama Gołubowskiego rezerwy Pogoni rozgromiły na własnym boisku czołową drużynę swojej grupy makroregionalnej Kaszubię Kościerzyna 3:0. Dwa gole zdobyli debiutanci: 18-letni wówczas Hubert Matynia i 16-letni Marcin Listkowski.
Ten pierwszy pół roku później zadebiutował w ekstraklasie i jest piłkarzem Pogoni do dziś, Listkowski właśnie zakończył swoją przygodę ze szczecińskim klubem. Z obecnej drużyny Pogoni tylko Adam Frączczak ma większy staż w pierwszym zespole od Matyni i Listkowskiego.
Listkowski wiosną 2014 występował na przemian w zespole rezerw, juniorów starszych i juniorów młodszych. W międzyczasie wyjeżdżał na zgrupowania reprezentacji Polski, której był niezbędny. W juniorach starszych grał z piłkarzami o trzy lata starszymi, nawet w juniorach młodszych był o rok młodszy od swoich partnerów w drużynie i konkurentów. Pod względem piłkarskim przerastał tę ligę wyraźnie.
Dwa lata później był kapitanem reprezentacji Polski juniorów, która minimalnie przegrała awans do finałowego turnieju mistrzostw Europy. Listkowski był kapitanem zespołu, w którym grali obecni reprezentanci Polski: Radosław Majecki, Krystian Bielik, Robert Gumny, Kamil Jóźwiak i Sebastian Szymański. Był siłą napędową tego zespołu.
Przeciwko gwiazdom z Premier League
Toczył często zwycięskie boje z takimi piłkarzami, jak: wyceniany obecnie na 30 mln euro turecki obrońca Juventusu Merih Demiral, jak wyceniany na 15 mln euro chorwacki skrzydłowy VfB Stuttgart Jospi Brekalo, czy portugalskie gwiazdy angielskiej Premier League – wyceniany na 12 mln euro obrońca Manchesteru United Diogo Dalot oraz defensywny pomocnik Tottenhamu wyceniany na 14 mln euro Gedson Fernandes.
Listkowski w swojej karierze prowadził już zatem rywalizację z piłkarzami europejskiego formatu i na pewno nie wyglądał na tle renomowanych dziś gwiazd, jak ubogi krewny. Na jego talencie poznali się też skauci duńskiego Nordsjealland, którzy cztery lata temu byli zainteresowani wykupieniem utalentowanego napastnika, ale do transakcji nie doszło.
Dziś Listkowski staje przed szansą i dużym wyzwaniem. Włoska Serie B jest dobrą ligą, ale bardzo niewdzięczną. Rozgrywki w tej lidze nie cieszą się zbyt dużą popularnością, otoczka spotkań bardziej przypomina ligę chorwacką, lub nawet polską pierwszą ligę, ale pod względem sportowym można się na niej nieźle wyłożyć.
We włoskiej Serie A nie występuje zbyt wielu młodych piłkarzy, ci raczej ogrywają się w Serie B. Listkowski zderzy się z całą rzeszą piłkarzy młodych, rozwojowych i utalentowanych, wyszkolonych w najlepszych włoskich akademiach. Będzie musiał się mocno postarać, żeby zwrócić na siebie uwagę, żeby wywalczyć miejsce w składzie.
Lecce jest zespołem preferującym grę czwórką obrońców i trójką klasycznych środkowych pomocników. Listkowski ma być jednym z nich, ma kreować ofensywne działania zespołu i wymagać się będzie od niego liczb. Konkurencję będzie miał bardzo silną, w zespole jest aż sześciu środkowych pomocników wycenianych na kwotę powyżej 1,5 mln euro, w tym czterech obcokrajowców.
Na pewno nie należy się spodziewać, że Listkowski stanie się podstawowym graczem od samego początku. Jeżeli będzie się szybko uczył, jeżeli będzie cierpliwy, to jego kariera może jeszcze mocno przyspieszyć, a wtedy Pogoń będzie mogła mieć satysfakcję, że przygotowała piłkarza na dobrym międzynarodowym poziomie. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser