Niedziela, 28 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. 35 lat od szczupaka Wragi

Data publikacji: 02 marca 2018 r. 18:40
Ostatnia aktualizacja: 03 marca 2018 r. 11:33
Piłka nożna. 35 lat od szczupaka Wragi
 

2 marca, czyli równo 35 lat temu doszło do jednego z najbardziej historycznych meczów w dziejach polskiej piłki klubowej. Widzew Łódź w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Europy (dzisiejsza Liga Mistrzów) pokonał na nieistniejącym już stadionie ŁKS mistrza Anglii FC Liverpool 2:0 (0:0).

Dziś trudno sobie wyobrazić polski klub w półfinale najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie, a 35 lat temu do tego doszło i to z dużym udziałem blisko 20-letniego wówczas wychowanka Błękitnych Stargard Wiesława Wragi, który nieco ponad pół roku wcześniej zamiast Pogoni wybrał wielki wtedy Widzew.

W drużynie Widzewa nie było już wtedy ani Zbigniewa Bońka, ani Władysława Żmudy, filarów zespołu, który zdobywał tytuł mistrzów Polski. Ten pierwszy został wytransferowany do Juventusu Turyn, a ten drugi też do Serie A, ale do znacznie uboższej Verony. To była wtedy najsilniejsza liga na świecie.

Ich miejsce zajęli: Roman Wójcicki i 19 letni wychowanek Błękitnych Stargard, Wiesław Wraga. W sezonie 1981/82 Błękitni grali w II lidze i bronili się przed spadkiem. Pogoń już zimą chciała pozyskać Wiesława Wragę, ale w Stargardzie umówiono się, że transfer dokonany zostanie latem po zakończeniu sezonu.

- Gdy w umówionym czasie do Stargardu przyjechał prezes Roman Wilczek, okazało się, że sprawa jest nieaktualna - wspomina Andrzej Rynkiewicz, wówczas kierownik drużyny Pogoni. - Widzew był wtedy potężny. Przebił naszą ofertę i Wraga znalazł się w Łodzi.

Wraga wsławił się meczem ze słynnym Liverpoolem w ćwierćfinale Pucharu Europy. Zdobył jedną z dwóch bramek w zwycięskim meczu 2:0 w Łodzi, popisując się znakomitym „szczupakiem" i strzałem głową z 16 metrów.

Potem grał bez kompleksów z Juventusem, a także z takimi firmami, jak: Borussia Moenchengladbach, czy Rapid Wiedeń. Na dodatek we wspomnianym meczu z Liverpoolem grał z wysoką gorączką.

- Wszystkie moje późniejsze kłopoty ze zdrowiem miały związek z tamtym wydarzeniem - opowiada Wraga. - Organizmu nie da się oszukać, a ja przy pomocy osób odpowiedzialnych w klubie za mój stan zdrowia chciałem to zrobić.

Wraga nigdy nie zapomniał skąd się wywodzi, a szczególnie chciał dogodzić mieszkańcom Stargardu, gdy ci nalegali na hurtowe ilości biletów na spotkanie z Liverpoolem.

- Najpierw były zamówienia na 300 biletów, a potem na 600 - opowiada Wraga. - Prezes miał ze mną ostrą przeprawę.

Wychowanek Błękitnych załatwił tyle biletów, ile dostał ze Stargardu zamówień. Jego przywiązanie do rodzinnego miasta było jeszcze wtedy bardzo silne. Do dziś pozostaje jedynym wychowankiem klubu z regionu, który ze swoją klubową drużyną doszedł tak wysoko. Osiągnięcie wydaje się praktycznie nie do powtórzenia. (par)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Mietek
2018-03-03 11:24:52
a gdzie Wraga załapał tego szczupaka ?
@Kamilos
2018-03-03 08:58:00
No faktycznie, już nawet Stargard nie jest Szczeciński. Ale tu zapewne chodzi o wierszówkę :)
Kamilos
2018-03-02 21:28:36
Po co jest ten artykuł?Jubileusz jakiegoś meczu, wówczas wprawdzie ważnego, ale co to ma ze szczecinska pilką ?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA