Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. 15 lat od wpadki z Fylkirem

Data publikacji: 23 sierpnia 2016 r. 16:33
Ostatnia aktualizacja: 23 sierpnia 2016 r. 19:00
Piłka nożna. 15 lat od wpadki z Fylkirem
 

Dziś mija 15 rocznica jednego z najbardziej wstydliwych wydarzeń w dziejach Pogoni Szczecin. 23 sierpnia 2001 roku piłkarze wicemistrza Polski rozgrywali rewanżowy mecz w rundzie wstępnej pucharu UEFA z islandzkim Fylkirem Reykjavik.

Na wyjeździe portowcy doznali niespodziewanej porażki. Przegrali 1:2, choć do przerwy było już nawet 0:2. Nikt jednak nie przypuszczał, że podopieczni Mariusza Kurasa będą mieli w rewanżu jakiekolwiek problemy. I tak też było.

Gospodarze bardzo szybko uzyskali prowadzenie. Dariusz Dźwigała wykorzystał fakt, że bramkarz zajęty był ustawianiem muru, zamiast pilnowaniem bramki i lekkim strzałem posłał piłkę do bramki.

W tym momencie w I rundzie pucharu UEFA była już Pogoń i atakowała w dalszym ciagu. Kilka znakomitych okazji miał 21-letni wychowanek klubu Maciej Kaczorowski, ale zachowywał się fatalnie. Podejmował złe wybory, zbyt wcześnie decydował się na strzały zamiast biec w kierunku bramki, by być niej bliżej.

Nikt z 7 tysięcy kibiców nie przypuszczał, że Fylkir może odmienić losy meczu. Stało się tak, ale tylko na własne życzenie portowców. Wojciech Tomasiewicz złapał piłkę w polu karnym po podaniu jednego z obrońców.

Sędzia podyktował rzut wolny pośredni z pola karnego, po czym goście wywalczyli rzut rożny. Po dośrodkowaniu i zamieszaniu w polu karnym padł przypadkowy gol. Trudno było określić, czy Islandczycy sprawiają wrażenie bardziej zdziwionych całą sytuacją, czy oszalałych ze szczęścia niespodziewanym awansem.

To były czasy, kiedy futbol islandzki znaczył zdecydowanie mniej, niż obecnie, a polski futbol klubowy zdecydowanie więcej. Wtedy nie było jeszcze sytuacji, żeby polskie kluby przegrywały w tak wczesnej fazie z tak mało wymagającymi rywalami. Obecnie już się nie dziwimy, ale wtedy rozczarowanie było ogromne.

Było ogromne jeszcze z tego powodu, że klub powoli toczył się po równi pochyłej. Właścicielem był Sabri Bekdas, który został przez miasto oszukany i nie została spełniona obietnica przekazanych terenów wokół stadionu pod budowę obiektów komercyjnych, ale też i sportowych.

Awans do I rundy pucharu UEFA oznaczał, że szczecinianie mierzyliby się z holenderską Rodą Kerkrade. Skład w Szczecinie wciąż był bardzo mocny (Skrzypek, Bednarz, Stolarczyk, Wegrzyn, Biliński, Drumlak, Dźwigała, Gęsior, Podbrożny, Dymkowski) i spodziewano się, że nawet taki rywal, jak Roda może mieścić się w pułapie możliwości wicemistrzów Polski. Do dwumeczu z Rodą jednak nie doszło, a na kolejną próbę w europejskich pucharach Pogoń czeka do dziś.

2001.08.23, rewanżowy mecz rundy wstępnej pucharu UEFA: Pogoń Szczecin – Fylkir Reykjavik 1-1 (1:0) 1:0 Dźwigała (6), 1:1 Jonsson (90). ©℗ (par)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ixi
2016-08-23 19:00:27
Wy byliście w szoku a kumaci ustawili się na wiele lat
ewa35
2016-08-23 18:54:11
pamietam ten mecz Bylam w szoku
guciu
2016-08-23 18:05:15
Nic tylko awansować znowu do europejskich pucharów osiągnąć sukces.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA