W czwartek rozpocznie się pierwsza edycja łączonych mistrzostw Europy w kilku dyscyplinach sportowych. W Szkocji o medale powalczą pływacy, kolarze, gimnastycy, wioślarze, triathloniści i golfiści, natomiast od 6 sierpnia w Berlinie – lekkoatleci. Impreza potrwa do 12 sierpnia, a obszernie transmitować ją będą TVP Sport i Eurosport.
To pierwsze takie miniigrzyska dla europejskich sportowców. Wydarzenie ma być cykliczne i podobnie jak olimpiada, ma się odbywać co cztery lata. Organizatorzy spodziewają się, że w Glasgow i Edynburgu, a także w stolicy Niemiec, na listach startowych znajdzie się w sumie ok. 4,5 tysiąca zawodników i zawodniczek.
Sport i telewizja
Europejskie federacje dyscyplin wchodzących w skład rozbudowanych mistrzostw Starego Kontynentu porozumiały się z Europejską Unią Nadawców (EBU) w kwestii praw do transmisji.
– Wielu nadawców podeszło do tej imprezy z takim samym planem produkcyjnym jak do igrzysk olimpijskich albo mistrzostw świata w piłce nożnej. Mówimy tu o ponad 3300 godzinach transmisji. W 2014 roku, gdy w Zurychu odbywały się same tylko lekkoatletyczne ME, zajęły one 1500 godzin czasu antenowego – powiedział przewodniczący Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej (EAA) Svein Arne Hansen.
Spodziewany jest udział całej czołówki Starego Kontynentu nie tylko w królowej sportu, ale także w pięciu innych dyscyplinach. Wyjątkiem będzie prawdopodobnie golf, ponieważ ME zbiegają się z turniejem mistrzowskim PGA w Stanach Zjednoczonych.
Dla sportowców, którzy w 2020 roku zadebiutują na igrzyskach olimpijskich, rozpoczynające się w czwartek zawody mogą być cennym doświadczeniem związanym z występem na dużej imprezie.
Pływacy mogą z kolei uznać imprezę w Szkocji za idealny sprawdzian przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata w Gwangju w Korei Południowej.
– Wraz z sześcioma pozostałymi federacjami jesteśmy przekonani, że te 12 dni przyniesie wszystkim znacznie większe korzyści niż gdybyśmy wszyscy organizowali ME osobno. To będzie okazja dla kibiców pływania, żeby zainteresowali się innymi dyscyplinami – przekonywał rzecznik European Aquatics (LEN) Gergely Csurka.
Zawody w Szkocji i w Niemczech nie są w żaden sposób powiązane z organizowanymi przez Europejski Komitet Olimpijski (EOC) igrzyskami europejskimi, które odbyły się w 2015 roku w Baku, a kolejna edycja planowana jest w 2019 w Mińsku. Przed trzema laty w Azerbejdżanie w pływaniu rywalizowali juniorzy i młodzieżowcy, w lekkoatletyce – reprezentanci słabszych federacji, a wioślarstwa i golfa nie było w ogóle w programie.
Wioślarzom podoba się pomysł
Na torze regatowym w Strathclyde Country Park w Glasgow rozpoczną się mistrzostwa Europy wioślarzy, którym podoba się multidyscyplinarny charakter imprezy.
– Wioślarstwo jeśli chodzi o obecność w mediach pozostaje dyscypliną niszową, więc obecność w przekazie telewizyjnym obok pływania, kolarstwa i lekkiej atletyki może przynieść wiele zysków, zwłaszcza w kontekście zdobycia nowych kibiców – ocenił szczecinianin Ryszard Stadniuk, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, dla którego zbliżająca się impreza będzie pod wieloma względami wyjątkowa.
Wioślarstwo ma w Europie długą tradycję – pierwsze mistrzostwa kontynentu odbyły się jeszcze pod koniec XIX wieku. Obecnie europejskie wioślarstwo tworzą przedstawiciele 46 narodowych federacji, którymi zarządza European Rowing Management Board (ERMB). W 2016 roku przewodniczącym organizacji został po raz kolejny właśnie prezes Stadniuk, który na czele PZTW stoi od 1997 roku. Zapytaliśmy go, co sądzi o pionierskiej imprezie.
– Zapowiada się na zysk przede wszystkim medialny i marketingowy – powiedział R. Stadniuk. – Pierwszym atutem tego ogromnego przedsięwzięcia jest umowa z EBU, czyli Europejskim Związkiem Nadawców, który będzie przeprowadzał transmisje. Ogólny pomysł był taki, żeby mistrzostwa Europy w siedmiu dyscyplinach odbywały się w jednym czasie, aby móc to pokazać w TV jako jeden blok. Ostatecznie wszystko będzie trwało 10 dni. Na pewno nie jest to łatwe przedsięwzięcie, bo nie było łatwo znaleźć gospodarza, który dysponowałby tyloma obiektami dla przedstawicieli tak wielu sportów. Wyzwaniem jest też termin, gdyż w poszczególnych dyscyplinach wszyscy mają swoje kalendarze i trzeba było się dostosować. Dla naszej reprezentacji imprezą docelową są mistrzostwa świata i takie od początku były plany trenerów. Mistrzostwa Europy są po prostu dużą imprezą po drodze, choć dla zawodników i kibiców medale są oczywiście bardzo ważne.
W Strathclyde Country Park zobaczymy rywalizację w 18 wioślarskich konkurencjach. Organizatorzy przewidują, że na wodzie będzie rywalizować ponad 600 wioślarzy i wioślarek z ponad 40 europejskich krajów. 35-osobowa reprezentacja Polski odleciała do Szkocji w poniedziałek, a w jej składzie znalazł się wioślarz AZS-u Szczecin Łukasz Posyłajka.
Mama bez córeczki
Polski Związek Gimnastyczny wysłał do Glasgow 4-osobową drużynę seniorek z Martą Pihan-Kuleszą (MKS Kusy Szczecin) w składzie oraz 4-osobowy zespół juniorek. Podczas mistrzostw Europy toczyć się jednak będzie także rywalizacja indywidualna.
Marta Pihan-Kulesza powróciła do sportu po długiej przerwie spowodowanej urodzeniem córeczki Jagny, z którą do tej pory zawsze razem wyjeżdżała na zawody, w tym na niedawne, zakończone sukcesem mistrzostwa Polski. Tym razem jednak córeczka musiała pozostać w Szczecinie, z tatusiem Romanem Kuleszą, także gimnastykiem. Wtorek był w Glasgow dla polskich gimnastyczek dniem najintensywniejszych przedstartowych treningów, więc nie chcieliśmy męczyć szczecińskiej zawodniczki dłuższą rozmową.
Trzech muszkieterów z MKP
W reprezentacji Polskich pływaków do Szkocji udało się dwóch pływaków MKP Szczecin: Paweł Sendyk i Filip Zaborowski, a w sztabie szkoleniowym naszej kadry znalazł się szkoleniowiec szczecińskiego klubu – Mirosław Drozd.
Piast nie tylko na ME
Na mistrzostwa Europy do Glasgow powołany został sprinter Grupy Kolarskiej Piast Szczecin Maciej Bielecki, ale w najbliższym czasie inni zawodnicy z naszego klubu także będą aktywni. Damian Zieliński wybiera się właśnie na pokazowe międzynarodowe zawody do Niemiec, a za tydzień Oskar Filipczak wystartuje w mistrzostwach świata juniorów. Natomiast za dwa tygodnie odbędą się mistrzostwa Europy, podczas których Filipczak wystartuje w rywalizacji juniorów, a Mateusz Miłek ścigał się będzie z młodzieżowcami.
Lekkoatleci w Berlinie
Aż 86. zawodników liczy reprezentacja Polski na 24. Mistrzostwa Europy, które w przyszłym tygodniu (6-12 sierpnia) odbędą się w Berlinie. To najliczniejsza ekipa w historii startów biało-czerwonych na europejskim czempionacie. W Berlinie wystartuje szóstka polskich obrońców tytułów z 2016 roku. W biało-czerwonej reprezentacji wystąpią oczywiście liderzy europejskich tabel Anita Włodarczyk, Wojciech Nowicki i Michał Haratyk. Dwa lata temu, w Amsterdamie, Polska zwyciężyła w klasyfikacji medalowej mistrzostw Europy.
W naszej reprezentacji znalazło się siedmioro zachodniopomorskich lekkoatletów: Małgorzata Hołub-Kowalik (bieg na 400 metrów, sztafeta 4x400 metrów) – KL Bałtyk Koszalin, Sofia Ennaoui (bieg na 1500 metrów), Patryk Dobek (bieg na 400 metrów przez płotki) – oboje MKL Szczecin,
Paulina Kaczyńska (bieg na 5000 metrów) – Pomorze Stargard, Michał Rozmys (bieg na 800 metrów, bieg na 1500 metrów), Krystian Zalewski (bieg na 3000 metrów z przeszkodami) – obaj UKS Barnim Goleniów oraz Piotr Lisek (skok o tyczce) – OSOT Szczecin. Ostatniego z wymienionych poprosiliśmy o krótką wypowiedź.
– Jak zwykle przed ważnymi imprezami uważam, że jestem dobrze przygotowany, tak na 110 procent możliwości i walczył będę o miejsce na podium, ale dopiero na miejscu zobaczymy jak przebiegnie rywalizacja, bo stawka jest bardzo silna, a mistrzostwa Europy w naszej konkurencji praktycznie w niczym nie ustępują mistrzostwom świata – powiedział P. Lisek.
(mij, pap)