Po czternastu latach występów w I i II lidze Spójnia jest bliska powrotu do ekstraklasy. Od awansu do Energa Basket Liga koszykarzy ze Stargardu dzieli sześć zwycięstw w play-off i spełnienie warunków licencyjnych.
Energa Basket Liga jest od poprzedniego sezonu otwarta. Prawa awansu do elity ma mistrz koszykarskiej I ligi. Przed rokiem okazję do awansu wykorzystała Legia Warszawa, a „dziką kartę” wykupił GTK Gliwice. W tym roku obowiązuje podobny system.
Warunkiem awansu do Energa Basket Liga jest jednak spełnienie warunków licencyjnych. Władze ligi kładą nacisk głównie na dwa aspekty – finansowy i bazę sportową. Każdy uczestnik rozgrywek musi dysponować budżetem na poziomie minimum 2 milionów złotych i haląmogącą pomieścić 2 tysiące kibiców.
Zdaniem trenera Spójni, klub nie powinien mieć problemów ze spełnieniem wymagań. Tym bardziej że władze PLK na wymogi licencyjne patrzą ostatnio z przymrużeniem oka. Do rozgrywek w obecnym sezonie dopuszczeni zostali mimo kłopotów finansowych Czarni Słupsk, którzy nie dokończyli rozgrywek. Warunkową licencję otrzymała także Stal, rozgrywając mecze w szkolnej hali w Ostrowie o pojemności niespełna 1200 kibiców.
– Już przed sezonem dostaliśmy od władz klubu i miasta zielone światło do walki o ekstraklasę. Mamy odpowiedni obiekt i wierzę, że znajdą się środki na ekstraklasę. Awans chcemy jednak wywalczyć w sportowej walce, a nie wykupując „dziką kartę”. Na razie jednak skupiamy się na najbliższym sobotnim meczu – odpowiada Krzysztof Koziorowicz, który niechętnie jeszcze rozmawia o ekstraklasie.
Ekstraklasowa przeszłość
Jako szkoleniowiec Krzysztof Koziorowicz pracował w Polskiej Lidze Koszykówki, przed czterema laty prowadząc przez pół sezonu King Wilki Morskie Szczecin. Hala przy ul. Pierwszej Brygady była przed laty areną meczów ekstraklasy, a na potrzeby tych rozgrywek została nawet rozbudowana. Dziś może pomieścić, według danych zarządzającego, stargardzkiego OSiR-u 2 tysiące osób (w tym jest 1450 miejsc siedzących).
Spójnia ostatni sezon w ekstraklasie spędziła w 2004 roku. Przez kilkanaście kolejnych sezonów klubowi, który w 1997 roku świętował wicemistrzostwo kraju, nie udawało się odegrać znaczącej roli nawet na zapleczu ekstraklasy. Przełomowy był dopiero sezon 2016/2017.
Spójnia po raz pierwszy dotarła wówczas do półfinału play-off, gdzie uległa późniejszemu triumfatorowi rozgrywek, Legii. Na osłodę stargardzianie wywalczyli jednak brązowy medal pierwszoligowych rozgrywek, pokonując w dwumeczu lepszym bilansem małych punktów Sokół Łańcut.
Najlepszy sezon od lat
Tegoroczne rozgrywki są dla Spójni jeszcze bardziej udane. Podopieczni trenera Krzysztofa Koziorowicza byli rewelacją rundy rewanżowej. Wygrali 28 z 32 spotkań i do play-off awansowali z pozycji lidera. W ćwierćfinale wytrzymali presję i po czterech spotkaniach wyeliminowali Biofarm Poznań.
W weekend w pierwszych spotkaniach półfinałowych Spójnia zmierzy się w Stargardzie z GKS Tychy. Z ekipą ze Śląska stargardzianie spotkali się także w ubiegłorocznych play-offach, eliminując GKS w ćwierćfinale w czterech meczach.
– Już przed sezonem uważałem, że to jeden z najmocniejszych pierwszoligowców. Potwierdziło się to w trakcie rozgrywek. Personalnie ma bardzo mocny skład, nie wiem, czy nawet nie mocniejszy od Leszna i Sokoła Łańcut. O sile zespołu decydują Jankowski i Małgorzaciak, a pod koszem Stupiński. To jest bardzo ofensywnie grający zespół – komentuje trener Spójni Krzysztof Koziorowicz.
Ofensywny półfinał
Potwierdzeniem słów stargardzkiego szkoleniowca mogą być ostatnie dwa mecze ćwierćfinałowe, w których GKS rzucił Basketowi Kraków ponad 100 punktów. W sezonie zasadniczym koszykarze z Tych zdobyli też setkę w wygranym spotkaniu ze Spójnią (101:91) ,rewanżując się tym samym za dotkliwą porażkę w Stargardzie (102:74).
Półfinał zapowiada się pasjonująco, bo Spójnia to obok GKS Tychy najbardziej ofensywny zespół I ligi – obie drużyny w sezonie zasadniczym zdobyły ponad 2800 punktów w 32 meczach.
Drugą parę półfinałową tworzą Jamalex Leszno i Sokół Łańcut. Rywalizacja toczy się do trzech wygranych spotkań. ©℗
Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser