Koszykarze PGE Spójni przegrali drugi z rzędu ligowy mecz przed własną publicznością. Po fatalnym występie przed tygodniem z Arką, tym razem musieli uznać wyższość zdobywcy Superpucharu.
PGE Spójnia Stargard - Śląsk Wrocław 69:76 (18;23, 12:12, 24:20, 15:21)
PGE Spójnia: Muhammad 16, Kowalczyk 10, Kikowski 9, Martinez 8, Yam 8, Langović 7, Gordon 4, Cooper 4, Słupiński 3, Krużyński 0.
Mecz ze Śląskiem był szczególnym wydarzeniem dla trenera stargardzian Andreja Urlepa. To właśnie we Wrocławiu Słoweniec spędził najlepsze lata swojej trenerskiej przygody w Polsce. Po niedzielnej potyczce nie mógł być jednak zadowolony. Fatalna ostatnia kwarta przekreśliła szanse na korzystny wynik i pierwszą wygraną w grudniu.
Spójnia od początku meczu miała ogromne kłopoty w ofensywie i goniła wynik niemal przez całe spotkanie. Już w I kwarcie goście odskoczyli na 7 punktów, a straty celną "trójką" odrobił częściowo Yam. W II kwarcie obie drużyny raziły nieskutecznością. Przez trzy minuty jedyne punkty zdobył skrzydłowy Spójni Słupiński. Potem nie było wiele lepiej i obie drużyny zakończyły tę kwartę z zaledwie 12-punktowym dorobkiem.
Fatalne statystyki stargardzianie podkręcili dopiero po długiej przerwie. W III kwarcie, dzięki dobrej postawie Martineza oraz "trójkom" Kikowskiego i Yama zbliżyli się do rywali na punkt.
Nieudany początek decydującej odsłony przekreślił jednak nadzieje na przełamanie Spójni. Ostatnia kwarta rozpoczęła się od serii 0:6, a pierwsze punkty gospodarze zdobyli po ponad czterech minutach. Goście odskoczyli na 10 oczek i nawet przebudzenie lidera stargardzian Muhammada nie było w stanie zatrzymać Śląska. Amerykanin w kilka minut zdobył 12 punktów, ale był obok Kowalczyka jedynym graczem ekipy trenera Urlepa, który punktował w tej kwarcie.
W niedzielę, w trzecim w grudniu meczu przed własną publicznością, PGE Spójnia zmierzy się w derbowym pojedynku z Kingiem.
(woj)