Koszykarze Kinga po raz trzeci w historii występów w ekstraklasie wygrali inauguracyjny mecz sezonu. Zwycięstwo ze Spójnią było jednak najlepszym początkiem sezonu szczecińskiej drużyny, która została liderem tabeli Energa Basket Ligi.
– O najlepszym początku sezonu będziemy mogli mówić, wtedy gdy wygramy drugi mecz. W przeszłości już wygrywaliśmy inauguracyjne mecze – ripostuje trener Kinga Łukasz Biela.
King od pięciu sezonów walczy na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki. W debiutanckich rozgrywkach przegrał na inaugurację ze Śląskiem Wrocław 83:72, a pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w czwartej kolejce, sensacyjnie ogrywając na wyjeździe Anwil 70:74.
Od trzech porażek King rozpoczął także sezon 2015/2016. Kolejne dwa sezony rozpoczynał już jednak od zwycięstw – przed dwoma laty ze Startem Lublin 93:88, a przed rokiem z beniaminkiem Legią 86:66.
Drugie mecze sezonów 2016/2017 i 2017/2018 King już przegrywał. Teraz, aby przełamać tę złą passę, musiałby po zwycięstwie nad Spójnią przywieźć wygraną z Włocławka z jednym z faworytów ligi Anwilem. Mecz zaplanowano na niedzielny wieczór.
Po meczu w Stargardzie w Kingu panuje spory optymizm. Mimo nieobecności leczącego się na Litwie trenera Mindaugasa Budzinauskasa nastroje w drużynie są bojowe.
– Chcieliśmy wejść dobrze w sezon, zagrać dobry mecz także dla trenera Budzinauskasa, żeby wiedział, że trener Łukasz Biela dobrze nas prowadzi i to było widać na meczu ze Spójnią. Cel w tym sezonie mamy jeden: mistrzostwo Polski i będziemy ku temu zmierzać – deklaruje obrońca Łukasz Diduszko.
Łukasz Biela też może mieć powody do satysfakcji. Dla niego, po trzech sezonach w roli asystenta pierwszego trenera, był to debiut w ekstraklasie. Wypadł celująco.
– Kluczem do wygrania ze Spójnią było bardzo dobre wejście w mecz. Uczulaliśmy się cały czas na to, co może nas spotkać w Stargardzie. Myślę, że zwycięstwo zawdzięczamy naszej ciężkiej pracy w obronie. Cały czas byliśmy gotowi na to, co może się stać – komentował swój debiut Łukasz Biela.
Sukces King zawdzięcza dobrej postawie całej drużyny, a zwłaszcza jej liderów. Paweł Kikowski już na inaugurację pokazał, że znów ma apetyt na tytuł najlepszego polskiego snajpera ligi. Zdobył 21 punktów, trafiając m.in. cztery z pięciu rzutów zza linii 6,75 m. Nie do zatrzymania pod koszem był Tauras Jogela, a King zdominował walkę na tablicach, zbierając 38 piłek. ©℗
(woj)
Fot. R. Pakieser