Koszykarze Kinga przegrali piąty w tym sezonie mecz przed własną publicznością. Pogromcą wicemistrzów Polski okazał się skazywany jeszcze przed kilkoma tygodniami na degradację MKS Dąbrowa. Dla gości był to czwarty z rzędu wygrany mecz ligowy.
King Szczecin - MKS Dąbrowa 90:94 (27:23, 19:24, 18:18, 26:29)
King: Novak 21, Dziewa 16, Woodard 12,Kostrzewski 11, Wójcik 6, Whitehead 6, Brenk 5,Meier 0, Kierlewicz 0.
King po przerwie reprezentacyjnej ma ogromne kłopoty w grze defensywnej. W trzecim z rzędu meczu stracił ponad 94 punkty. W spotkaniu z Dąbrową nawarstwiły się jeszcze inne problemy. Z powodów zdrowotnych zaledwie 10 minut na parkiecie spędził MVP ostatniej kolejki Whitehead, a King w spotkaniu z MKS popełnił 20 strat.
Mecz był niezwykle wyrównany, prowadzenie zmieniało się 13 razy, a obie drużyny przez 18 minut przeważały. King miał lepszą skuteczność z gry i 12 zbiórek więcej od rywali. Ani te statystyki, ani rewelacyjna postawa rozgrywającego szczecinian Novaka (21 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst) nie wystarczyła, aby przerwać zwycięską passę MKS-u. Kluczowa okazała się fatalna ostatnia kwarta. Dąbrowianie odskoczyli po efektownej akcji Wójcika i rzucie Cheese’a na 9 punktów. Kinga poderwał do walki Novak i krok po kroku szczecinianie odrabiali straty. Po trójce szczecińskiego rozgrywającego King wyszedł nawet na prowadzenie, ale skutecznie odpowiedział na to Cowels. Końcówka była emocjonująca. King zaliczył kolejną stratę, ale kluczowe akcje należały do Williamsa.(woj)