Koszykarze Kinga wygrali pierwszy mecz finałowy Energa Basket Ligi ze Śląskiem Wrocławiu i są już tylko o trzy zwycięstwa od mistrzostwa Polski. King zagrał świetnie w defensywie. Trener Arkadiusz Miłoszewski optymalnie wykorzystywał rotację składu, a przerwami wybijał z rytmu rywali.
Śląsk Wrocław - King Szczecin 78:89 (19:16, 15:29, 28:28, 16:16)
King: Meier 24, Hamilton 16, Brown 13, Borowski 10, Mazurczak 9, Cuthbertson 9, Fayne 6, Kostrzewski 2, Matczak 0, Żmudzki 0.
W pierwszym występie w finale Energa Basket Ligi King pozbawił obrońcę mistrzowskiego tytułu atutu własnej hali. Rewelacyjna II kwarta i szybka odpowiedź szczecinian na kłopoty w III odsłonie były kluczem do zwycięstwa. Fantastyczny mecz rozegrał Meier. Zdobył 24 punkty i miał 8 zbiórek.
Pierwsza kwarta po dobrym początku Kinga zakończyła się wygraną Śląska. W drugiej kwarcie King uzyskał przewagę, a po akcjach Borowskiego i Browna różnica wzrosła do 10 punktów. Swoja trafienia dodali Fayne oraz Mazurczak i pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 34:45.
W trzeciej kwarcie rzuty z dystansu wrocławian pozwoliły zespołowi trenera Erdogana odrobić część strat. Gospodarze przegrywał tylko sześcioma punktami, ale szybka odpowiedź Meiera i "trójka Borowskiego znów dała szczecinianom 15 punktów przewagi. Wrocławianie odpowiedzieli serią 9 punktów z rzędu i ciągle byli w grze. Kolejny celny rzut Meiera sprawił, że po 30 minutach było 62:73. W kolejnej części meczu tempo akcjom Kinga umiejętnie nadawał Hamilton. Wrocławianie starali się walczyć o korzystny wynik, ale ekipa trenera Miłoszewskiego miała mecz pod kontrolą. Rzut z dystansu Meiera ustalił wynik spotkania.
Drugi pojedynek finałowy zaplanowano w niedzielę ponownie we Wrocławiu. (woj)