Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Koszykówka. Amerykanin Mobley w finałach „nie odpalił"

Data publikacji: 04 czerwca 2024 r. 15:38
Ostatnia aktualizacja: 04 czerwca 2024 r. 15:45
Koszykówka. Amerykanin Mobley w finałach „nie odpalił"
Matt Mobley wyraźnie nie może odnaleźć się w ekipie mistrza Polski. Fot. Ryszard Pakieser  

Matt Mobley miał być jedną z gwiazd Energa Basket Ligi i poprowadzić Kinga do obrony tytułu mistrzowskiego. W finałach Orlen Basket Ligi z Treflem nie zdobył jeszcze punktu, podobnie jak w dwóch meczach ćwierćfinałowych z Legią.

Mobley trafił do Kinga w marcu i w swoim debiucie na ekstraklasie błysnął skutecznością. W meczu z Dzikami zdobył 14 punktów, trafiając m.in. 4 z 8 „trójek". Potem Amerykanin długo leczył kontuzje dłoni i w sezonie zasadniczym wystąpił jeszcze tylko trzy razy w barwach Kinga, ale w żadnym z tych spotkań nie zaimponował ani dyspozycją, ani statystykami.

Podobnie było w ćwierćfinałach z Legią. Na inaugurację play-off oddał dwa celne rzuty, w drugim i czwartym meczu nie zdobył nawet punkt i tylko w trzecim przegranym spotkaniu w stolicy popisał się 13 punktami.

Najlepszy mecz w barwach Kinga Mobley rozegrał dotychczas w pierwszym półfinale ze Spójnią. Trafił wówczas 8 z 14 rzutów i ustanowił swój rekord w Orlen Basket Lidze - 19 punktów. Wydawało się, że mecze ten będzie przełomowy dla Mobleya w Kingu, ale w kolejnych pojedynkach derbowych ze Spójnią nowy nabytek Kinga już nie błyszczał. Oddał zaledwie po dwie celne „trójki" w kolejnych meczach półfinałowych.

Finały z Treflem są na razie wykonaniu Mobley fatalne. W dwóch meczach w Sopocie Amerykanin nie zdobył jeszcze punktu - przestrzelił trzy „trójki" i dwa rzuty za „dwa". W statystykach zapisał jedynie po dwie asysty i jednej zbiórce. Trener Arkadiusz Miłoszewski wyraźnie traci zaufanie do zawodnika, bo w meczach z Treflem dał mu pograć średnio po niespełna 12 minut. Mniej minut na parkiecie spędzali w Kingu tylko Michał Nowakowski i Maciej Żmudzki. Dla porównania w swoim najlepszym meczu półfinałowym ze Spójnią Mobley grał przez blisko 23 minuty i krócej tylko od Andrzeja Mazurczaka.

Sztab szkoleniowy i kibice czekają na przełom w grze Amerykanina. Nie tylko na jego celne rzuty, ale także wsparcie Mazurczaka na rozegraniu. W Sopocie w rolą rozgrywającego musiał momentami wcielać się bowiem Przemysław Żołnierewicz. (woj)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA