Trwa głosowanie na najlepszego sportowca i trenera Ziemi Szczecińskiej w roku 2015. Codziennie przypominamy wybrane lata z przeszłości. Jak przebiegały plebiscyty, kto wygrywał i jakie osiągał sukcesy. Dziś rok 2002.
Rok 2012 był kolejnym rokiem sporego postępu w występach Marka Kolbowicza. Wioślarz AZS Szczecin już drugi sezon z rzędu ścigał się w utworzonej przed rokiem osadzie, która apogeum swojej formy miała osiągnąć na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach.
Na mistrzostwach świata w Hiszpanii Polacy zajęli drugie miejsce. To był największy sukces Kolbowicza w jego dotychczasowej karierze. Sam zawodnik wiedział jednak, że nie wolno wpadać w samozachwyt, czego niestety nie mógł powiedzieć o kolegach z drużyny. Ci z biegiem czasu czuli się coraz większymi mistrzami.
- Nie można było nawet nikomu zwrócić uwagi, tacy byli wielcy - wspomina M. Kolbowicz. - Szło nam coraz lepiej, ale te sukcesy niektórym wyraźnie zawróciły w głowie. One nie były gwarancją na wieloletnią dominację. Zawsze trzeba było je potwierdzać - na każdych zawodach, w każdych eliminacjach.
Rok 2002 pokazał, że stawka osad jest wyrównana, a Polacy odnosili jeszcze sukcesy w zawodach o puchar świata. W Belgii uplasowali się na drugim miejscu, a w Szwajcarii na trzecim. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj w środowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.