Rozmowa z trenerem kadry narodowej Leszkiem Blanikiem, mistrzem olimpijskim, świata i Europy
Podczas rozgrywanych w ubiegłym tygodniu w szczecińskiej Netto Arenie 8. mistrzostw Europy w gimnastyce sportowej kobiet i mężczyzn, w których rywalizowało 275 zawodników z 39 państw, nietuzinkową postacią był bez wątpienia trener polskiej męskiej reprezentacji Leszek Blanik, w przeszłości gwiazda pierwszej wielkości naszej gimnastyki.
Przypomnijmy, że zdobył złoty medal olimpijski w Pekinie i brązowy w Sydney. W mistrzostwach świata raz triumfował i dwukrotnie był drugi, a w mistrzostwach Europy stawał na każdym stopniu podium. Ośmiokrotnie zwyciężał w Pucharze Świata i tyle samo razy w wieloboju gimnastycznym indywidualnych mistrzostw Polski.
– Jakie wrażenia wywozi pan z grodu Gryfa i Netto Areny?
– Mistrzostwa zostały bardzo dobrze zorganizowane i doceniła to publiczność tłumnie wypełniając trybuny, szczególnie podczas stojących na dobrym i wyrównanym poziomie sobotnich oraz niedzielnych finałów. Świetnie prowadzona była spikerka, więc nawet ci z widzów, którzy na co dzień nie interesują się gimnastyką, mogli bez przeszkód śledzić przebieg walki o medale. Podczas swojej kariery zawodniczej występowałem w o wiele większych obiektach w USA czy w 18-tysięcznej paryskiej Bercy, ale kameralna hala Netto Areny, jak na polskie warunki, przygotowana była bez zarzutu i z bardzo dobrze dobranymi kolorystycznymi akcentami. Mogliśmy się zresztą spodziewać dobrego przygotowania hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Szafera, bo w przeszłości odbywały się już w niej mistrzostwa Polski w gimnastyce sportowej. Dodam, że kilka hal treningowych też zostało należycie przygotowanych.
– Przejdźmy do wyników sportowych uzyskanych na mistrzostwach Europy, a szczególnie przez pana podopiecznych z męskiej reprezentacji Polski.
– Nikt z biało-czerwonych nie awansował do finałów, a powiem krótko, że wyniki były takie, jak przygotowania zafundowane nam przez Polski Związek Gimnastyczny. Podam przykład: Turcy mieli przed mistrzostwami Europy sześć startów kontrolnych, a my tylko jeden. Nie chciałbym jednak krytykować całego naszego związku, bo jest tam wielu zaangażowanych pracowników, a najwięcej pretensji mam do prezes Barbary Stanisławiszyn i braku pomocy z jej strony. Nie chciałem o tym mówić przed mistrzostwami Europy, aby nie psuć atmosfery, ale teraz już mogę.
– Jaka przyszłość czeka męską kadrę?
– Obiecujący jest fakt, że w odróżnieniu od reprezentacji kobiecej, u nas po odmłodzeniu dominuje młodzież, mająca w perspektywie dwa cykle olimpijskie. Szczecińskich mistrzostw Europy nie traktowaliśmy prestiżowo, a priorytetem są mistrzostwa świata i kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio. Wspomnę, że na najbliższych mistrzostwach naszego globu wszyscy biało-czerwoni będą debiutantami. Według mnie najlepszy technicznie i z predyspozycjami do zrobienia największej kariery jest Dawid Węglarz, który przyjechał do Szczecina, lecz nie mógł wystąpić z powodu fatalnego wypadku na treningu, gdy podczas skoku upadł centralnie na głowę. Obecnie rusza normalnie rękoma i nogami, ale jest konieczność przeprowadzenia drobiazgowych badań lekarskich, w tym rezonansu magnetycznego, które właśnie przechodzi w Gdańsku. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i będzie mógł wznowić treningi.
– Mówił pan o odmłodzeniu kadry, a jak w tym kontekście wygląda reprezentacyjna przyszłość 36-letniego Romana Kuleszy z Kusego Szczecin?
– Jestem zadowolony z jego występów w dopiero co zakończonych mistrzostwach Europy. W ćwiczeniach na drążku wypadł bardzo dobrze, ale na poręczach ciut gorzej. Zrobił postępy w stosunku do tego, co oglądałem miesiąc wcześniej w jego wykonaniu. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że nie jest to jeszcze taka forma, jaką zachwycał kilka lat temu. Jestem człowiekiem otwartym i nie patrzę nikomu w metrykę, ale nie wiem tak naprawdę, jakie Romek ma plany, zapatrywania i przemyślenia, więc na razie nie chcę się wypowiadać na temat jego reprezentacyjnej przyszłości. Myślę, że będziemy musieli szczerze porozmawiać i być może dojdzie do tego już podczas mistrzostw Polski, które odbędą się pod koniec kwietnia w Katowicach.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)
Fot. R. Pakieser