Wtorek, 16 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Futsal. Prawnik strzela gole (ROZMOWA)

Data publikacji: 27 grudnia 2016 r. 15:03
Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia 2016 r. 15:03
Futsal. Prawnik strzela gole (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Michałem Kubikiem – laureatem plebiscytu sportowego „Kuriera Szczecińskiego”

Głosami Czytelników naszej gazety Michał Kubik zajął 10. miejsce wśród najlepszych sportowców województwa zachodniopomorskiego, a zadecydowało o tym głównie wicemistrzostwa Polski w ekstraklasie futsalu Pogoni ’04 Szczecin oraz fakt, że jej czołowy snajper jest etatowym reprezentantem Polski. Wybierano go też w plebiscycie Futsal Ekstraklasy najlepszym zawodnikiem ligi.

– Jak ocenia pan tegoroczne występy Pogoni ’04 w ekstraklasie?

– Trzeba to rozbić na dwa okresy, bo zakończony w maju sezon 2015/2016 był nadzwyczaj udany i zakończył się wicemistrzostwem Polski, a po finałowym dwumeczu wyprzedziła nas jedynie Gatta Zduńska Wola. Po sezonie zasadniczym też byliśmy wiceliderem, ustępując jedynie Gatcie, a w swym dorobku mieliśmy aż 13 zwycięstw i 6 remisów, przy jedynie trzech porażkach. Ani razu nie przegraliśmy też meczu w grodzie Gryfa, a w meczu z liderem w Szczecinie zremisowaliśmy 1:1. W obecnych rozgrywkach, które przed tygodniem dociągnęliśmy do półmetka, gramy prawie tak samo dobrze, ale wyniki są gorsze. Myślę, że mieliśmy szansę na III miejsce i na takim byśmy byli, wygrywając ostatni mecz z Piastem Gliwice w Azoty Arenie, ale niestety to rywale wygrali i oni spędzą święta w fotelu o kolorze brązu, a my jesteśmy na szóstej pozycji. Piast to zresztą bardzo silny zespół, bo powstał dopiero przed tym sezonem, ale poród miał bardzo owocny, bo z połączenia dwóch klubów ekstraklasy: Nbitu Gliwice i GAF-Omegi Gliwice.

– Okazali się lepsi, strzelając dwie bramki, a wy ani razu nie pokonaliście ich bramkarza.

– Tak wskazuje suchy wynik, ale na boisku to my byliśmy lepsi, lecz ustępowaliśmy rywalom w jednym, ale jakże ważnym elemencie. Po prostu zabrakło nam skuteczności. Zresztą nie tylko w tym spotkaniu, ale także w meczu z FC Toruń, który zajmuje teraz IV miejsce. Skuteczność to nasza bolączka w całym obecnym sezonie, która odbiera nam punkty, bo tak naprawdę rozbił nas 7:1 tylko aktualny lider, Rekord Bielsko-Biała. Ale mecz ten, w którym prowadziliśmy, także do pewnego momentu był wyrównany, lecz graliśmy bez kontuzjowanych Oleksandra Szamotija oraz Daniela Maćkiewicza i w konsekwencji zabrakło nam sił.

– Jakie są największe atuty, a jakie wady waszej drużyny?

– Głównym mankamentem jest, jak już wspomniałem, indolencja strzelecka. Najbardziej skuteczność stracił chyba Adam Jonczyk. Latem pozyskani nowi zawodnicy nie stanowią jeszcze o sile zespołu, lecz są jedynie uzupełnieniem. Naszym atutem jest zaś obrona, bo bramek tracimy naprawdę mało. Jesteśmy skuteczni w odbiorze piłki, dobrze gramy pressingiem, a gdy oba zespoły go stosują, to także świetnie czujemy się w takich spotkaniach. Nie ma do nas zastrzeżeń, jeśli chodzi o grę zespołową i kombinacyjne akcje, a jeśli chodzi o statystyki, to okazuje się, że z reguły zdecydowanie częściej jesteśmy w posiadaniu piłki niż przeciwnicy.

– Porozmawiajmy teraz o reprezentacji Polski.

– Gram w niej już od ponad pięciu lat, a zadebiutowałem 12 kwietnia 2011 roku w meczu z reprezentacją Macedonii, który Polska przegrała 2:3, a ja zdobyłem jedną z dwóch bramek. Występowałem w eliminacjach do mistrzostw świata oraz do mistrzostw Europy, strzelając bramki i w jednych, i w drugich zawodach. Kończący się właśnie 2016 rok był jednym z lepszych, bo awansowaliśmy do barażów o awans do finałów mistrzostw świata, a takiego osiągnięcia dawno nie mieliśmy. Niestety, w barażach lepszy okazał się Kazachstan. Rozegraliśmy też w kończącym się roku wiele towarzyskich spotkań z dobrymi rezultatami, a niedawno zajęliśmy II miejsce w międzynarodowym Turnieju Wyszehradzkim. Rozegrałem w tym roku kilkanaście reprezentacyjnych spotkań, w których zdobyłem kilka bramek, ale dokładnych liczb nie pamiętam i musiałbym to posprawdzać. Zajęłoby to jednak trochę czasu, którego w świąteczno-noworocznym okresie każdemu chyba brakuje. Tym bardziej że roztrenowanie w klubie skończyliśmy praktycznie dopiero przed świętami, a wkrótce po Nowym Roku rozpoczniemy przygotowania do dalszej części ligowych rozgrywek, w których będziemy chcieli znacznie poprawić obecną lokatę.

– Spotkanie z Kazachstanem w roli gospodarza rozgrywaliście w szczecińskiej Azoty Arenie. Jak się w niej grało?

– Znam dobrze tę halę, w której często rozgrywamy swoje ligowe pojedynki, więc dobrze się czułem, ale żałowałem, że nie było kompletu publiczności i żywiołowego dopingu. Na początku roku był na Szafera taki mecz ekstraklasy z Rekordem Bielsko-Biała, gdy na trybunach zasiadło ponad 5 tysięcy kibiców, co spotęgowało emocje i sprawiło, że grało się fantastycznie.

– Jak rozpoczęła się pańska przygoda z piłką?

– Na początku był to normalny futbol na trawie i grałem w szczecińskich klubach, Pogoni oraz Arkonii. Później rozpocząłem występy w amatorskiej drużynie Moto 46, z którą sensacyjnie awansowaliśmy do finału Pucharu Polski, wcześniej w dwumeczu eliminując Pogoń ’04. W tym czasie przenosiłem się właśnie do zero-czwórki i byłem już jej graczem, ale na wypożyczeniu występowałem w dawnym zespole. W jednym pojedynku Moto 46 – Pogoń wystąpiłem, a w drugim dostałem zakaz, ale już do tych tematów nie chcę wracać. Zamiany trawy na parkiet nie żałuję, bo dostąpiłem zaszczytu gry w kadrze narodowej, a wielką niewiadomą jest, jak potoczyłaby się moja kariera w zespołach 11-osobowych. Ważne też, że futsal, to dla mnie nie praca, lecz pasja.

– A co traktuje pan jako pracę?

– Po studiach prawniczych, w czasie których do sesji egzaminacyjnych trzeba się było sporo uczyć, ale między nimi wcale nie było tak strasznie, postanowiłem wykorzystać zdobytą na uczelni wiedzę. Pracuję obecnie w kancelarii radcowskiej, regularnie od godziny 9 do 17 i nie koliduje to z treningami, które z reguły rozpoczynamy o wpół do siódmej.

– Jak spędził pan święta, a jakie są plany przed zbliżającym się sylwestrem?

– Boże Narodzenie spędziłem tradycyjnie rodzinnie w Szczecinie, gdzie mam obie babcie, więc było naprawdę świątecznie. Natomiast na sylwestra przygotowuję tak zwaną domówkę ze zgraną paczką starych przyjaciół, głównie z czasów liceum, ale nie wykluczam, że wpadnie ktoś z kolegów z Pogoni ’04.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA