Wtorek, 05 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Boks. Medal za własne pieniądze (ROZMOWA)

Data publikacji: 07 grudnia 2016 r. 13:08
Ostatnia aktualizacja: 08 grudnia 2016 r. 08:25
Boks. Medal za własne pieniądze (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Sylwią Kusiak, wicemistrzynią Europy w boksie

Reprezentantka Skorpiona Szczecin Sylwia Kusiak wywalczyła w Sofii tytuł wicemistrzyni Europy w boksie i była jedyną Polką w finale tej imprezy. Medalu mogłoby nie być wcale, bo na kilka dni przed mistrzostwami poinformowano pięściarkę szczecińskiego klubu, że z powodu oszczędności finansowych nie pojedzie do Bułgarii. Ostatecznie wyjechała jednak, ale na własny koszt, o czym opowiedziała nam, gdy odwiedziła redakcję „Kuriera Szczecińskiego”.

– Jak wyglądał pani bój o medale?

– Na mistrzostwach Europy w Sofii, gdzie pogoda była chyba gorsza niż w Polsce, przebywałam z naszą kadrą 10 dni, ale sama do rywalizacji włączyłam się dopiero w połowie imprezy, bo w mojej wadze plus 80 kilogramów rywalizowało jedynie 5 zawodniczek, a w I rundzie dostałam wolny los. W półfinale trafiłam na Turczynkę i po bardzo wyrównanej, moim zdaniem remisowej walce, wygrałam na punkty 2:1. Turecki narożnik zareagował na werdykt bardzo impulsywnie, nie mogli się pogodzić z porażką swojej pupilki, tym bardzie, że wiedzieli, iż doznała porażki z rywalką, która przez wiele lat nie walczyła w ringu… W finale trafiłam na bardzo mocną przeciwniczkę, mistrzynię świata sprzed dwóch lat, Rosjankę, a kraj ten wystawił w Bułgarii bardzo silną ekipę, bo 10-osobowy skład wywalczył aż 4 złote medale. Przeciwniczka była lepsza i zasłużenie wygrała jednogłośnie na punkty.

– Na czym polegały perturbacje z wyjazdem do Sofii?

– Wywalczyłam sobie powołanie do kadry i dosłownie na kilka dni przed wyjazdem dowiedziałam się, że nie pojadę na mistrzostwa. Były to końcowe dni kadencji byłego prezesa Polskiego Związku Bokserskiego Zbigniewa Górskiego i jedną z ostatnich decyzji były oszczędności na wyjeździe kadry kobiet do Bułgarii, na czym ucierpiałam nie tylko ja. Na szczęście pracowałam w wakacje i miałam zaoszczędzone parę złotych. Gdy okazało się, że mogę jechać za własne pieniądze, skorzystałam z tej okazji. Niedawno odbyło się walne zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze PZB i wybrano nowego prezesa, którym został były trener reprezentacji kobiet, Leszek Piotrowski. Po zdobyciu srebrnego medalu dowiedziałam się, że pieniądze, które wydałam na wyjazd, zostaną mi zwrócone.

– W pierwszym pytaniu wspomniała pani, iż nie walczyła przez wiele lat. Dlaczego?

– Podobny sukces jak teraz, wywalczyłam w mistrzostwach Europy w 2011 roku w wadze do 81 kilogramów, zdobywając srebrny medal, ale wówczas w gronie rywalek było mniej niż 12 zawodniczek i dlatego nie przyznano mi stypendium, bo tak stanowią polskie przepisy. W tym roku także stypendium przejdzie mi więc koło nosa. Przed pięciu laty zniechęcił mnie brak pieniędzy, a żeby się zmotywować zmieniłam klub z FC Koszalin na szczecińskiego Skorpiona, który słynie z dobrej pracy z kobietami, a szczególnie w wykonaniu młodych, ale już doświadczonych trenerów: Marcina Stankiewicza i Karola Chabrosa. Zdradzę, że ten drugi zamierza wkrótce startować w konkursie na selekcjonera kadry narodowej seniorów. Jednak mimo przeprowadzki do Szczecina zapał mój słabł z miesiąca na miesiąc. Tylko trenowałam, rezygnując z walk, aż w końcu całkiem powiesiłam rękawice na kołku, oddając się nauce i innym zajęciom. Obecnie studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Szczecińskim i jestem na III roku, choć nauka też przebiega z pewnymi przerwami.

– Dlaczego postanowiła pani wznowić karierę?

– Przed rokiem we wrześniu spojrzałam na siebie w lustrze i na zdjęcia sprzed kilku lat. Kontrast był dramatyczny, bo ważyłam już 108 kilogramów. Jeśli ktoś trenuje wyczynowo dwa, albo nawet trzy razy dziennie, a potem nagle tego zaniecha, to musi gwałtownie przybrać na wadze. W konsekwencji wyglądu zamknęłam się w sobie i w czterech ścianach mieszkania. Mocno postanowiłam to zmienić i zabrać się za siebie, a drogą do osiągnięcia celu mogło być wznowienie treningów. Najgorsze, że na początku nie mogłam biegać, bo z taką nadwagą skończyłoby się to kontuzjami ścięgien, stawów i mięśni. Były więc marsze, marszobiegi i potem trucht. Aż po niecałym roku, w lipcu, osiągnęłam taką wagę i dyspozycję, że mogłam rozpocząć normalne, dynamiczne treningi bokserskie. Gdy stanęłam na wagę, okazało się, że zrzuciłam 28 kilogramów!

– Poparte to musiało zostać odpowiednią dietą…

– Nikt mi takiej nie ustalał. Powiem też, że nie głodziłam się nadmiernie, ale przestawiłam się na zdrowe odżywianie, mówiąc „do widzenia” słodyczom i fast foodom.

– Podobno łatwiej jest schudnąć, niż później utrzymać wagę…

– Nie zakończyłam jeszcze odchudzania, bo pragnę osiągnąć limit olimpijskiej wagi do 75 kilogramów. Istotne jest też to, że w tej prestiżowej wadze, są znacznie większe pieniądze niż w tej, w której wywalczyłam wicemistrzostwo Europy. Przechodząc do niższej kategorii utrzymam swój największy atut, czyli siłę ciosu, a zyskam na sprawności i szybkości. Wierzę, że jeśli zdołam zrzucić zbędne kilogramy, to także potrafię utrzymać odpowiednią wagę.

– Jakie są najbliższe sportowe plany?

– W przyszłym roku, w którym nie ma mistrzostw Europy i mistrzostw świata, bo rytm tych imprez jest 2-letni, chciałaby wystartować w wielu międzynarodowych turniejach i to już w wadze do 75 kilogramów. Natomiast w 2018 roku chciałabym już powalczyć o najważniejsze medale.

– Kiedy zobaczą panią szczecińscy kibice?

– Można mnie spotkać na mieście w grodzie Gryfa, bo już nie muszę zamykać się w mieszkaniu, które w Szczecinie wynajmuję. Ostatnio byłam jednak w rozjazdach, bo na wspomnianych mistrzostwach Europy w Bułgarii, potem w rodzinnym Koszalinie i w sobotę na bokserskiej gali w Berlinie. Rozumiem jednak, że pytanie dotyczyło raczej moich występów w ringu. Otóż zaprezentuję się w hali Szczecińskiego Domu Sportu przy ulicy Wąskiej, podczas gali 10-lecia Skorpiona i meczu mojego klubu z reprezentacją Europy, który rozpocznie się w sobotę 10 grudnia o godzinie 18. Jeśli znajdzie się dla mnie odpowiednia rywalka, odbędzie się normalna walka towarzyska, a jeśli nie będę miała przeciwniczki, to wyjdę na ring z trenerem, by zrobić pokaz siły ciosu, co jest moją specjalnością.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

obserwator
2016-12-08 07:47:47
strasznie egoistyczna kobitka i to zdjęcie z telefonem.. dziecinada

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA