W niedzielę 17 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Morświna. Morświn to jedyny waleń, który żyje w Morzu Bałtyckim. Niewielu ludzi miało okazję go zobaczyć, gdyż jest bardzo płochliwy, a do tego bałtycka populacja maleje w zastraszającym tempie. Obecnie w Bałtyku żyje już tylko ok. 500 osobników.
Dawniej w naszym morzu wprost roiło się od morświnów. Jeszcze przed II wojną światową były ich tysiące. Niestety uznawano je za szkodniki i skutecznie tępiono. Dziś polowania na morświna są zakazane, ale mimo to jest on krytycznie zagrożony wyginięciem.
Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku morświny były tak liczne, że polskie władze w latach 20-tych wprowadziły premię za złowienie lub zabicie morświna, traktując go jako przyczynę niszczenia sieci oraz konkurenta o zasoby ryb. Niestety, w latach 20. i 30. XX w. rybacy odławiali nawet po kilkaset zwierząt rocznie, co przyczyniło się do znacznego uszczuplenia populacji bałtyckich waleni.
Wpływ na drastyczny spadek liczebności morświnów miały jednak nie tylko intensywne polowania w przeszłości, ale również prowadzone na Bałtyku działania wojenne. Dodatkowo, występujące w przeszłości, wyjątkowo mroźne zimy i towarzyszące im zlodzenia powierzchni morza, także odcisnęły piętno na populacji tego walenia. Morświny, aby oddychać, muszą wynurzyć się z wody. Bałtyk pokryty lodem im to uniemożliwiał.
Obecnie najpoważniejszym niebezpieczeństwem jest zjawisko przyłowu, czyli przypadkowego zaplątania się w rybackie sieci. Podstawowym sposobem orientowania się w przestrzeni jest dla morświna echolokacja.
- Morświn emituje ultradźwięki – niesłyszalne dla ludzi, których częstotliwość fali waha się pomiędzy 100-150 kHz. Dźwięki te, odbierane po odbiciu się od przedmiotu w postaci echa, tworzą w mózgu zwierzęcia coś w rodzaju mapy pozwalającej na omijanie przeszkód, ściganie ofiary. Obecnie w rybołówstwie używa się syntetycznych, delikatnych tkanin, które nie odbijają emitowanych przez morświny dźwięków z odpowiednią mocą, a więc zwierzęta po prostu “nie widzą” sieci - mówi Rafał Jankowski, specjalista do spraw ochrony ekosystemów morskich z Fundacji WWF Polska - Próbując złapać rybę, rozpędzone morświny wpadają w sieć i nie mogąc się z nich wyplątać, duszą się i umierają.
Bardzo groźny dla morświna jest też hałas podwodny, płoszący zwierzęta z ich siedlisk, utrudniające porozumiewanie się i żerowanie. Nie bez znaczenia jest więc m.in. wzrost żeglugi na Bałtyku, poszukiwania złóż, inwestycje hydrotechniczne, detonacje na morskich poligonach czy rozwój agresywnej turystyki motorowodnej.
Fundacja WWF Polska prowadzi działania na rzecz ochrony morświna razem ze Stacją Morską im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Przy wsparciu dwustu wolontariuszy, tworzących Błękitny Patrol WWF, prowadzi edukację na temat występowania tego mało znanego gatunku w naszym morzu. Na wybrzeżu Bałtyku fundacja ustawiła ponad 200 błękitnych tablic informacyjnych o ssakach morskich.
W 2015 r. rząd zatwierdził, opracowany na zlecenie WWF Program Ochrony Morświna, który zawiera m. in. rekomendacje, mające na celu poprawę stanu populacji tego gatunku. W ramach realizowanego obecnie projektu “Ochrona ssaków i ptaków morskich i ich siedlisk” prowadzone są m.in. badania występowania morświnów w rejonie Zatoki Puckiej, a także rozmieszczenia niebezpiecznych dla nich sieci. W bazie danych gromadzone są wszystkie obserwacje żywych i martwych zwierząt, a także wyniki wykonywanych badań pośmiertnych.
Zakupiono również 300 pingerów - urządzeń, które ostrzegają morświny przed obecnością sieci i chronią przed zaplątaniem w nich. Pingery trafiły do rybaków i przyczepione do sieci informują morświny o niebezpieczeństwie.
(ip)
Fot. WWF