Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Matematyka - jak to ugryźć

Data publikacji: 10 sierpnia 2016 r. 20:51
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2019 r. 18:42
Matematyka - jak to ugryźć
 

Rozmowa z prof. Lechem Kasykiem, kierownikiem Zakładu Matematyki Akademii Morskiej w Szczecinie

- Prowadzi pan zajęcia z matematyki dla maturzystów, którym nie powiodło się na egzaminie w maju i czeka ich sierpniowa poprawka. Z czym młodzi ludzie mają największy problem?

- Kiedy robię zadanie z treścią słyszę po sali: "Och!". Przy rozwiązywaniu równania, nierówności nie ma takiego problemu. Zauważyłem, że sporą trudność sprawia młodzieży ułożenie równania na podstawie podanej treści. Przełożenie języka opisowego na matematyczny. Drugą barierą jest magiczne słowo "wykaż". Kiedy wyjaśniam, że chodzi tu o potwierdzenie lub uzasadnienie czegoś, zaczynają podchodzić do tego zadania z mniejszym lękiem. Dużo osób ma też trudność z geometrią przestrzenną, czyli stereometrią. Być może jest jej za mało w szkolnym programie nauczania, dlatego tak trudno jest uczniom coś zobaczyć przestrzennie.

 - Trzeci rok z rzędu Akademia Morska organizuje bezpłatne, dwutygodniowe zajęcia przed egzaminem poprawkowym. Jest zainteresowanie?

- Tak, z każdym dniem coraz większe, w poniedziałek przyszło dwadzieścia kilka osób, a w środę już 40. Głównie są to maturzyści, którzy chcą poprawić egzamin, ale są też tacy, którzy maturę będą zdawać w przyszłym roku, a teraz mają wakacje, sporo wolnego czasu i chcą go wykorzystać, by sobie tę wiedzę usystematyzować, powtórzyć. Tematy zajęć obejmują: liczby rzeczywiste, wyrażenia algebraiczne, funkcje, ciągi, geometrię, rachunek prawdopodobieństwa.

 - Dlaczego matematyka uznawana jest przez większość uczniów za najtrudniejszy przedmiot?

- Bo im tak ktoś wmówił. Być może na początku nauki mieli, jakieś niepowodzenia i ktoś im powiedział: "Z ciebie nic nie będzie" i to im gdzieś zapadło. Widzę w ich oczach przerażenie, gdy pokazuję tok rozwiązywania niektórych zadań. Oni na starcie mówią: "Ja tego nie umiem". A przecież bez problemu rozwiązują rozmaite łamigłówki, grają w gry komputerowe, w których trzeba pokonywać rożne etapy przez rozwiązanie logicznych zadań. Nie wiedzą, że to też jest matematyka. Wtedy im tłumaczę, że zadanie może być, jako pewna zagadka kryminalna, gdzie X jest podejrzanym i próbujemy dojść wyjaśnienia tej zagadki.

- Prowadzone przez pana profesora zajęcia są bardzo cenione przez uczniów. Przyznają, że boją się tej matematyki, bo zamyka im ona drogę na studia.

- Próbujemy ich nie tylko nauczyć, ale pomóc im uwierzyć we własne siły, że potrafią tę maturę zdać, że to nie jest takie trudne. To, że oni tu przyszli, przełamali się, to już połowa sukcesu, a mają po trzy godziny dziennie matematyki. Zajęcia z nimi to przyjemność, to są ci, którzy chcą, widać ich zainteresowanie. Codziennie zadają coraz więcej pytań. Przychodzą, żeby się nauczyć tego, co gdzieś zostało może zaniedbane. W nauce matematyki najważniejsze są podstawy, czyli szkoła podstawowa, a zwłaszcza klasy 1-3. Problem jest w nauczaniu początkowym. Oni widzą trudności i próbują je pokonać. Do tego potrzebne jest też pozytywne nastawienie.

 - Co zrobić, aby matematykę zrozumieć lepiej?

- Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Nie teorię, lecz rozwiązywanie zadań, nawet tych samych. Ważne jest, żeby ćwiczyć mózg w  praktyce. Temu są poświęcone te warsztaty i mam nadzieję, że coś im z tego zostanie.©℗

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Elżbieta KUBERA

Fot. Robert STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Quistorp
2016-08-16 22:56:27
Trochę przypominają mi się moje czasy, w latach szkolnych. Miałem pierwszego nauczyciela matematyki. I to była dla mnie niepojęta czarna magia. Czułem się głupszy , niż ustawa przewiduje. Nauczycie(ka) poszła na urlop macierzyński , i przyszła nowa matematyczka. Pociągnęła przedmiot dalej. Doznałem olśnienia. Czy ja taki zdolny, czy ta matematyka taka prostacka. Przy okazji mała anegdota, z życia wzięta. Pani w I klasie szkoły podstawowej pyta się Jasia. . - " Ile jest jeden dodać jeden?". Jasio burczy pod nosem. Nie wiem. NO! Widzi pani pani dyrektor. To jest matoł. Jak ja z takimi dziećmi mam pracować? Pani dyrektor przystąpiła do Jasia i od siebie zadaje pytanie. Jasiu! Dziadek dał ci jednego gołąbka. Babcia dała ci drugiego. To ile masz gołąbków. ? - Parkę! Odpowiada Jasio. Dyrektorka zwraca się do nauczycielki i powiada. To jest geniusz. On zna RACHUNEK BINARNY.
agnieszka
2016-08-11 17:00:50
pamiętam swój pobyt w tej szkole i jak nie byłeś w stanie przebrnąć przez matmę, to nie przebrnąłeś przez tą szkołę:) Zawsze cisnęli z matmy, nie wiem jak jest teraz. Ale fakt jest faktem: kiedyś takich zajęć nie było by się podciągnąć. Pozdrawiam wykładowców
mariusz
2016-08-11 09:54:34
widze jak pan awansowal z asystenta na kierownika. trudno bylo miec matematyke z tym panem gdy przyszedl do wsml, bardzo wymagajacy i zwracal uwage na szczegoly. milo ze prowadzone sa takie zajecia dla mlodzierzy. pozdrawiam dawna kadre wsm I obecna.
henryka szczecin
2016-08-10 21:42:35
Matematyka zawsze była dla mnie = piętą Achillesową =. Chętnie bym skorzystała z takich zajęć, tylko lata nie te. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA