Podstawą edukacji internetowej powinny być wartości, którymi należy się kierować w kontaktach online: szacunek, odpowiedzialność i zdrowy rozsądek – przekonują eksperci. We wtorek pod hasłem "Razem zmieniamy internet na lepsze" obchodzimy Dzień Bezpiecznego Internetu.
Dzień Bezpiecznego Internetu (DBI) obchodzony jest z inicjatywy Komisji Europejskiej od 2004 r. Ma uczyć dzieci i młodzież bezpiecznego korzystania zasobów internetowych. W Polsce organizowany jest od 2005 r.
W tym roku DBI obchodzony jest pod hasłem "Razem zmieniamy internet na lepsze", które ma zwracać uwagę na rolę każdego użytkownika w budowaniu bezpiecznego i przyjaznego środowiska online. Jak zapowiadają organizatorzy obchodów DBI, w tym roku szczególnie podkreśla się potencjał internetu, który dzieci mogą wykorzystać zarówno w edukacji, kontaktach z rówieśnikami, jak również jako formę twórczej rozrywki.
Kultura w internecie
W ramach obchodów DBI szkoły, organizacje pozarządowe i inne instytucje organizują różnego rodzaju inicjatywy na rzecz bezpieczeństwa młodych internautów (m.in. zajęcia edukacyjne, happeningi, konkursy). Wiele tegorocznych inicjatyw – jak informuje NASK – dotyczy tzw. netykiety (etykiety w internecie) i relacji społecznych w sieci.
– W internecie czasem ludzie łatwiej piszą coś, czego nie potrafią komuś powiedzieć twarzą w twarz. Tymczasem może to mieć o wiele groźniejsze skutki, np. wyśmiewanie kogoś w realu obserwują tylko bezpośredni świadkowie tego zdarzenia, a w internecie złośliwości i gruboskórne żarty mogą być powielane i krążyć przez długi czas, eskalując i powodując dodatkową krzywdę – mówi prof. dr hab. Maciej Tanaś, kierujący w NASK Pracownią Edukacyjnych Zastosowań Technologii Informacyjno-Komunikacyjnych. Jego zdaniem obecnie zasadniczym tematem edukacji internetowej nie są zagadnienia techniczne ani wiedza o narzędziach informatycznych, bo wiedzę w tej dziedzinie młodzież posiada. Jak pokazało badanie Nastolatki 3.0, przeprowadzone w ubiegłym roku na zlecenie NASK, tylko 1,8 proc. młodych ludzi twierdzi, że nie wie, jak ograniczyć dostęp do informacji na swoich profilach społecznościowych. Natomiast 21,9 proc. przyznaje, że nie robi tego, ponieważ nie widzi takiej potrzeby. Prof. Tanaś podkreśla, że podstawą edukacji sieciowej powinny być wartości, którymi należy się kierować, nie tylko w kontaktach internetowych – szacunek, odpowiedzialność i zdrowy rozsądek.
Ochrona przed szkodliwymi treściami
Ważnym elementem DBI jest ochrona dzieci i młodzieży przed szkodliwymi treściami w internecie. Choć świadomość zarówno dzieci, jak i rodziców w tym zakresie rośnie, od lat problemem pozostają lekkomyślność i nieodnoszenie potencjalnych zagrożeń do siebie. NASK podkreśla. że szkodliwe treści z internetu nie znikną. Bardziej prawdopodobne jest, że ich liczba będzie rosnąć, a to, czy dzieci i młodzież będą mieć do nich dostęp i jak będą na nie reagować, zależy przede wszystkim od rodziców. Specjaliści przypominają, że młodsze dzieci powinny korzystać z internetu pod właściwym nadzorem, a ponadto odpowiednimi filtrami, dostosowanymi do wieku dziecka, trzeba zabezpieczyć wszystkie urządzenia, mające dostęp do sieci, np. komputer, tablet i smartfon.
– Szacuje się, że w Polsce pierwszy telefon dziecko dostaje średnio w wieku około 9 lat, np. w prezencie z okazji pierwszej komunii. Niestety, czasem rodzice zapominają, że to urządzenie ma dostęp do internetu i nie zabezpieczają go właściwie. Tymczasem wszyscy operatorzy telefoniczni, działający na naszym rynku, oferują narzędzia do kontroli rodzicielskiej, w tym filtrowania treści – przypomina dyrektor NASK Wojciech Kamieniecki.
Uwaga na wirusy!
Z kolei eksperci DataCenter Poznańskiego Parku Naukowo-Technologicznego w związku z DBI zwracają uwagę na zagrożenia związane z wirusami komputerowymi.
– Jeszcze 10 lat temu wirusy komputerowe miały głównie charakter destrukcyjny, czyli po prostu uszkadzały nasz sprzęt, czasem nawet fizycznie. Na nasze dyski trafiały przede wszystkim z nośników, z których dane wgrywaliśmy do naszych komputerów. Współczesne wirusy nic nie uszkadzają. Po prostu chowają się głęboko w zasobach naszych smartfonów, tabletów, laptopów i komputerów stacjonarnych i po cichu wykradają nasze dane. A infekujemy się zazwyczaj przez internet. Najprostszą więc radą jest: nie klikać gdzie popadnie. Każdy link w niespodziewanym mailu czy udostępniony na mediach społecznościowych, wyskakujące okienko reklamowe, każdy nieprzeczytany do końca komunikat na www – to wszystko powinno być dla nas podejrzane – mówi szef Data Center PPNT Tomasz Łukaszewicz.
Jak dodaje Łukasz Walicki z Data Center PPNT, wirusy kradną nam wszystko to, co potencjalnie cenne: od zdjęć i filmów, przez hasła do mediów społecznościowych czy kont bankowych przez historię przeglądanych stron.
– Straty z wirusowego ataku mogą więc być zarówno moralne jak i finansowe – ostrzega ekspert.
Najwięcej wirusów jest na stronach oferujących darmowe treści pornograficzne i plotkarskie. Klikanie, np. w linki na nieznanych serwisach czy w mailach, może nie tylko doprowadzić do zainfekowania komputera, ale również sprawić, że stracimy kontrolę nad kontami, na które jesteśmy akurat zalogowani. Ten problem najczęściej dotyczy mediów społecznościowych.
(pap)
Fot. Robert Wojciechowski (arch.)