Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Dwugłos w sprawie Lecha Wałęsy

Data publikacji: 24 lutego 2016 r. 16:41
Ostatnia aktualizacja: 23 listopada 2017 r. 18:49
Dwugłos w sprawie Lecha Wałęsy
List Czesława Kiszczaka do dyrektora Archiwum Akt Nowych Fot. PAP/Jacek Turczyk  

Piotr Semka, publicysta, dziennikarz, autor m.in. książki "Za, a nawet przeciw. Zagadka Lecha Wałęsy":

– To, że dawni oficerowie Służby Bezpieczeństwa, dysponują hakotekami, było wiadome od dawna. Taka sytuacja jak ujawnienie teczki "Bolka" musiała się zdarzyć. Oczywiście pozostaje otwarte pytanie, dlaczego Maria Kiszczak zwróciła się do Instytutu Pamięci Narodowej, a nie do Lecha Wałęsy. Może coś się jej pomyliło, może sama skusiła się na pieniądze. Robiąc rewizję w jej domu, IPN zrobił coś, co powinno zostać zrobione dawno temu, już na początku lat 90. Dziwi mnie ton u niektórych komentatorów, którzy wypowiadają się, jakby sprawa donosów to było odkrycie Ameryki. Tymczasem już od czasu wydania książki Sławomira Cenckiewicza oraz Piotra Gontarczyka wiemy, że Lech Wałęsa donosił. Teczka znaleziona w domu Kiszczaka ostatecznie rozstrzyga sprawę.

Dla Czesława Kiszczaka te akta były środkiem ochrony przed procesem. Skutecznym. Generał nie spędził w więzieniu ani jednego dnia. Moim zdaniem biologia będzie sprawiać, że poznamy dokumenty przechowywane przez innych oficerów SB. Niektórzy umrą nagle, nie zdążą poinstruować swoich rodzin, co robić dalej z archiwami.

Dr Radosław Ptaszyński – politolog, historyk i socjolog, adiunkt w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego:

– Jeśli te materiały są oryginalne, a wydaje się to wielce prawdopodobne, przynoszą nam wiedzę na różnych poziomach, liczne donosy omawiające sytuację w Stoczni, nastroje wśród robotników mogą być cennym źródłem historycznym. Inną sprawą jest co te materiały mówią nam o skomplikowanej biografii Lecha Wałęsy. Wobec kategorycznych zaprzeczeń byłego prezydenta warto jednak dokonać analizy grafologicznej, zwłaszcza zobowiązania do współpracy i pokwitowań przyjęcia pieniędzy. Zwracam też uwagę, że również oryginalne materiały z epoki nie zawsze muszą nieść ze sobą prawdę, stąd przy badaniach historycznych potrzebna jest rzetelność, spokój i rozsądek. 
Zaskakujące były działania żony Czesława Kiszczaka. Z niesmakiem patrzę również na działania niektórych dziennikarzy, którzy z dziką namiętnością, w atmosferze wiecu, na wyrywki kartkowali i próbowali czytać udostępnione materiały. Rozkosze lustracji przybrały momentami formę lustracyjnej orgii. Puste najczęściej czytelnie akt zapełniły się żądnymi sensacji amatorami. Atmosfera linczu podkręcana przez rządową telewizję odciąga nas od racjonalnego spojrzenia na tę sprawę. 
Teoria, że SB sama (razem z KGB?) stworzyła Solidarność, i sama obaliła komunizm jest i absurdalna i nieprawdziwa. Do tego jakaś perwersyjna przyjemność, której nie ustrzegł się również Prezydent Rzeczypospolitej, budzi niesmak. Jeśli naszą historię będą pisali funkcjonariusze SB, Czesław Kiszczak, lub ludzie widzący świat tylko przez ich pryzmat, to z pewnością nie będzie to historia prawdziwa. ©℗

A. Sasinowski

Więcej w środowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu z 24 lutego 2016 roku.

 

Na zdjęciu: List Czesława Kiszczaka do dyrektora Archiwum Akt Nowych
Fot. PAP/Jacek Turczyk

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

PRAWDA,
2016-02-29 11:05:43
DO PO-nizszego Pana Jakoba..! PRAWDA jest tylko 1-na i predzej czy pozniej i tak wyjdzie na jaw... bez wzgledu Kogo ona dotyczy !!
..a ten drugi głos,
2016-02-26 17:28:24
to pewno tego co głosował i wielbił, nie tylko idiotę ale i szpicla.
Jakób
2016-02-24 22:20:40
"W chacie ubogiego mieszkańca wsi Zapiecek przychodzą na świat dwaj żarłoczni, leniwi i okrutni bliźniacy - Jacek i Placek. Bez przerwy płatają złośliwe figle spokojnym mieszkańcom. Aby oddalić od siebie na zawsze widmo jakiejkolwiek pracy, postanawiają ukraść z nieba złoty księżyc i go sprzedać. Wyruszają w drogę; by mieć co jeść, zabierają swej matce ostatni bochenek chleba, który niebawem zamienia się w kamień. Po wielu perypetiach udaje się im złowić księżyc w sieć, ale wpadają w ręce zbójców. Ponieważ księżyc przeszedł w nów i zniknął z sieci, biorą udział w zbójeckiej wyprawie do złotego miasta..." Jest to fragment opisu pewnego filmu na portalu FilmWeb. Zagadka: O jaki film chodzi?
Jakób
2016-02-24 22:15:35
Pamiętam, że pod koniec roku 1980 czy na początku 1981, ludzie często narzekając na zaopatrzenie sklepów czy funkcjonowanie komunikacji miejskiej, mówili: Trzeba zawiadomić Wałęsę, on pomoże, on zrobi z tym porządek. Wałęsa był wtedy bohaterem, traktowany prawie jak półbóg. Wtedy do Solidarności należało 10 mln ludzi. Ciekawe, ile z tych osób z wypiekami na policzkach śledzi akcję "teczki Bolka" a ile z nich wypisuje paszkwile na temat Wałęsy na różnych forach. Niektórzy w amoku zapominają o chrześcijańskim miłosierdziu, choć mienią się katolikami. Ale to są katolicy charakterem przypominający członków nie istniejącej już na szczęście inkwizycji. W 1980 czy 1981 mało kto słyszał o Kaczyńskich, chyba że ktoś oglądał film o kradzieży Księżyca. Do tej pory zagranicą znają głównie Wałęsę i naszego Papieża. Jak zniszczymy te symbole Polski to zostanie Polak-hydraulik, Polak-złodziej samochodów i Polka-tania dziewczyna.
AntyPotato
2016-02-24 21:05:22
Małe kundelki, napuszczone przez jednego małego i wrednego Potato-niszczą wszystko co się da, aby tylko zemścić się za to, że nie ON-Potato jest bohaterem. Jakie to jest płaskie i żałosne. Może jeszcze wezmą się za Piłsudskiego, Kościuszkę, Mieszka.....

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA