Ubiegły miesiąc był najcieplejszym lutym w skali całej Ziemi odkąd w 1880 roku zaczęto prowadzić takie pomiary. Był też dziesiątym miesiącem z rzędu, w którym ustanowiono nowy rekord ciepła - ogłosiła w czwartek amerykańska Narodowa Agencja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA).
Według agencji powodem jest m.in. wyjątkowo intensywne zjawisko pogodowe El Nino.
W lutym średnia temperatura na powierzchni Ziemi i oceanów wynosiła 12,1 st. Celsjusza i była o 1,2 st. wyższa od średniej temperatury dla tego miesiąca w XX wieku. Tym samym w ubiegłym miesiącu odnotowano największą różnicę temperatur w stosunku do lutowej średniej od 1880 roku. Meteorolodzy zauważają, że była to największa anomalia w stosunku do średniej dla 1646 miesięcy, w których prowadzono pomiary. Pobity został też rekord z grudnia 2015 roku, gdy różnica ta wyniosła 0,9 st. Celsjusza.
- Te różnice są astronomiczne. Tak jest na lądzie, w oceanach, w atmosferze - powiedziała Jessica Blunden z NOAA. - W lutym rekordy padły wszędzie oprócz Antarktydy. To szaleństwo.
Najcieplejszym miesiącem w historii pozostaje lipiec 2015 roku - średnia temperatura wyniosła wówczas 15,8 st. Celsjusza. Te ostatnie rekordy ciepła dowodzą, że globalne ocieplenie trwa. Średnie temperatury w 2015 roku były w skali całej Ziemi najwyższe w historii prowadzonych przez człowieka pomiarów, podczas gdy poprzedni rekord padł w 2014 roku. Większość klimatologów przypisuje to nagromadzeniu się w atmosferze gazów cieplarnianych ze spalania ropy i węgla.
Klimatolog z Georgia Institute of Technology Kim Cobb powiedziała, że zazwyczaj nie przejmuje się nowymi rekordami ciepła, gdyż są one regularnie łamane.
- Ale gdy patrzę na tegoroczny luty, czuję się, jakbym oglądała film science fiction. (...) To zapowiedź tego, co przed nami, tego, że takie ekstremalne temperatury są tuż za progiem - dodała. (pap)
Fot. Robert Stachnik