Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Sobotnie kino pod chmurką. Uwięziony we własnym ciele

Data publikacji: 13 lipca 2024 r. 14:43
Ostatnia aktualizacja: 13 lipca 2024 r. 14:43
Sobotnie kino pod chmurką. Uwięziony we własnym ciele
 

Galeria Kaskada zaprasza na cykl „Sobotnie kino pod chmurką” – bezpłatne, wakacyjne pokazy filmowe dla mieszkańców Szczecina. Galeria zapewnia wygodne leżaki, a w chłodniejsze wieczory także ciepłe kocyki. Jak co roku na zmotoryzowanych kinomaniaków czekać będzie również darmowy parking.

W tę sobotę o g. 22 obejrzymy nagrodzony Oscarem dramat „Wieloryb”.

Charlie już od lat żyje na marginesie świata uwięziony w małym mieszkaniu przez chorobliwą otyłość. Odrzucony, nie bez powodu, przez swoich bliskich, samotnie zmierza w życiową przepaść. Wystarczy jednak jeden impuls, jedno spotkanie, by zapalić w nim płomień nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Charlie podejmuje próbę nawiązania dawno utraconego kontaktu z nastoletnią córką. Wie, że czeka go niesłychanie trudne spotkanie. Zdaje sobie sprawę, że ryzykuje utratę ostatniego złudzenia. Gotów jest jednak podjąć to ryzyko z wiarą, że także dla niego jest jeszcze szansa na odkupienie.

Ks. Andrzej Draguła na portalu „Więź” napisał o „Wielorybie”: „Aronofsky – tym razem wraz z Samuelem D. Hunterem, autorem zarówno sztuki „Wieloryb”, jak i jej filmowej adaptacji – po raz kolejny eksploruje czarną materię ludzkiej duszy, na dnie której – jak się okazuje – wszyscy potrzebują ocalenia. W tym filmie każdy kogoś ratuje albo przynajmniej próbuje uratować: Charliemu nie udało się ocalić Alana, Liz chce uratować Charliego od śmierci, Thomas – jako gorliwy misjonarz-neofita – chce ocalić go od wiecznego potępienia, cytując mu słowa św. Pawła o życiu według ducha i według ciała, Charlie za wszelką cenę – nawet za pieniądze – pragnie uratować relację z córką, z kolei Liz chce wyrwać Thomasa z Kościoła, z którym sama miała niegdyś do czynienia. Oglądając „Wieloryba”, bardzo łatwo o uproszczone interpretacje. Ostatecznie to nie jest film interwencyjny o amerykańskim problemie otyłości. Nie jest to także moralizatorska przypowieść o konsekwencjach życiowych wyborów, choć zapewne niejeden chciałby ją tak odczytać. To raczej opowieść o ostatecznej niemożności życia bez spełnienia się w oczach drugiego człowieka, w relacji, w akceptacji. Bez tego wszystkiego każdemu człowiekowi – kimkolwiek by był, cokolwiek by zrobił – grozi kolaps, zapadnięcie się, autodestrukcja, samounicestwienie”.

(as)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA