Upalna pogoda powoduje, że na nadmorskich plażach jest tłok. Pierwsi plażowicze rozbijają swoje parawany już wcześnie rano blokując sobie miejsce, by wypoczywać jak najbliżej wody, potem idą na śniadanie i wracają całą rodziną na plażowanie.
Kilka lat temu parawany chciał zlikwidować jeden z łódzkich adwokatów (przebywał za długo na słońcu?), ale znalazł jedynie poparcie wśród ówczesnych władz Darłowa, które taki zakaz wprowadziły, tylko nie wiedziały jak go egzekwować. Potem z niego szybko zrezygnowały, ale na szczęście inne gminy sprawą się nie zajęły. Bo prawdę mówiąc kto miałby egzekwować zakaz: strażnicy gminni, policjanci czy też pracownicy Urzędu Morskiego?
Parawany mają bowiem plusy (minusy także, ale tych jest mniej) doceniane przez wielu: wyznaczają „nasz” teren na plaży, przez który inni nie przejdą, co ma chociażby znaczenie przy panującej jeszcze pandemii. Obce dzieci nie przebiegną przez nasz kocyk - każdy kto to przeżył przyzna rację. Wielu rodziców małych dzieci woli plażować tuż koło wody i nie muszą stać nad maluchem, który zanurza nogi w morzu, by chociażby nabrać do wiaderka wody. Leżąc przy wodzie rodzice nie muszą przy każdej takiej wyprawie towarzyszyć maluchowi. Mają go na oku i w razie potrzeby błyskawicznie reagują.
Jak widać na zdjęciach i filmie wykonanym na dziwnowskiej plaży większość plażowiczów leży przy morzu, środek plaży jest pusty, a inni - chcący ciszy i spokoju - rozbijają się przy wydmach.
Teks, film i foto: M. KWIATKOWSKI