Reprezentujący trzy pokolenia ludzie, uśmiechnięci, gorąco witający się, cieszący się ze spotkania, w trakcie pełnych temperamentu konwersacjach. Bez skrępowania okazują swoją miłość do dzieci i rodziny. Płynnie przechodzą z języka greckiego na polski…
To opis jednej ze scen w dziwnowskim parku, gdzie w ostatnią niedzielę odbywały się uroczystości związane z kolejną rocznicą przyjęcia przez Polskę, w 1949 roku, Greków ewakuowanych z ogarniętej wojną domową ojczyzny. Dość skromna w tym roku reprezentacja społeczności greckiej przyjechała do Dziwnowa z różnych stron Polski.
Dzień Grecki otworzyła uroczystość upamiętnienia tych historycznych wydarzeń pod pomnikiem poświęconym wydarzeniom sprzed ponad 76 lat. Na tablicy z brązu wyryty jest po polsku i po grecku napis: „25 lipca 1949 roku do Dziwnowa przybył pierwszy transport greckich emigrantów. Umieszczono ich na terenie jednostki wojskowej, w której przygotowano „Szpital polowy 250”. Po wyleczeniu i rekonwalescencji kierowano ich do Zgorzelca i innych miast Polski. Przez wiele lat Polska była ich drugą ojczyzną. Towarzystwo Greków w Polsce, Pacjenci „Szpitala 250” wraz z rodzinami, Mieszkańcy gminy Dziwnów”.
W niedzielę kwiaty pod tablicą złożyli potomkowie, krewni greckich emigrantów z 1949 roku, władze gminy, mieszkańcy miasta.
– To wydarzenie dotyczyło wojny domowej w Grecji – powiedział Georgios Orfanos, przewodniczący Stowarzyszenia Hellada Grecy w Polsce, który na uroczystości w Dziwnowie przyjechał z Gdyni. – Do Dziwnowa przybyli partyzanci, poparzeni, ciężko ranni, leczeni byli w szpitalu w Dziwnowie. A potem rozjechali się po różnych częściach Polski. To była pierwsza tajna operacja służb specjalnych PRL-u. To było objęte ścisłą tajemnicą. Zresztą do dzisiaj – jak się okazuje – jest to mało znana historia. To się działo już pod koniec wojny domowej w Grecji. Amerykanie, żeby zdławić opór bojowników Demokratycznej Armii Grecji, użyli napalmu. To mało znany epizod. Właśnie między innymi ci poparzeni trafili do szpitala 250 w Dziwnowie. Grecy tę historię znają bardzo dobrze.
Rodziny emigrantów greckich, w tym także pacjentów ówczesnego „Szpitala 250” odwiedziły jednostkę wojskową, na której terenie leczono rannych i poparzonych greckich partyzantów.
Po południu zwieńczeniem „Dnia Greckiego” był koncert Nikosa Rusketosa i greckiej grupy Orfeusz. Koncert wciągnął do aktywnej zabawy sporą część publiczności. W rytmie energetycznej, pełnej słońca i optymizmu muzyki z półwyspu Peloponez publiczność reagowała żywo, niektórych nawet znane, melodyjne piosenki greckie wciągnęły na proscenium, do tańca.
Tekst i fot. (r)