Nowe książki związanych ze Szczecinem autorów pojawiają się, dość licznie, każdego roku. I przemijają częstokroć niezauważone, ledwie skończy się ich promocyjny czas. Inaczej niż bywało dawniej, gdy każda taka pozycja była wydarzeniem kulturalnym, na różne sposoby zauważanym i szeroko komentowanym w regionie.
Coraz łatwiejszy dostęp do rynku książki – głównym kryterium nie zawsze jest dziś, niestety, wartość artystyczna książki, bywa, że wydawanej przez samego autora, a nie brak efemerycznych wydawnictw, co nie dbają o edytorskie standardy i służą jako alibi dla, by tak rzec, różnych prywatnych inicjatyw – sprawia, że nie zawsze są to dzieła interesujące czy też po prostu edycji warte.
Dziś „być pisarzem” może właściwie każdy i nie brak tych, którzy realizują w ten sposób swoje – na ogół równie chwilowe – ambicje. Można by powiedzieć, że to ambicje zdrowe – wynikłe przecież z zamiłowania do literatury – gdyby nie to, że owych uczuć do literatury nie potwierdza wspomniany rynek. Ponieważ, o paradoksie!, rzesza autorów zda się rosnąć wprost proporcjonalnie do spadku liczby czytelników.
Co nie zmienia faktu, że każdego roku szczecińscy autorzy wydają też książki ciekawe i wartościowe czy z innego powodu godne uwagi. Z dorobku roku 2017 wybrałem kilka takich pozycji – tradycyjnie literackich. Choć nie da się ukryć, że nie był to dla szczecińskiej literatury pięknej rok bogaty.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 2 lutego 2018 r.
Artur D. Liskowacki
Fot. Archiwum