Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Żołnierze, nie kibole [RECENZJA]

Data publikacji: 01 października 2016 r. 11:15
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:40
Żołnierze, nie kibole [RECENZJA]
 

Trailer „Historii Roja”, pierwszego fabularnego filmu o Żołnierzach Wyklętych, sprawił, że z zażenowania ukryłem twarz w dłoniach. Te przestylizowane strzelaniny, ci dziarscy chłopcy wznoszący w kościele patriotyczne okrzyki… Sam film, który kilka dni temu miał telewizyjną premierę, choć mocno ułomny, wart jest jednak obrony. Zwłaszcza że jego problemem są warsztatowe braki, a nie to, że, jak chcieli krytycy reżysera Jerzego Zalewskiego, zasila go „kibolska” wizja patriotyzmu.


„RÓJ”, Mieczysław Dziemieszkiewicz (za mało charyzmatyczny Krzysztof Zalewski), w 1945 roku wstąpił do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego po tym, jak radzieccy żołnierze zabili mu brata. Mieczysław miał wtedy 20 lat. Walczył z ubecją i milicją, na czele partyzanckiego oddziału, aż do roku 1951. Zginął zastrzelony podczas zasadzki.


Pierwsza połowa filmu jest klęską, od której krwawią oczy. Nadaje się tylko do radykalnego przemontowania. W ogóle nie wiadomo, o co tu chodzi. Kolejnych scen nie łączy żaden ciąg przyczynowo-skutkowy, jedna akcja partyzantów miesza się z drugą, nie znamy motywacji postaci, główny bohater ginie w tłumie innych partyzantów, panuje kompletny chaos, także stylistyczny – brutalny realizm zderza się z baletem śmierci. Od samego początku broni się tylko Piotr Nowak jako ubek Wyszomirski – wyrazisty, podły, ale mający w sobie knajacki wdzięk.


Im dalej, tym lepiej, opowieść staje się bardziej przejrzysta, reżyser odnajduje właściwy ton. I w przekonujący sposób ukazuje tragizm żołnierzy podziemia niepodległościowego. Coraz bardziej autystycznemu i radykalnemu „Rojowi” przeciwstawia kapitana Zbigniewa Kuleszę, „Młota” (niezły Mariusz Bonaszewski), który decyduje się ujawnić bezpiece i wyjaśnia partyzantom, że skazują siebie na pozbawioną sensu śmierć. „Historia Roja” opowiada także o kompletnym odklejaniu się od rzeczywistości żołnierzy podziemia. W jednej ze scen „Rój” rozprawia o walce w mieszkaniu swojego znajomego. W tle gra radio i podekscytowany spiker komentuje mecz piłkarski – życie jest już zupełnie gdzie indziej niż „Rój”. Gdy pod koniec swojej działalności Dziemieszkiewicz i jego kompan okradają bank i w ramach samousprawiedliwienia kompan ów wznosi patriotyczny okrzyk, pracownicy i klienci banku komentują to lodowatym milczeniem. Dokładnie takim samym milczeniem chłopi odpowiedzieli na agitację partyjnego aparatczyka zaraz po wojnie, w jednej z pierwszych scen. Wyklęci w 1951 roku byli w pragnącym przede wszystkim normalności polskim społeczeństwie ciałem obcym – tak jak komuniści kilka lat wcześniej. Ta nieprzyjemna analogia między żołnierzami podziemia a komunistami to naprawdę objaw kibolskiego prymitywizmu?


Inna sprawa, że tak, „Historia Roja” oferuje nieco grzesznej przyjemności. I bardzo dobrze. Czekało się na film, w którym sowieccy najeźdźcy i ich namiestnicy będą rozstrzeliwani, rozrywani granatami, w którym chociaż przez moment to oni będą przegrywać, a ich przeciwnicy, chłopcy z lasu, pozostaną nieugięci, będą mieli swoje momenty chwały, zanim w ubeckich katowniach zmienią się w skrwawione mięso. Podobną przyjemność dawały „Bękarty wojny”, w których Żydzi znęcali się nad nazistami.
Cóż, pierwsze koty za płoty. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że Żołnierze Wyklęci zasługują na lepszy film, jednocześnie jednak nie mam poczucia, że Zalewski ośmieszył temat. Zresztą i tak w normalnym kraju „Historia Roja” nie byłaby pierwszym filmem o Wyklętych, tylko jednym z wielu – bo w ciągu tych dwudziestu sześciu lat powstałoby pięć obrazów wysławiających żołnierzy podziemia, ze cztery rozliczeniowe dramaty o ich zbrodniach popełnianych na mniejszościach etnicznych i ze dwa arcydzieła wymykające się prostym ideologicznym schematom. Od normalności dzieli nas jednak jeszcze pewna odległość… ©℗

A. SASINOWSKI

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

obiektywna
2016-10-04 07:57:07
Przepiękny film! Super efekty. Długi (2 h) ale wyciska łzy nawet mężczyznom! Ktoś wreszcie oddał CZEŚĆ BOHATEROM! DZIĘKI NIM MAMY POLSKĘ! Krytykanci niech zrobią lepszy skoro im nie pasuje...(może to starzy UB i SB krytykują?)
Piewca_normalności
2016-10-03 12:28:02
@Edmund -> Zabójstwo brata miał oczywiście zgłosić do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i domagać się "sprawiedliwego osądzenia sprawców" - czyż nie to miałeś na myśli ? A poza tym co to znaczy, że z radia "dobiegały odgłosy meczu, komentowanego przez podekscytowanego spikera" ? A jakie odgłosy miały dobiegać z radia - jęki torturowanych w piwnicach ? No i to "ujawnienie" - nie oznaczało "świętego spokoju" i wejścia na drogę kariery zawodowej i życiowej w nowym ustroju budującym dobrobyt "ludu pracującego miast i WSI" oraz w szczególności administracji i aparatu polityczno-rządowego. Generał Nil ujawnił się.. Po ujawnieniu było śledztwo i wyrok.. Brakuje jeszcze popularnej w kręgach staro-ubeckich konstatacji, że trzeba było "zrobić porządek" jak wyjaśniła żona Himczaka Tadeuszowi Płużańskiemu (tzn. fundamenty nowego ustroju trzeba było posadowić na dołach z wapnem).
Edmund
2016-10-02 18:28:40
"Walczył" bo radzieccy żołnierze zabili mu brata.Czyli zabijał z zemsty.Teraz to się nazywa Z NISKICH POBUDEK i kary za takie czyny są wyjątkowo ostre.A tu dla niektórych to bohater.
Krzysztof
2016-10-02 11:19:25
Dla mnie cały ten film trąci "Hubalem" Bogdana Poręby. Trochę tylko więcej efektów specjalnych w końcu oba te filmy dzieli prawie 40 lat.
Zamorro
2016-10-01 21:11:41
Alan,nie wiedziałem,że miałem kiedyś do czynienia z takim lewakiem. Napisz w takim razie jakiś felieton wysławiający Twoich bohaterów narodowych,np.coś o gen.Jaruzelskim,tym który ścigał wyklętych.Wogóle dziwię się jeszcze,że piszesz dla Kuriera.Wiem,że zawsze szczyciłeś sie tym,że to jedna z ostatnich gazet nie wykupionych jeszcze przez kapitał niemiecki. Po lekturze Twojego artykułu widzę Cię kolego w Wyborczej,to jest ten poziom.No chyba,że KSzcz należy już do Agory...Wiwat 1 Maja Alan!
Obs.ryver
2016-10-01 14:34:49
"... o kompletnym odklejaniu się od rzeczywistości żołnierzy podziemia..." Ci "wyklęci" synalkowie tzw. "przedwojennych elit" żyli z rabunków i gnębienia chłopów , którzy przyjęli dworską ziemię z Reformy Rolne!Nie mogli pogodzić się, że trzeba będzie pracować na swój chleb i dach nad głową...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA