Za nami ostatni koncert w ramach Świnoujskich Wieczorów Organowych. Na zabytkowych organach w kościele pw. Chrystusa Króla zagrała Simona Fruscella, a na gitarze towarzyszył jej brat Antonio. Piątkowy koncert (26 sierpnia), jak i cały festiwal, zamknął doskonale zagrany utwór Antonio Vivaldiego.
Rodzeństwo Fruscella to duet nietypowy, bo rzadko możemy słuchać połączenia organów i gitary. Włoscy artyści wykonują muzykę kompozytorów od baroku po wiek XIX. Tak też było w Świnoujściu.
– W kościele jest dobra akustyka, a organy mają bardzo romantyczne brzmienie. Miałam próbę dzień przed koncertem, ale bez akompaniamentu gitary. Średniej wielkości organy lepiej sprawdzają się w parze z gitarą niż wielkie instrumenty – mówi „Kurierowi” Simona Fruscella. – W Polsce miałam przyjemność grać po raz drugi. Rok temu byłam w Warszawie i grałam w małej miejscowości pod stolicą. W Świnoujściu bardzo mi się podobało i z chęcią wrócę tutaj na kolejny festiwal.
Małgorzata Klorek, dyrektor artystyczny festiwalu, podkreśla, że rzadko można posłuchać połączenia tych dwóch instrumentów. Tegoroczny festiwal obfitował zresztą w tego typu, oryginalne zestawienia. Organom towarzyszyły bowiem podczas Świnoujskich Wieczorów Organowych lutnia, akordeon, skrzypce, czy flet.
– Każdy koncert był inny i każdy – ciekawy. Za każdym razem artyści grali inne utwory. Sądzę, że było to interesujące dla publiczności – mówi M. Klorek – Połączenie gitary i organów w finale było niesamowite. Registry były dostosowane do możliwości brzmienia organów ten sposób, żeby organy nie były zbyt głośne.
Koncert zamknął klamrą kolejny utwór A. Vivaldiego „Lute Concerto in D major” w transkrypcji na gitarę i organy. To była wisienka na torcie i zarazem doskonałe zakończenie festiwalu. Prowadząca koncerty Maja Piórska podziękowała artystom, publiczności oraz wszystkim tym, którzy wspierają Świnoujskie Wieczory Organowe. Do zobaczenia za rok! ©℗
Tekst i fot. Bartosz Turlejski