Jak wiadomo, najbardziej spektakularny morderca w powojennych dziejach naszego miasta, czyli Józef Cyppek, mocno działa na wyobraźnię części szczecinian - i nie tylko ich. Najwidoczniej coraz mocniej, bo w tym roku ukazały się trzy książki na jego temat. Jedna z nich to "Rzeźnik z Niebuszewa" Jarosława Molendy. Patronat nad nią objął "Kurier Szczeciński".
Książka, opatrzona podtytułem "Seryjny morderca i kanibal czy kozioł ofiarny władz PRL-u?", rozpoczyna się tak: ""Rok 1952 to był dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia" - tak można by strawestować z sienkiewiczowska fakt błyskawicznego ujęcia mordercy i jeszcze szybszego procesu z wydanym wyrokiem śmierci na Józefa Cyppka, który zyskał przydomek "Rzeźnika z Niebuszewa". Sprawna akcja organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości mogła wydawać się ogromnym sukcesem, gdyby nie szereg wątpliwości, które pojawiły się wkrótce po egzekucji seryjnego zabójcy".
Molenda w ramach dziennikarskiego śledztwa sięga po akta sądowe, odwiedza ważne dla tej historii miejsca, sprawdza, co o sprawie pisali inni. Działa wielokierunkowo, próbuje różnych ujęć. Nie tylko rekonstruuje, co się wydarzyło 11 września 1952 roku - ściślej: co najprawdopodobniej się wydarzyło - ale osadza te wydarzenia w rozmaitych kontekstach. Opisuje więc nie tylko Cyppka, ale także Niebuszewo, wyjaśnia, skąd wzięła się zła sława tej dzielnicy. Analizuje, jaki związek z plotkami o zbrodni ma skomplikowana historia Szczecina. Wyłuskuje z archiwów detale, ale przywołuje także mity. Grozę zbrodni zestawia z grozą komunistycznego aparatu sprawiedliwości.
Z książki dowiemy się także, że na 2020 rok zaplanowana jest premiera filmu inspirowanego Cyppkiem. Wygląda więc na to, że gość, który poćwiartował sąsiadkę, staje się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon Szczecina. Właściwie to wcale mnie to nie dziwi. ©℗
A. Sasinowski