Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Toksyczne koło uruchomione przez przodków

Data publikacji: 17 czerwca 2023 r. 10:38
Ostatnia aktualizacja: 17 czerwca 2023 r. 12:38
Toksyczne koło uruchomione przez przodków
Premiera „Trubadura” Giuseppe Verdiego Opery na Zamku w Szczecinie Fot. Dariusz GORAJSKI  

Po kwietniowej premierze na scenę Opery na Zamku w Szczecinie wraca „Trubadur” w reżyserii Barbary Wiśniewskiej, pod kierownictwem muzycznym i batutą Jerzego Wołosiuka.

„Trubadur” to potężne arcydzieło. Muzyczna dramaturgia oparta na ostrych kontrastach oraz błyskotliwość partii wokalnych fascynują publiczność, a to czyni tę operę jedną z najczęściej wystawianych. W interpretacji Barbary Wiśniewskiej to opowieść o tym, jak decyzje poprzednich pokoleń definiują życie współczesnych. Możemy tu mówić o transmisji traumy, chorobie, która przechodzi z przodków za pomocą słów i czynów, niewykrywalna i żarłoczna. W pierwszej scenie poznajemy fragmenty opowieści z przeszłości, która motywuje główne postaci: Hrabiego oraz trubadura Manrico i jego przybraną matkę – Azucenę. To jednak nie na źródle traumy – wydarzeniu owianym aurą tajemnicy, które rozdzieliło dwóch braci, Hrabiego i Manrico, skupia się kompozytor, ale na tym, do jak tragicznych skutków prowadzi wypełnianie urojonego nakazu zemsty. Czy tak tragiczna historia może mieć jakąkolwiek konstruktywną wymowę? Być może to opowieść o tym, że powinniśmy dążyć do zatrzymania toksycznego koła uruchomionego przez przodków? Jako społeczność być może taką opowieść powinniśmy snuć ku przestrodze.

Barbara Wiśniewska opowiada: „Dwóch rozdzielonych braci (Hrabia di Luna, Manrico) będących pod wpływem traumy poprzednich pokoleń i zakochanych w jednej, żarłocznie spragnionej miłości kobiecie (Leonora). W tym trójkącie próżno szukać racjonalnych decyzji i dążenia do ugody, zamiast tego egzaltowana miłość o sile narkotyku i transmisja bólu pochodząca od rodziców doprowadza bohaterów «Trubadura» do tragicznego finału”.

Marcin Cecko, dramaturg „Trubadura”, uzupełnia: „Dosyć mocno «rozgrzebywaliśmy» tę operę. To jest coś takiego, nad czym chyba w drugiej połowie XX wieku zaczęliśmy się pochylać: jak trauma może być przenoszona na naszych rodziców, a z rodziców na nas. I być może, nawet jeśli traktujemy nasze życie indywidualnie i jesteśmy tu i teraz, to jednak nie da się ukryć, że czasami pewne wątki są genealogiczne, że ten ciężar gdzieś jest zrzucony. Tak jak ciężar zrzucony przez Azucenę na Manrika, ta ciągła prośba «pomścij mnie», to wyzwanie do broni i to, w jaki sposób Hrabia, poszukując swojego brata, tak naprawdę go zabija, bo też jest w jakiejś obietnicy złożonej swemu martwemu ojcu. Amplituda emocji sprawiła, że pomyśleliśmy o spektaklu, który nie będzie realistyczną inscenizacją zapisanych didaskaliów, nie będzie się dział na zamku, nie będzie nam przedstawiał skomplikowanych realiów historycznych, do których już nie mamy dostępu i bardzo nam trudno opowiedzieć je bez jakichś dodatkowych informacji. Dlatego postanowiliśmy stworzyć przestrzeń nieco abstrakcyjną, taką, która dałaby nam możliwość opowiedzenia tych emocji trochę szerzej, bardziej poetycko”.

„Trubadura” obejrzymy w sobotę o g. 19 i w niedzielę o g. 18.

(as)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

lewacka dialektyka
2023-06-17 13:45:09
Co za bełkot...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA