Jurorzy najbardziej prestiżowego wyróżnienie w świecie powieści kryminalnej lub sensacyjnej, czyli Nagrody Wielkiego Kalibru, opublikowali w środę (14 kwietnia) długą listę książek, spośród których wybiorą nominowaną do nagrody siódemkę. Pod koniec maja z kolei ogłoszą zdobywcę wyróżnienia. Na owej długiej liście znalazła się powieść szczecinianina Marka Stelara, zatytułowana "Intruz". Gratulujemy i życzymy wygranej!
Na wspomnianej liście znalazły się 22 pozycje, a wśród nich książki m.in. dotychczasowych laureatów nagrody, czyli Wojciecha Chmielarza, Mariusza Czubaja, Jakuba Szamałka i Idy Żmiejewskiej, a także duetu tworzącego pod pseudonimem literackim Maryla Szymiczkowa (czyli pięciokrotnie nominowanego do Nagrody Literackiej Nike - Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego) czy Wojtka Miłoszewskiego, brata Zygmunta.
- Tak zwana „długa lista” kandydatów do Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści kryminalnej lub sensacyjnej to, można powiedzieć, taki półfinał. Fakt, że znalazła się na niej moja powieść „Intruz” poczytuję sobie za ogromny sukces, zważywszy na to, że w „eliminacjach” wzięło udział prawie sto pięćdziesiąt powieści, bo tyle zostało zgłoszonych - mówi Marek Stelar. - Impreza, podczas której wręczana jest nagroda, czyli Międzynarodowy Festiwal Kryminału we Wrocławiu to jedno z najważniejszych tego typu wydarzeń w kraju. W tym roku odbędzie się osiemnasta edycja festiwalu, który niniejszym staje się pełnoletni, a więc jak na dłoni widać, że to impreza z tradycjami. Tym bardziej cieszy mnie, że zapisałem się w jej historii, nawet jeśli „Intruz” nie trafi na „krótką listę”, czyli do finału, do którego na początku maja zakwalifikuje się siedem powieści. Jak zwykle jest kilka zaskoczeń, że brakuje tytułów, które można było uznać za pewniaki. W tym roku widać za to powiew świeżości, bo obok starych wyg, których książki nominowane są bardzo często (np. Chmielarz, Czubaj, Szamałek, co tylko świadczy o ich klasie) pojawiło się kilka nowych nazwisk, nawet debiutantów. Ciężko mi powiedzieć, kto jest faworytem, historia uczy, że można się spodziewać naprawdę wszystkiego. I to jest piękne. Pomijając sympatie do kilku znanych mi osobiście autorów, cieszyłbym się z wygranej Anny Kańtoch, o której twórczości (tej kryminalnej części) słyszałem dużo dobrego, choć niestety nie miałem okazji jej czytać. Ale nadrobię!
Tytuły siedmiu powieści nominowanych do Nagrody Wielkiego Kalibru 2021 poznamy 5 maja – jurorzy wybiorą je spośród książek znajdujących się na wspomnianej, długiej liście. Nazwisko zdobywcy tegorocznej nagrody zostanie ogłoszone w czasie uroczystej gali, która odbędzie się 29 maja 2021 roku we Wrocławiu, w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2021. Podobnie jak w poprzednich latach, zwycięzca otrzyma statuetkę oraz nagrodę w wysokości 25 tys. złotych ufundowaną przez prezydenta Wrocławia. W skład Kapituły Nagrody Wielkiego Kalibru 2021 wchodzą: prof. Małgorzata Omilanowska (przewodnicząca), prof. Bernadetta Darska, prof. Anna Gemra, dr Anna Marchewka, Piotr Kofta, Grzegorz Sowula.
W ub. roku do finału nominowano również siedem książek: „Toksyczni” Tomasza Duszyńskiego, „Raj” Marty Guzowskiej, „Paradoks kłamcy” Michała Kuzborskiego, „Wada” Roberta Małeckiego, „Roztopy” Jędrzeja Pasierskiego, „Ukryta sieć 2. Kimkolwiek jesteś” Jakuba Szamałka oraz „Warszawianka” Idy Żmiejewskiej. Nagrodę Wielkiego Kalibru, przyznaną przez jury (w tym gronie zasiada wtedy Inga Iwasiów z Uniwersytetu Szczecińskiego), otrzymał Jędrzej Pasierski, laureatem nagrody czytelników został Robert Małecki, a nagrody specjalnej im. Janiny Paradowskiej – ubiegłoroczna debiutantka Ida Żmiejewska.
Dotychczasowymi laureatami Nagrody Wielkiego Kalibru, w ub. latach, byli: Marek Krajewski, Paweł Jaszczuk, Marek Harny, Marcin Świetlicki, Zygmunt Miłoszewski (dwukrotnie), Mariusz Czubaj (dwukrotnie), Joanna Jodełka, Gaja Grzegorzewska, Marta Guzowska, Marcin Wroński, Wojciech Chmielarz, Jakub Szamałek, Ryszard Ćwirlej i Robert Małecki.
Marek Stelar (naprawdę nazywa się Maciej Biernawski) urodził się w 1976 roku w Szczecinie. Tu ukończył architekturę na Politechnice Szczecińskiej. Debiutował powieścią kryminalną „Rykoszet”. Napisał cykl o Krugłym i Michalczyku, cykl o Dariuszu Suderze oraz powieści: „Blask”, „Intruz”, „Blizny”, „Sedno” i „Sekta”. W wywiadzie dla „Kuriera Szczecińskiego” M. Stelar tak opowiedział o pseudonimie, jaki obrał na użytek swojego pisarstwa: „Markiem zostałem przypadkiem. Marek powstał w umyśle pewnego mocno starszego pana, którym się kiedyś opiekowałem. Któregoś dnia z nieznanej przyczyny zmieniła się moja tożsamość, tamten Maciek okazał się złodziejem, który ukradł laskę i zniknął, pojawił się Marek. Nawet podobny do tamtego Maćka. Laska odnalazła się za łóżkiem, ale Maciek już nie… Stelar z kolei wziął się z wciąż aktualnej mody, podług której bohaterowie opowieści kryminalnych musieli mieć krótkie i niemieckobrzmiące nazwiska. Zaczęło się oczywiście od Franza Maurera z filmów Pasikowskiego, a ja lubię „Psy”. Lubię również austriackiego didżeja Parova Stelara, zatem pożyczyłem sobie od niego drugi człon jego pseudonimu, bo to także pseudonim”.
O czym opowiada powieść z długiej listy Nagrody Wielkiego Kalibru, czyli „Intruz”? Oddajmy głos wydawcy: „Adrian i Kamil to dwaj poróżnieni bracia bliźniacy, których nie łączy już nic prócz genów. Nie wiedzą o sobie niczego: kim są, co robią i jak żyją. Po latach stają po przeciwnych stronach barykady. Brat przeciw bratu. Zamknięty w sobie cichy urzędnik kontra funkcjonariusz ABW, który zdradził. Gdzieś wysoko w strukturach władzy jest „kret”, którego działania mogą pozbawić państwo polskie potencjalnej przewagi i światowego prymatu na jednym z niewielu pól, na którym jest to jeszcze możliwe – produkcji grafenu, materiału przyszłości. Co wspólnego miała tajemnicza, choć z pozoru naturalna śmierć ojca braci ćwierć wieku wcześniej? Dokąd prowadzą pozostawione znaki? A w tle rozgrywka polskich służb specjalnych i Guoija Anquan Bu, wywiadu Chińskiej Republiki Ludowej”.
(MON)