W środę (15 maja) o godz. 17.30 w Sali im. Zbigniewa Herberta w Książnicy Pomorskiej odbędzie się spotkanie: „Ziemie Zachodnie: Niemcy, Żydzi, Polacy – co jest czyje?”. Rozmowę z jego gośćmi: Gudrun Netter z Kilonii, urodzoną w 1944 r. w niemieckim Stettinie, oraz Ulfem Heinsohnem z Max-Samuel-Haus w Rostoku i Robertem Kreibigiem ze stowarzyszenia Land und Leute w Röbel/Müritz poprowadzi Adam Krzemiński, publicysta tygodnika „Polityka”.
W dokumentach złożonych w Instytucie Yad Vashem Gudrun Netter napisała: „Mój ojciec urodził się 10 stycznia 1920 w Genewie, w Szwajcarii. Był nieślubnym dzieckiem, w wieku dwóch lat adoptowanym przez rodzinę pastora, za co adopcyjni rodzice otrzymali 100 000 marek tzw. rekompensaty spadkowej. Osiedli w Szczecinie. Ojciec nazywał się wówczas Hilmar Robert Alfred Wailke. W 1936 r. z powodu swego żydowskiego pochodzenia musiał opuścić szkołę. W 1939 r. jego adopcyjna matka, nazistka, przypomniała gestapo o jego żydowskim pochodzeniu. W 1941 r. został uznany za pół-Żyda, a w styczniu 1944 r. za pełnego Żyda. Zgodnie z prawem III Rzeszy nie wolno mu było ożenić się z Niemką, moją matką. W marcu 1943 r. urodził się mój brat – „nielegalnie”.
Rodzice Gudrun Netter mieszkali przy dzisiejszej ul. Żupańskiego na Niebuszewie. Ojciec pracował w drogerii przy dzisiejszej ul. Zygmunta Krasińskiego.
Gudrun Netter napisała dalej, że 29 marca 1944, w dzień po pierwszych urodzinach syna, ojciec został aresztowany przez gestapo. Był przetrzymywany w więzieniu w Szczecinie, potem został deportowany do Auschwitz i do Mauthausen-Gusen. Tam z powodu wycieńczenia zmarł 22 lub 23 lipca 1945 r. Miał 25 lat.
Gudrun Netter urodziła się w czerwcu 1944 r., gdy jej ojciec był w Auschwitz. Wkrótce i matka trafiła do więzienia za kontakty z Żydem. „Małżeństwo moich rodziców – pisała Gudrun Netter – zostało prawnie uznane dopiero pośmiertnie, w 1954 r., z datą zaręczyn w 1942 r.”.
Matka Gudrun Netter, Brunhilde z domu Perseke, szczecinianka, była – jak pisano w nazistowskich dokumentach – aryjką. Rodzina Parseke mieszkała przy dzisiejszej ul. 3 Maja. Ojciec, Alfred Parseke (ur. 1892), cierpiał po pierwszej wojnie światowej na neurozę wojenną. Został uznany za nieuleczanie chorego. Był w klinice psychiatrycznej w Stralsundzie. W połowie grudnia 1939 r. pacjenci kliniki zostali przewiezieni do zakładu w Treptow (dziś Trzebiatów), skąd wywożono ich do Neustadt (dziś Wejherowo). W ramach akcji eutanazyjnej byli tam mordowani przez komanda SS. Alfred Perseke został zastrzelony w lesie w Piaśnicy. Miał 47 lat. Oficjalnie podano, że zmarł na „chorobę żołądka”.
Z niemieckiego Szczecina Brunhilde Netter z dwojgiem dzieci uciekła przed frontem wschodnim. Gudrun Netter długo dochodziła prawdy o ojcu i nie chciała żyć w Niemczech, „wśród ludzi – jak uzasadniała – którzy go zamordowali”. Nosiła też inne nazwisko. Często jeździła do Izraela, długo mieszkała w Algierii i Portugalii, późno wróciła do nazwiska Netter i do Kilonii, do matki, którą opiekowała się do śmierci. Czasami odwiedza Szczecin.
Na spotkanie zapraszają: marszałek województwa zachodniopomorskiego, tygodnik „Polityka”, Książnica Pomorska, Fundacja Współpracy Transgranicznej, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Szczecinie i Stowarzyszenie Instytut Studiów Polsko-Niemieckich.
Wstęp wolny. Organizatorzy zapewniają tłumaczenie symultaniczne.
(b.)
Fot. Grzegorz Siwa
Na zdjęciu: Adam Krzemiński