Po letnich koncertach na Węgrzech i w Holandii, Stewart Copeland, wybitny perkusista, kompozytor i założyciel kultowego zespołu The Police, w weekend przyjechał do Szczecina. W tutejszej filharmonii w niedzielny wieczór wystąpił podczas jedynego takiego, tegorocznego wydarzenia w Polsce. Artysta zagrał z orkiestrą symfoniczną "lodowego pałacu", wzbudzając zachwyt publiczności.
Ze sceny zabrzmiały głównie hity zespołu The Police w całkowicie nowych aranżacjach. Zamiast Stinga, piosenki zaśpiewały trzy wokalistki, natomiast Copeland naturalnie zasiadł za perkusją. Choć podczas dwóch utworów zaprezentował się także jako gitarzysta i ... dyrygent. Podczas dyrygowania energia baaardzo roznosiła artystę: na pulpicie dyrygenckim skakał, tańczył, a nawet biegał naokoło barierki.
W pozostałej części koncertu orkiestrę poprowadziła z kolei maestra Eimear Noone, która - co warto podkreślić - nie tylko jest znana w świecie muzycznym. Ta irlandzka artystka przeszła do historii filmu, bo jest pierwszą kobietą, która dyrygowała podczas rozdania statuetek Oscara.
Podczas niedzielnego wieczoru w filharmonii zabrzmiały same hity, na początek "King of pain", potem m.in. "Roxanne", "Every breath you take", "Message im a bottle", "Don't stand so close to me", "Murders by numbers", a na bis - "Every little thing she does is magic".
Warto dodać, że obecnie 70-letni Stewart Copeland w swojej długiej karierze sprzedał ponad 60 milionów płyt na całym świecie i zdobył pięć nagród Grammy. Jest ojcem siedmiorga dzieci, obecnie mieszka z rodziną w Los Angeles.
(MON)