Na placu Solidarności w Szczecinie stanęła wystawa poświęcona 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Przygotowało ją Muzeum Narodowe - Centrum Dialogu "Przełomy". Kuratorką wystawy jest Agnieszka Kuchcińska - Kurcz, kierownik "Przełomów".
- Byłam małą kilkuletnią dziewczynką i pamiętam dokładnie, kiedy ogłoszono stan wojenny, pamiętam, jaka była reakcja mojej rodziny - powiedziała Anna Bańkowska z zarządu województwa podczas inauguracji wystawy. - Rozpoczął się wtedy bardzo trudny czas.
Lech Karwowski, dyrektor MN, ocenił, że stan wojenny to jeden z tych kluczowych momentów, które ukształtowały naszą rzeczywistość. A "Przełomy" istnieją po to, aby wzbogacać o szczegóły pamięć tamtych dni.
Agnieszka Kuchcińska - Kurcz wspominała, jak 13 grudnia 1981 jej ojciec miał problem z powrotem do domu, a wyszedł z niego, aby zdobyć cokolwiek do jedzenia.
- Jeszcze tego samego dnia zniknął sąsiad z mieszkania obok. Przyszła po niego Służba Bezpieczeństwa - opowiadała A. Kuchcińska - Kurcz. - Potem znikali kolejni ludzie. Pamiętam, jak w kolejnych miesiącach sąsiadki i sąsiedzi wracali po kolejnych demonstracjach, w przemoczonych ubraniach, ponieważ milicja obywatelska używała armatek wodnych do rozpędzania tłumów. Mieli też porwane bluzki, mieli razy od pałek po plecach.
Wystawa jest poświęcona różnym aspektom stanu wojennego - od postawy Kościoła po działania władzy. Jedna z tablic zatytułowana jest "Strach". Przeczytamy tam: "Stan wojenny na początku oznaczał puste ulice, na skrzyżowaniach stały czołgi, transportery opancerzone, wozy milicyjne. Ich nocne przejazdy do strajkujących zakładów pracy wyrywały ludzi ze snu i podsuwały najgorsze obrazy tego, co może się stać. Nikt nie wiedział, jak daleko posunie się władza".
Wystawę możemy oglądać do połowy lutego. ©℗
(as)