Dzieło Jacques’a Offenbacha uznawane jest za jedną z najsłynniejszych i najzabawniejszych operetek. Już w najbliższy piątek widzowie Opery na Zamku będą mogli uczestniczyć w premierze "Orfeusza w piekle", muzycznej parodii, której twórcy sięgają do krytyki współczesnego świata mediów, popkultury, celebrytów i aktorów.
Operetka francuskiego kompozytora swoją premierę miała w 1858 roku w Paryżu. Motywem przewodnim libretta był mit o Orfeuszu i Eurydyce oraz parodia świata antycznego, zwłaszcza bogów Olimpu. Interpretacja Opery na Zamku sięga po fundamentalne dzieło Offenbacha, osadzając je w kontekście świata mediów, telewizji czy horroru.
- W tej zwariowanej parodii muzycznej wszystko jest na opak, a historia bohaterów układa się przewrotnie, inaczej niż w mitycznym oryginale. Jest intryga, żart, ironia i całe mnóstwo komicznych, frywolnych zdarzeń z niezapomnianym „piekielnym galopem” z II aktu, czyli słynnym kankanem. To pozornie lekkie dzieło o znudzonych sobą mitologicznych małżonkach szukających miłosnych przygód, porusza tematy, które do dziś nie straciły na aktualności: podwójnej moralności, hipokryzji i nadużywania władzy przez elity - informują twórcy.
Jacek Jekiel - dyrektor Opery na Zamku chciał, aby efektem pracy z Jerzym Janem Połońskim była właśnie operetka, czyli gatunek bliski artystycznej działalności Jacka Nieżychowskiego. Przypomnijmy, że artysta i twórca szczecińskiej opery jest patronem 2024 roku.
- Wiedziałem, że to musi być operetka. Tylko jaką operetkę przygotować? Na pewno nie tą z tych pierwszych, bo już je pokazywaliśmy kilka lat temu, niektóre mamy w swoim repertuarze. Pomyślałem sobie, że jest jeden tytuł, który się teraz nadaje, ta rywalizacja w chmurach z tym, co w podziemiach. Jednocześnie chcieliśmy zderzyć nas, widzów, z potrzebą zbiorowej wyobraźni, której ulegamy, i – nie boję się tego powiedzieć – bywa dość groźna, ponieważ ma potężny potencjał manipulacji naszymi myślami czy gustami - wyjaśnił.
Za reżyserię "Orfeusza w piekle" odpowiada Jerzy Jan Połoński.
- Umówiliśmy się na hybrydę, stworzenie telewizyjnego, krzykliwego, multimedialnego świata, z Olimpem, czyli naszymi obecnymi bogami z telewizji, którzy decydują o naszym „być albo nie być”. Budując te światy, okazało się, że jak to mówił Julian Tuwim, można tę „idiotkę operetkę” opowiedzieć, dotykając spraw współczesnych i ważnych - mówił na konferencji poświęconej operetce.
W pracę nad wydarzeniem zaangażowani są także: Jerzy Wołosiuk, kierownik muzyczny spektaklu i dyrektor artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie, Karol Drozd, choreograf, Wojciech Stefaniak, scenograf, Anna Chadaj, kostiumografka.
- Zajmuję się na co dzień formą musicalową. Skoro operetka ma być pomostem pomiędzy operą a musicalem, to starałem się pokazać w swoich rozwiązaniach choreograficznych właśnie rozmach musicalowy - opowiadał Karol Drozd, odpowiedzialny za choreografię. - Każdy akt jest w inny sposób inscenizowany, więc w każdym obrazie mamy inny ruch, czasem pod kamerę, momentami Kabaret Olgi Lipińskiej. Także chór ma co robić, jeśli chodzi o ruch. A kto zatańczy słynnego kankana? Wszyscy! Także piekielne zombie.
Wojciech Stefaniak zdradził, jak podszedł do pracy nad scenografią. Podkreślił, że w przypadku "Orfeusza w piekle" miał bardzo łatwe zadanie, ponieważ J.J. Połoński od samego początku wiedział, jak ma wyglądać scenografia. Jeśli chodzi o kostiumy, to dominować będą kolory, cekiny i brokaty w kontekście świata telewizji i celebrytów, natomiast stroje świata horrorów klasy C i D pozostają na razie tajemnicą.
Premiera "Orfeusza w Piekle" odbędzie się w piątek, 17 maja w Operze na Zamku. ©℗
(aj)