Kto z Państwa 24 lutego zarwie noc (i na drugi dzień pójdzie do pracy „na rzęsach”…), by obejrzeć w telewizji 91. galę rozdania najważniejszych nagród filmowych, czyli Oscarów?! Ja na pewno! To przecież będzie wyjątkowa impreza, bo nasz film otrzymał nominację w trzech kategoriach. Oczywiście mowa tu o „Zimnej wojnie” Pawła Pawlikowskiego. Największym rywalem polskiego filmu jest meksykańska produkcja Netflixa pt. „Roma”. Warto ją obejrzeć, by wiedzieć, z czym zmierzy się „Zimna wojna”. Ale i tak musimy wygrać z Meksykanami!
„Zimna wojna” ma ogromne szanse na Oscara, bowiem film został wyróżniony aż w trzech kategoriach: za najlepszy film nieanglojęzyczny, dla najlepszego reżysera oraz za zdjęcia.
– To najlepszy film ubiegłego roku, nie tylko pod względem artystycznym, ale też frekwencyjnym – powiedział nam Jerzy Miśkiewicz ze szczecińskiego „Pioniera 1907”. – Kiedy ten tytuł pojawił się u nas, ludzie zaczęli dosłownie „walić do kina”. Są tacy kinomani, którzy byli na nim kilka razy. To nie tylko moja opinia, ale często się z nią spotykam, że „Zimną wojnę” warto obejrzeć dwa razy. Jest tam sporo niuansów, które wychwytuje się za drugim razem, przy okazji mając przyjemność z ponownego spotkania z tym filmem. A to się przecież rzadko zdarza, że widz wychodzi z kina i od razu ma ochotę, by po raz kolejny obejrzeć tę samą historię.
* * *
Podpowiadamy, że w Szczecinie w kinie „Pionier 1907” od ponad ośmiu miesięcy nieprzerwanie wyświetlany jest film Pawła Pawlikowskiego, natomiast w ten weekend „Zimna wojna” jest też pokazywana w kinie „Zamek”. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 15 lutego 2019 r.
Monika Gapińska
Fot. materiały dystrybutora