Książka „Mundur w mojej rodzinie. Polskie drogi w XX wieku” Wojciecha Lizaka i Wojciecha Bojarskiego zrodziła się z historii indywidualnej, ale dzięki osadzeniu w szerszym kontekście jest także przyczynkiem do dziejów całej wspólnoty. Daje możliwość spojrzenia na nie z perspektywy odrobinę innej niż te tradycyjne.
Wojciech Lizak, właściciel antykwariatu Wu-El, spotkał się z Wojciechem Bojarskim, wieloletnim budowniczym Szczecińskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”, w roku 2015. Oddajmy głos antykwariuszowi: „Od słowa do słowa okazało się, że rodem jesteśmy z tych samych ziem. Z ziem byłego zaboru pruskiego. Okazało się też, że mieliśmy przodków i krewnych w armii niemieckiej. Ja dziadka Józefa w elitarnym poznańskim pułku «jaeger zu pferd», czyli strzelców konnych. On nie tylko w Reichswerze istniejącej do końca I wojny światowej, ale także w Wehrmachcie, czyli w latach II wojny światowej (…) Pan Wojtek, bo takiej używałem formy, postawił tezę, że współcześni Polacy nie rozumieją, jak wielkim problemem dla Polaków była służba w obcej armii. Nie dobrowolna, a przymusowa”. Bojarski opracował pod tym kątem losy swojej rodziny. Zmarł, nie doprowadzając tego dzieła do końca. Dokończył je Lizak. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 9 listopada 2018 r.
Alan SASINOWSKI