Elżbieta Szumska ze Stargardu jest jedną z osób, które w wyniku katastrofy budowlanej na os. Pyrzyckim, feralnego 12 maja 2022 roku wraz z 13 innymi rodzinami straciła dach nad głową. Na skutek długotrwałego stresu doznała udaru niedokrwiennego mózgu, a to z kolei doprowadziło do paraliżu prawej strony ciała. Mimo tragedii, jaka stała się jej udziałem, nie porzuciła pasji, jaką jest malowanie.
W Galerii Błękitnego Generała Klubu Wojskowego 12. Brygady Zmechanizowanej przy ul. 11 Listopada 22 w Stargardzie, można oglądać jej wystawę malarstwa opatrzoną tytułem "Emocje, nastroje, klimaty".
- Leżąc w szpitalu, w miesiąc nauczyłam się malować lewą ręką, bo jestem zlateralizowana prawostronnie — opowiada Elżbieta Szumska, emerytowana nauczycielka historii sztuki, malarstwa i rękodzieła, była dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Stargardzie. - Od dziecka starałam się być w tym świecie sztuki, chcąc go pokazywać innym ludziom. Nie wyobrażam sobie życia bez malowania. Gdy mój dom uległ ruinie i stałam się praktycznie osobą bezdomną, to właśnie malowanie pozwoliło mi przetrwać te najtrudniejsze chwile.
Obrazy prezentowane w klubie garnizonowym powstały już po przymusowej wyprowadzce z Pyrzyckiego, czyli w okresie minionych ponad dwóch lat. Tylko jeden, który nazwała „Tańczące z wiatrem”, namalowała w dawnym gniazdku przy Armii Krajowej. Myślała, że tam spędzi spokojną starość. Ale życie poszło jednak innymi torami. W ramach rehabilitacji i walki z konsekwencjami udaru, maluje lewą ręką, nauczyła się też nią pisać i wykonywać podstawowe czynności.
- Ta zmiana wymaga ode mnie większej uwagi, skupienia oraz zręczności - mówi artystka ze Stargardu, obecnie mieszkająca z córką Kamilą w Szczecinie.
Na jej pracach przeważają klimaty leśne i nadmorskie, bo – jak mówi – morze bardzo kocha. Ale są na nich też zwierzęta, martwa natura. Pani Elżbieta maluje różnymi technikami; farbami olejnymi, akrylowymi i akwarelami. Rysuje oraz eksperymentuje z grafiką warsztatową. Brała udział w wielu plenerach w Polsce i poza jej granicami. Mimo swojej niepełnosprawności Elżbieta Szumska się nie poddaje. Działa jako wolontariuszka w Towarzystwie Walki z Kalectwem w Szczecinie. Prowadzi tam zajęcia artystyczne dla seniorów. Współredaguje też gazetkę Integralek.
- Na szczęście są programy, które pozwalają pisać na komputerze głosem - mówi pani Ela.
Podkreśla, że wystawy w klubie wojskowym nie byłoby, gdyby nie jej córka Kamila. Za przygotowanie i czuwanie nad ekspozycją dziękowała podczas wernisażu także Małgorzacie Jańczak z klubu wojskowego. Na otwarcie przyszli przyjaciele i znajomi pani Elżbiety, lokalni artyści, w tym Ludmiła Sabadini, prezeska BRAMY, Stanisław Kopeć, były poseł stargardzki, Marcin Przepióra, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Przyznała, że miała obawy, że nikt nie przyjdzie, że została zapomniana.
- Na obrazach człowiek pokazuje swoje wnętrze, przeżycia, nastroje, klimaty i wszystko, co w nim jest — mówi artystka. - Na tych obrazach są moje emocje. Czasami myślę sobie, że ja już mogłabym umrzeć. Tylko żeby tam, u góry, pozwolili mi malować.©℗
Wioletta MORDASIEWICZ