Rozmowa z Joną Ardyn, wokalistką, songwriterką, producentką i altowiolistką
– Chyba nigdy nie widziałam cię bez pomalowanych na czerwono ust…
– Jestem teraz zmęczona po próbie orkiestry w Prenzlau, ale musiałam się umalować. Lubię czuć się kobieco. Moja teściowa mi kiedyś powiedziała, że kiedy nie mam umalowanych na czerwono ust, nie jestem sobą. Skoro tak teściowa mówi… (śmiech) Kolor czerwony dodaje mi energii i radości.
– Śpiewasz czasem z córką?
– Cały czas! Kalinka zaśpiewała też na mojej płycie, w piosence „Woman”. Podśpiewuje tam swoim dziecięcym głosikiem. I jeszcze chichocze. Myślę, że wyszło to słodko. Miałam wątpliwości, czy umieścić córkę w jednym z utworów, ale to będzie miła pamiątka. W końcu ona też jest małą kobietką. W tej samej piosence zaśpiewała ze mną superwokalistka gospel Angela Primm, która występowała z Arethą Franklin czy Dolly Parton. Dzięki niej piosenka nabrała pełni.
– Wspomniana płyta ukaże się jeszcze w tym miesiącu, a już w ten weekend (piątek, 8 marca) – singiel z tego albumu, prawda?
– Tak. Singiel ma taki sam tytuł jak cała płyta – „Woman”. Również 8 marca odbędzie się premiera teledysku w reżyserii Maćka Mizgalskiego, w którym wystąpiły same kobiety – znajome moje i męża, nasze mamy i córka. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 8 marca 2019 r.
Monika GAPIŃSKA
Na zdjęciu: Projekt okładki płyty autorstwa Maćka Mizgalskiego. Płyta „Woman” Jony Ardyn to polsko-amerykański projekt muzyczny o akustycznym brzmieniu w stylu indie pop (nazwa indie od „independent”). Premiera singla promującego album już 8 marca. Premiera płyty – 23 marca podczas festiwalu Szczecin Jazz. Wydawcą jest Szczecińska Agencja Artystyczna. Jona, prywatnie Joanna Maksymowicz-Raczyńska, mieszka w Szczecinie, gra na altówce w orkiestrze Preussische Kammerorchester w Prenzlau.