Niech żyje wolność w polskim kinie - podkreślił Jerzy Skolimowski, laureat nagród w Wenecji, Berlinie i Cannes, odbierając Platynowe Lwy, nagrodę za całokształt twórczości podczas sobotniej gali kończącej 43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych.
Skolimowski odebrał Platynowe Lwy na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni. Laureat został uhonorowany owacją na stojąco. Wyróżnienie wręczył mu prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski.
Bromski przypomniał, że Skolimowski to nie tylko wybitny reżyser, ale i scenarzysta, a także wybitny malarz, który miał wiele wystaw międzynarodowych, poeta, aktor, bardzo dobry przyjaciel.
- Serdecznie mu gratuluję i bardzo mi jest przyjemnie, że mamy zaszczyt tę nagrodę mu wręczyć - powiedział.
Dyrektor SFP przedstawił kilka statystyk dotyczących osiągnięć laureata.
- Odkryliśmy, że Jerzy zrobił 17 filmów, spośród których (...) pięć było w Cannes i zdobył tam dwie nagrody, pięć było w Wenecji i zdobył cztery nagrody, w tym jedną za całokształt twórczości, a jeden film był w Berlinie i zdobył Złotego Niedźwiedzia. Jest to absolutny rekord Polski, a kto wie, czy nie rekord świata. Sprawdzaliśmy Kena Loacha i nie ma tylu - żartował Bromski.
- A więc znów mam te swoje pięć minut. A jeśli ze wzruszenia zacznę się zająkiwać, to może nawet i sześć. Liczę też, że ten sędzia najwyższy naszych losów zechce mi jeszcze udzielić kilku minut extra time za przerwy w grze i za nikczemne faule przeciwników - powiedział ze sceny Skolimowski.
- Moi szanowni koledzy, którzy odbierali tę nagrodę w poprzednich latach, często dawali upust swojemu krasomówstwu, więc i ja dam upust swej małomówności i tylko podziękuję z całego serca za tę nagrodę - dodał.
I podkreślił: "Niech żyje wolność w polskim kinie".
Jerzy Skolimowski to reżyser, scenarzysta, aktor, poeta i malarz, laureat m.in. weneckich Złotych Lwów za osiągnięcia życia (2016), Złotej Palmy w Cannes za "Fuchę" (1982) i "Złotego Niedźwiedzia" w Berlinie za "Start" (1967).
(pap)
Fot. PAP