Około pięćdziesięciu osób pojawiło się na sobotnim spotkaniu, w szczecińskim Empiku Kaskada, z Katarzyną Puzyńską, autorką kryminałów. Pisarką opowiadała m.in. o corocznych, wakacyjnych zlotach jej fanów, na których niejako na żywo odtwarzane są jej powieści.
- Co roku mnóstwo osób zgłasza się do zagrania trupa. O to, by taka osoba wyglądała wiarygodnie jako trup, że wszystkimi tymi ranami i krwią, dba profesjonalna charakteryzatorka - opowiadała autorka. - W tym roku będzie mowa o powieści "Łaskun", a tam była odcięta głowa. Nie wiem, jak sobie poradzimy z charakteryzacją na takiego trupa...
Pisarką podkreślała, że w pracy nad kolejnymi książkami bardzo pomagają jej zaprzyjaźnieni policjanci.
- Mam ogromny szacunek dla pracy policjantów - mówiła. - Z tą grupą zawodową miałam dość wcześnie do czynienia, bo moja babcia była milicjantką. Takie to były czasy. Potem prokuratorem i adwokatem, a teraz tylko przyznaje się do zawodu adwokata - żartowała.
K. Puzyńska z zawodu jest psychologiem i niegdyś pracowała na uczelni.
- Lubiłam pracę ze studentami, ale nie żałuję, że zostawiłam karierę akademicką. Zawsze marzyłam o tym, żeby pisać - zdradziła. - Jeśli ktoś z państwa też o tym marzy, to trzeba to zrobić. Czasem ma się obawy przed napisaniem tego pierwszego zdania. Tymczasem to pierwsze i tak zwykle powstaje na końcu. Marzący o pisaniu miewają dylemat, czy powinni brać się za to, jeśli nie skończyli kursów pisarskich. Ja nie skończyłam żadnego kursu.
Pisarka zdradziła, że spośród bohaterów swojej dziesięciotomowej serii kryminalnej o policjantach z Lipowa najbardziej lubi Daniela Podgórskiego.
- Mogę państwa zapewnić, że nie uśmiercę Daniela w kolejnych tomach, bo mam do niego słabość. To postać, która najbardziej zmieniła się na przestrzeni kilku lat - opowiadała pisarka. - A jak będzie z innymi bohaterami, to nie wiem. Wymyślanie fabuły powieści w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, jak zamordować i jak potem odkryć morderstwo ...
(MON)
Fot. Marta Teszner