W Szczecinie grasuje seryjny morderca. Swoje ofiary zabija bardzo brutalnie, a na miejscu zbrodni zawsze zostawia coś charakterystycznego. Nazywa siebie „Nietykalnym”, a w listach rzuca wyzwanie policji... Spokojnie, spokojnie! To tylko fabuła nowej powieści Marka Stelara pt. „Nietykalny", którą nasza redakcja objęła patronatem medialnym. W środę (23 stycznia) ta książka trafi na półki księgarskie i w tym dniu także będzie okazja spotkać się z autorem w salonie ProMedia (al. Wojska Polskiego 2, Szczecin) - o godz. 18. Wstęp wolny.
Marek Stelar urodził się w 1976 roku w Szczecinie. Tu ukończył architekturę na Politechnice Szczecińskiej. Debiutował powieścią kryminalną „Rykoszet”, która ukazała się trzy lata temu. Później wydano też jego kolejne książki: „Twardy zawodnik” i „Cień” (które składają się na trylogię poświęconą Robertowi Krugłemu) oraz „Niepamięć” i „Niewiadoma”. No i jest już najnowsza: „Nietykalny”. Te trzy ostatnie to kolejna seria powieściowa Stelara, silnie związana ze Szczecinem, bo tu rozgrywa się ich akcja. Zdradźmy, że w najnowszym tomie były policjant Dariusz Suder przyjmuje od komendanta wojewódzkiego propozycję nieformalnego dołączenia do zespołu powołanego w KWP w celu złapania seryjnego mordercy grasującego w stolicy naszego regionu. „Szczecin jeszcze nigdy nie był tak mroczny…" - zapowiada wydawca powieści, wydawnictwo „Filia".
Wspomniany autor pisze pod pseudonimem, o którym tak opowiadał w wywiadzie dla „Kuriera Szczecińskiego”: „Markiem zostałem przypadkiem. Marek powstał w umyśle pewnego mocno starszego pana, którym się kiedyś opiekowałem. Któregoś dnia z nieznanej przyczyny zmieniła się moja tożsamość, tamten Maciek okazał się złodziejem, który ukradł laskę i zniknął, pojawił się Marek. Nawet podobny do tamtego Maćka. Laska odnalazła się za łóżkiem, ale Maciek już nie… Stelar z kolei wziął się z wciąż aktualnej mody, podług której bohaterowie opowieści kryminalnych musieli mieć krótkie i niemiecko brzmiące nazwiska. Zaczęło się oczywiście od Franza Maurera z filmów Pasikowskiego, a ja lubię „Psy”. Lubię również austriackiego didżeja Parova Stelara, zatem pożyczyłem sobie od niego drugi człon jego pseudonimu, bo to także pseudonim”. ©℗
Monika GAPIŃSKA
Fot. Filia