Bardzo śmieszy mnie histeria wokół tegorocznego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, który ma duże szanse się nie odbyć. Radość moja nie byłaby aż tak euforyczna, gdybym nie śledziła mechanizmu, który doprowadził do momentu, kiedy z imprezy wycofują się już nawet ci, którzy wcale nie byli zapraszani, prezydent Opola deklaruje, że Kurskiemu miasta nie odda, Kurski zapowiada odwet i przeniesienie Opola do Kielc, a pan Zenek Martyniuk z radosnym uśmiechem zapewnia, że zaśpiewa nawet na festiwalu opolskim z siedzibą w Szczecinie.
Akcja „Opole” opiera się na zasadzie fake newsa (i to chyba pierwszy tak ogromny sukces tej wrednej strategii w naszym kraju), czyli wrzutki opartej na dość mglistej faktografii i znajomości natury użytkowników internetu, którym najczęściej za informację starczy tytuł i lead. Przy czym prawie nikt nie zwraca uwagi na znaki zapytania, które przy fake newsach zdarzają się często w charakterze wentyla bezpieczeństwa („Jak to??? My kłamiemy??? Przecież tylko pytamy!”). Dlatego tytuł „Kayah ma zakaz występu od Kurskiego?” odczytano tak jak było wygodnie, czyli „O Boziu, koszmar! Faszyzm! Komuna! Kayah dostała zakaz występu w Opolu!!! Co ten Kurski sobie wyobraża?”. Mało komu chce się przedzierać przez kolejne akapity tekstu, żeby przeczytać, że „menedżer Kayah potwierdza”. Co potwierdza? – Dotarły do mnie nieoficjalne informacje z telewizji, że Kurski powiedział „po moim trupie” – powiedział Grewiński.
Podobne sugestie formułowano wobec Artura Andrusa. „Jest przynajmniej dwójka artystów, którzy mieli wystąpić w tegorocznym opolskim festiwalu, ale zostali skreśleni. I już. Kayah ma zakaz, bo angażuje się w KOD i ostro krytykuje obecną władzę. Artur Andrus za swoje występy w „Szkle kontaktowym” TVN 24. (…) Chodzi o to, że w „Szkle” pan Artur podśmiechujki sobie robi z władzy. A nie wolno” pisał redaktor Krzyżaniak z gazeta.pl, od którego wszystko się zaczęło. Zagryw z Andrusem się jednak nie udał…
„– Nikt nie proponował panu Arturowi prowadzenia koncertu w Opolu. Ta sytuacja w żaden sposób nas nie dotyczy, to medialne doniesienia. Nie było rozmów na temat Opola, w związku z czym nie odczuliśmy żadnej niechęci – mówiła w rozmowie z gazeta.pl Małgorzata Borzym, menedżerka Artura Andrusa”.
Tytuł tekstu brzmiał: „TVP zakazuje wstępu na opolski festiwal Kayah i Andrusowi? Menedżerowie odpowiadają”. W tym momencie stało się jasne, że zrobi się wesoło, bo wszystkie media zaczęły powielać informację o „zakazie występu dla Kayah” bez wchodzenia w szczegóły i nawet oficjalne stanowisko telewizji zaprzeczające „zapisowi” na Kayah niczego już nie mogło zmienić. Estradowi kandydaci na bohaterów walk o wolność i niepodległość zaczęli się solidaryzować w proteście „przeciw wykluczeniu”, tak ogólnie i „na znak jedności z cenzurowanymi” też ogólnie. Rozpoczął się przezabawny wyścig, kto szybciej i bardziej dramatycznie zrezygnuje z udziału w festiwalu. „Kurski nie chciał w Opolu Kayah, więc zrezygnowała i Nosowska”, Tatiana Okupnik wyznaje: „Pierwszy raz łamię zasady”, „Kielecki reżyser rezygnuje z festiwalu w Opolu. Ależ emocjonalne oświadczenie”, „Koncert Premier pod znakiem zapytania? Zrezygnował już nawet konferansjer”, „Nie będzie Michała Szpaka ani jubileuszu Andrzeja Piasecznego”, „Szymon Wydra i Carpe Diem zrezygnowali z udziału w festiwalu”, „Kombii także dziękuje i mówi nie”. Przypomnijmy: wszytko dlatego że ktoś komuś powiedział, że ktoś mu powiedział. Trudno nie zacytować piosenki… Kayah: „Powiem wam, że kogoś znam, kogoś kto zna ponoć jego samego, ten ktoś mi powiedział, że tamten powiedział…”.
Fala absurdu wezbrała i wskoczyć na nią usiłują w taki czy inny sposób wszyscy „opozycjoniści”. Najżałośniej wypadła w tym tygodniu próba surfowania na opolskiej fali w wykonaniu dzieci Wojciecha Młynarskiego, które wystosowały do ludzkości dramatyczny list „TVP planuje koncert ku czci Taty bez naszej wiedzy!”. Niestety dla biednych dziatek okazało się, iż decyzja o tym, że koncertu nie będzie, zapadła jeszcze w kwietniu i są na to dowody. Takie dzieci to skarb.
Oczywiście zaroiło się nagle od wielbicieli festiwalu w Opolu, kunsztu artystycznego naszych odwiecznych gwiazd, osób przywiązanych do „wspaniałej polskiej tradycji” tak brutalnie deptanej przez okrutnego „Kurę”. Jasne, to dokładnie ci sami, którzy od lat gadają o konieczności zmiany formuły czy nawet likwidacji festiwalu, który dawno stał się karykaturą samego siebie.
Jeśli o mnie chodzi – nie zapłaczę, jeśli festiwal opolski już się więcej nie odbędzie… Od lat był sztucznym, tandetnym tworem, miejscem samouwielbienia ścisłego kręgu „zasłużonych artystów estrady”. Niestety obawiam się, że taki scenariusz jest zbyt piękny, żeby się ziścił. Opole znowu zacznie straszyć. Może, jak Sopot, pod innymi auspicjami, ale jednak. Na razie cieszmy się chwilą i… memami. Na przykład takimi jak ten powyżej.
Berenika LEMAŃCZYK