Rozmowa z Markiem Ryżym, kierownikiem szczecińskiej księgarni „Zamkowej"
- Jakie książki okazały się przebojem wśród wakacyjnych zakupów klientów księgarni?
- Z pewnością albumy o Szczecinie - choćby na prezenty dla rodziny za granicą, również „Kolorowy Szczecin na starych pocztówkach" Czejarka, „Bitwa o Szczecin" Rembasa. Zresztą, regionalia sprzedają się u nas wyjątkowo dobrze, nie tylko w wakacje. Tak choćby było z powieścią „Sedinum" Hermana. Ciężko mi nawet sobie przypomnieć w ostatnich trzech latach tytuł, który sprzedałby się w tak dużej ilości, jak wspomniana książka. To były setki egzemplarzy. Z książek, które w wakacje cieszyły się popularnością, należy wymienić „Chrzest Polski" Ożoga, „Co się stało w 966 roku" Urbańczyka, „Dzieje Polski tom 2" Nowaka, „Życie na pełnej petardzie" i inne tytuły autorstwa ks. Kaczkowskiego oraz niezmiennie „Elementarz" Falskiego. Starsze pokolenie kupuje tę pozycję dla wnuków, również mieszkających za granicą.
- Pytając o książkowe bestsellery wakacji, byłam pewna, że wymieni pan raczej „plażowe" czytadła ...
- Z plażowej literatury z pewnością ogromną popularnością cieszył się „Harem Sulejmana" Falconera, czyli pozycja dla pań, które oglądają serial „Wspaniałe stulecie" i chcą pogłębić swoją wiedzę o życiu w Imperium Osmańskim.
- Czy mapy znajdują swoich amatorów czy raczej teraz wszyscy bazują na aplikacjach w telefonach i tabletach?
- Pokolenie czterdziesto- i pięćdziesięciolatków ciągle kupuje mapy drogowe, turystyczne, krajoznawcze. Można przecież coś na nich zaznaczyć, zaplanować trasę wycieczki, rozłożyć na stole i pozaznaczać miejsca warte odwiedzenia, a nawet powiesić na na ścianie i odznaczać flagami czy pinezkami miejsca, które już widzieliśmy. W Szczecinie jest mnóstwo piechurów, stąd choćby duże zainteresowanie zaktualizowaną mapą Puszczy Bukowej.
- A przewodniki dobrze się sprzedają?
- Tak, ale te zagraniczne. Przewodniki po Polsce cieszą się mniejszym zainteresowaniem. Klienci w tym przypadku bazują raczej na internecie.
- Czy w wakacje czytelnictwo spada?
- Mamy stałych klientów, którzy niezależnie od pory roku przychodzą i kupują po kilka książek miesięcznie. Może dlatego, że jesteśmy księgarnią z klimatem, gdzie można przyjść i przed zakupem poczytać książkę na kanapie. Dochodziły do nas głosy, że niektórzy przychodzą do nas, by się odprężyć. To miłe. U nas nie ma choćby muzyki, bo uważamy, że jest niepotrzebna w tym miejscu.
- Jakie książki zwykle pakuje pan do walizki wakacyjnej?
- Popularnonaukowe. Znakomicie odprężam się przy takiej literaturze. ©℗
Monika GAPIŃSKA