Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Dobry fotografik widzi więcej

Data publikacji: 27 maja 2016 r. 14:46
Ostatnia aktualizacja: 19 stycznia 2020 r. 11:07
Dobry fotografik widzi więcej
 

Rozmowa z Cezarym Dubielem, fotografikiem

– Komu w naszych czasach jest potrzebny zawodowy fotografik? Wszyscy robią zdjęcia…

– Ja nie jestem zawodowcem, mimo że posiadam jako jedyny w Polsce cztery międzynarodowe tytuły artystyczne! Fotografia to moje hobby, fotografuję wtedy, kiedy mam ochotę… Robienie zdjęć jest moją pasją, sposobem na spędzanie wolnego czasu.

– Hmm. Nie widzi pan różnicy między sobą, a amatorem robiącym selfika aparatem w telefonie?

– To inna sprawa. Generalnie jest zalew złej fotografii. Także prasowej. Z roku na rok obserwuję, że coraz gorsze zdjęcia są nagradzane… Jest masa dziwnych zdjęć z imprez, jakichś selfików strasznych… Fakt, że mamy w kraju dwadziescia milionów komórek z aparatami fotograficznymi nie oznacza, że mamy dwadzieścia milionów dobrych fotografów. W tym sensie, tak, moje fotografie odbiegają od średniej.

– Panuje jednak pogląd, że dziś każdy może zrobić dobre zdjęcie…

– I to jest bzdura! To slogan reklamowy producentów aparatów fotograficznych. „Kup nasz aparat, będziesz miał idealne zdjęcie”. Ale to nie tak. Trzeba mieć oko, trzeba wiedzieć, co się chce przedstawić i… trzeba mieć to coś, trzeba czuć fotografię.

– Co to znaczy mieć oko? Dobry fotografik postrzega rzeczywistość inaczej niż przeciętny śmiertelnik?

– Dokładnie tak jest! Można się nauczyć obsługi aparatu w stopniu perfekcyjnym, poznać zasady tworzenia kadru, ale to nie znaczy, że staje się artystą. Dobry fotografik widzi więcej, inaczej… fotografia jest uznaną formą sztuki, jak malarstwo czy rzeźba.

– Jednak zbanalizowała się bardzo. Każdy ma siebie za mistrza fotografii.

– To prawda. Ale z masy przeciętniaków zawsze wyłania się kilka gwiazd.

– Jest pan w stanie odróżnić dobre zdjęcie od złego? Są jakieś jasne kryteria?

– Zauważyłem pewien schemat. Na konkursach fotograficznych, gdy w jury jest więcej tzw. przyrodników, to zwyciężają zdjęcia przyrody, bo oni inaczej patrzą na przyrodę. Jeżeli przeważają fotoreporterzy, żurnaliści, szansę mają zdjęcia streetart, nazwijmy je – fotoreporterskie. Tak samo pejzażyści. Ja uprawiam generalnie fotografię pejzażu, robię zdjęcia architektury i w mojej fotografii szukam rytmu, geometrii, pewnej powtarzalności. Jeżeli widzę to na zdjęciu, to ono mi się podoba. Ja bywałem jurorem w różnych konkursach i moja rola polegała na wybraniu najlepszego zdjęcia, w klimacie, wyrazie, kompozycji…

– To trudne?

– Owszem, ale generalnie najtrudniej jest wybierać swoje zdjęcie do konkursu…

– Wspomniał pan o zdjęciach architektury… Szczecin jest dla pana inspiracją?

– Był i jest. Chociaż teraz mam naprawdę mało czasu na fotografowanie, ponieważ zaangażowałem się w działalność stowarzyszenia Fotograficzna Grupa Twórcza Kontur. Ale bardzo mi się podoba detal szczecińskiej architektury. W 2010 roku miałem wystawę „Stary Szczecin”. Podobają mi się nowe budynki, chociaż niekoniecznie musi mi odpowiadać ich położenie. Ale są inspirujące i fotogeniczne. Mówię na przykład o budynku filharmonii…

– Filharmonia jest ciekawa jako pejzaż miejski?

– Nie, jako pejzaż miejski nie. Jako budynek – tak. Budynek jest sam w sobie rewelacyjny, ale nie w tym otoczeniu.

– A co pan powie o siedzibie Centrum Dialogu Przełomy?

– Jestem na nie. Dla mnie to jest bunkier, chociaż doceniam motyw tej wyższej ściany. Ale zdecydowanie bardziej podobał mi się plac Solidarności w dawnym kształcie. Bardziej przyciągał ludzi, którzy siedzieli sobie na ławeczkach w cieniu drzew i krzewów… A teraz nawet wygania się stąd osoby, które chcą pojeździć na rolkach czy rowerach. Architektura nie może być pomnikiem wystawionym architektowi. Powinna służyć ludziom.

– Jak ważny jest sprzęt, którym pan fotografuje?

– Szczerze? Najmniej ważny…

– Serio?

– Serio. Nie sprzęt jest ważny, tylko fotograf.

– Naprawdę? A jak wyślę pana na mecz Premier League i powiem, że ma pan zrobić takie zdjęcia z walki między Leicester i Manchester United, żeby Reuters wrzucił je do swojego serwisu, bo widać na nim każdą kroplę deszczu na twarzy Vardy’ego, cieszącego się ze zdobytego gola? Co wtedy?

– To tylko kwestia odpowiedniego obiektywu… I tego, że to są starzy wyjadacze, stricte sportowi fotoreporterzy

– A fotoreporter sportowy da sobie radę w plenerze?

– No właśnie takiej pewności nie mam. To są dwa różne gatunki, inne światy.

– Jest pan fotografikiem amatorem, a jednak drugi rok z rzędu był pan nominowany do Szczecińskiej Nagrody Artystycznej. Jak to się robi?

– Trzeba mieć pasję i ją konsekwentnie rozwijać. Mieć pomysł, plan i się go trzymać.

– Nie mogę w tym miejscu nie zapytać o pana wpisy na FB, dotyczące przyjmowania uchodźców. Wywołały oburzenie i być może zdecydowały o tym, że nagrody pan nie otrzymał.

– Powiedziałem głośno o tym, co myśli zdecydowana większość Polaków. Ale nie można było mojej wypowiedzi rozpatrywać w oderwaniu od kontekstu komentowanego obrazu. Komentowałem film, na którym młody imigrant pokazuje, co będą robić z nami… Pokazywał gest ucinania głowy. W połączeniu z licznymi informacjami o ISIS i z tym, co sam widziałem na zachodzie Europy, no cóż, nie ukrywam, wkurzyłem się. Robiłem te wpisy z przeświadczeniem, że widzą to tylko znajomi… i użyłem mocnych słów, tak jak to czasami bywa wśród znajomych, za co poniosłem konsekwencje. Wychowywałem się w duchu patriotycznym. Ponieważ jesteśmy spadkobiercami tych, którzy za Polskę przelewali krew, czy budowali ją w pocie czoła i z szacunku do pokoleń, które dały nam wolność Kraj, w którym żyjemy, należy chronić. A Paryż, Kolonia czy Bruksela uczą nas ograniczonego zaufania do ludzi.

– Czyli sam pan sobie pomógł w niedostaniu nagrody?

– W pewnym sensie tak… Ale nie chce mi się nad tym rozwodzić.

– Tak czy siak zrobiło się o panu głośno.

– Owszem, ale niekonicznie tak, jak bym chciał…

– Coś się jednak wydarzyło. Ma pan wyrzuty sumienia?

– Najważniejsze jest móc, wstając rano, spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć – jest ok. I ja mam ten komfort.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała 

Berenika Lemańczyk

Cezary Dubiel – pierwszy Polak z tytułami artystycznymi Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej w Paryżu Excellence FIAP bronze i Audiovisual Artiste FIAP. Uhonorowany medalem Gloria Artis, Nagrodą Pro – Arte, Złotym Medalem Za Fotograficzną Twórczość. Należy do Fotoklubu Rzeczypospolitej Polskiej z tytułem AFRP, Fotograficznej Grupy Twórczej Kontur i Stowarzyszenia Marynistów Polskich. Fotografuje pejzaż, architekturę, autor cyklu diaporam o tematyce historycznej. W dorobku ma 8 wystaw indywidualnych, ponad 230 zbiorowych oraz 100 pokazów diaporam w Polsce i 45 krajach. Zdobył ponad 120 nagród w 28 krajach na wszystkich kontynentach.

Fot. Robert STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Dubiel zaskoczyłeś mnie!
2020-01-19 11:02:19
Pozytywnie. Jesteśmy jednej filozofii. Doprawdy b. pozytywne zaskoczenie. I moją pasją jest fotografia. Ale jeszcze powtarzam -jestem zaskoczony, że można jednak spotkać człowieka z takim widzeniem aktualnej okropnej rzeczywistości. Brawo!!!
Jeśli widzi więcej, to niech nie ględzi a fotografuje.
2016-07-19 22:06:09
.
aa
2016-06-24 01:26:27
Pan artysta, tak pędzi za tymi tytułami i medalami, że po drodze trochę się jednak pogubił. Aż dziw, że w to lustro patrzy bez lekkiego zniesmaczenia jednak. Na pewno medal mu się należy za chamstwo, wulgarne wyrażanie się na temat innych ludzi. Chyba sobie daruje nominację swojej osoby do Szczecińskiej Nagrody Artystycznej po raz trzeci, bo nie tylko tytuły się liczą, ale człowiek, który je ma.
NNM
2016-05-30 07:32:49
Pan artysta może się zrehabilitować i odzyskac szansę na sto dwudziestą pierwszą nagrodę angażując się np.wdebatę na temat aborcji i wygłaszając poprawne politycznie opinie.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA