Wystawę prac Wiesława Dymnego, legendarnego, krakowskiego artysty, zapomnianego geniusza, jak się o nim mówi, otwarto w sobotni wieczór (9 listopada) w szczecińskim Teatrze Polskim. Okazją do tej ekspozycji była premiera spektaklu pt. "Dymny" w reżyserii Krzysztofa Materny.
Dymny, dowcipkując, tak napisał na pokazywanym na wystawie rysunku-autoprezentacji: „Umiem malować wszystko na różne sposoby, umiem pisać na maszynie powieści, opowiadania i szlagiery. Umiem rzeźbić, wykonuję wszelkie prace domowe z wielką dokładnością, wykonuję poza tym wszelkie roboty inne, bo jestem pojętny”.
Artysta od 1953 roku studiował, przez dziesięć lat, malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Nigdy jej nie ukończył. Tworzył przede wszystkim groteskowo-prześmiewcze rysunki, formą przypominające karykatury.
Na wystawie w Teatrze Polskim prezentowane są rysunki i kolaże Dymnego. Można je oglądać do końca 2019 roku. Szczecińska ekspozycja jest częścią wystawy prezentowanej obecnie w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK.
Zdradźmy jeszcze, że podczas premierowego wieczoru w Teatrze Polskim działał Bar Lajkonik, w którym serwowano Wino Piwniczne - z Piotrem Skrzyneckim z Piwnicy pod Baranami (w której występował właśnie Dymny) i Damą z łasiczką na winiecie. Za kontuarem z kolei były "złote myśli" Dymnego o... trunkach.
(MON)
Fot. Grzegorz Siwa