Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Ania Dąbrowska i koncerty „na pełen etat”

Data publikacji: 10 marca 2016 r. 22:26
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:39
Ania Dąbrowska i koncerty „na pełen etat”
 

Rozmowa z Anią Dąbrowską

– Aniu, właśnie pojawiła się twoja płyta – „Dla naiwnych marzycieli”. Masz tremę, jak zostanie przyjęta przez słuchaczy?

– Ogromną. Teraz mam o tyle większą tremę niż zwykle, bo przecież miałam prawie czteroletnią przerwę w nagrywaniu płyt.

– Te cztery lata związane były z tym, że masz małe dzieci i trzeba je było nieco odchować?

– Tak, dzieci w tym czasie były na pierwszym miejscu. Tu muszę ci powiedzieć, że ostatnio udzielam wielu wywiadów, ale jesteś pierwszą osobą, która zapytała mnie o tę przerwę w kontekście dzieci. Pewnie zdarzali się dziennikarze – panowie, którzy myśleli, że przez te cztery lata podróżowałam po świecie i dlatego nie nagrywałam płyty. (śmiech) Mam dwoje maluchów, które mnie bardzo pochłonęły. Są w takim wieku, że bardzo potrzebują ciągłej obecności mamy. Ale to nie znaczy, że przez te cztery lata niczego twórczego nie robiłam. Próbowałam pisać piosenki, również teksty i nawet sporo nazbierało się tego przez te lata. Najpierw komponowałam do szuflady, ale w końcu nadszedł czas, by to wszystko nagrać.

– Twoje dzieci rozumieją, że mama jest piosenkarką?

– Rozumieją, ale nie wiedzą z czym się to wiąże. Ostatnio po jakimś występie, gdy moje dzieci biegały na zapleczu, wzięłam je do domu, a moje mała córeczka powiedziała mi: „Ładnie wyglądałaś mamo, jestem z ciebie dumna”. To było bardzo wzruszające. Moje dzieci przejawiają talenty muzyczne. Kto wie, może kiedyś razem pomuzykujemy.

– A bywa, że dzieci są złe, gdy mama musi iść na wywiad np. do telewizji?

– Wolą, jak jestem w domu. Kiedy stroję się na jakieś wyjście, to już przeczuwają, że coś się kroi i zaraz tej mamy nie będzie z nimi. Pytają wtedy: „Mamo, idziesz do pracy? Będziesz mieć koncert?”. Mój synek mówił wtedy czasem: „To idź, ale śpiewaj szybko”.

– Czy ty, kiedy byłaś dzieckiem, to już wtedy wiedziałaś, że chcesz zajmować się śpiewaniem zawodowo?

– Śpiewałam już, kiedy byłam bardzo mała. Może więc byłam na to skazana? Po drodze miałam jakieś inne pomysły na życie. Poszłam choćby na psychologię, bo to mnie interesowało, ale muzyka jednak zwyciężyła.

– Parę lat temu tłumy przybyły na twój koncert w szczecińskiej filharmonii. Czy teraz masz takie lęki, że wracając po czterech latach sale koncertowe być może już nie będą tak szczelnie wypełnione?

– Z każdą płytą wiąże się jakieś ryzyko i może być tak, że w danym sezonie dawni fani będą mieć innych idoli. Biorę to pod uwagę. Nie uważam, że coś raz dane, będzie mi dane na zawsze. Na razie jest dobrze, sale są wypełnione. Zobaczymy, jak będzie dalej. Na nic nie liczę, nie mam już przecież dwudziestu lat i kreski na oku. Ale chcę zaryzykować, dużo koncertować, a nawet zjechać Polskę wzdłuż i wszerz. Bardzo łaknę koncertów, bo to dla mnie ogromna przyjemność. Myślę, że mogę sobie już pozwolić na koncerty „na pełen etat”.

– Kilka lat temu opowiadałaś mi, że do trasy koncertowej przygotowujesz się również w siłowni, bo każdy koncert to duży wysiłek fizyczny. A jak teraz będzie?

– Ostatnio nie miałam czasu na siłownię, ani jakikolwiek relaks czy czas dla siebie. Praca nad płytą pochłonęła mnie całkowicie. Ale siłownia mi przeszła, teraz odkryłam bieganie. Rozpoczęłam sezon na ten sport, co polecam wszystkim.

– Aniu, początek twojej kariery związany jest z telewizyjnym talent show - „Idol”. Czy gdybyś teraz była w wieku „tamtej Ani”, wzięłabyś udział w takim programie?

- „Idol” odbywał się wtedy pierwszy raz w Polsce, na świecie to też była nowość. Nikt nie wiedział z czym się to wiąże i jak to będzie po programie. A dopiero parę lat temu zrobił się natłok talent show, bo każda stacja chce mieć własny. Gdybym cofnęła się w czasie, to wzięłabym udział w takim programie, ponieważ to było fajne doświadczenie. A dzisiaj... Sama nie wiem. Teraz te programy nie dają gwarancji na karierę, bo jest ich chyba zbyt dużo.

– Czy ta grupa osób z pierwszego „Idola" trzyma się razem? Spotykacie się?

– Ja czasami spotykam się z Tomkiem Makowieckim, kiedy jestem w Trójmieście, bo on tam mieszka.

– Czego ci życzyć w tak ważnym dla ciebie czasie, jak premiera nowej płyty?

– Zawodowo – bardzo chciałabym dużo koncertować, a prywatnie – może „wyrwanych” wakacji z dzieciakami.

– 15 marca wystąpisz w Szczecinie, w tutejszej filharmonii. Czy usłyszymy wtedy piosenki z nowej płyty?

– Na pewno zaśpiewam nowości, ale wymieszam je ze starszymi utworami. Zapraszam serdecznie!

Monika GAPIŃSKA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

zs
2016-03-11 14:02:16
"Czego ci życzyć w tak ważnym dla ciebie czasie.....", a może by tak z dużej litery - podpowiem chodzi o dwa słowa w tym urywku " Ci " i "Ciebie " , a tutaj "Aniu, właśnie pojawiła się twoja płyta.." - "Twoja" płyta, a może się czepiam ? A poza tym p.Ania śpiewa pięknie.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA