Zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad osobą pozbawioną wolności usłyszeli czterej byli policjanci ze sprawy Igora Stachowiaka - ustaliła w źródłach zbliżonych do prokuratury. Potwierdziła to rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik.
Jak podała prok. Bialik, zarzuty przekroczenia uprawnień oraz znęcania się fizycznego i psychicznego nad zatrzymanym 15 maja 2016 r. we Wrocławiu Igorem Stachowiakiem Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedstawiła we wtorek czterem ówczesnym funkcjonariuszom Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności.
Według biegłych powołanych przez prokuraturę, zachowanie policjantów wobec zatrzymanego "nie ma związku przyczynowego z jego zgonem" - dodała prok. Bialik.
- Zebrany materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że funkcjonariusze zastosowali do obezwładnienia Igora Stachowiaka środki nieadekwatne do zagrożenia, jakie stwarzał zatrzymany - podała prok. Bialik. Dodała, że ich użycia nie uzasadniał w dostatecznym stopniu fakt, że Stachowiak był agresywny wobec policjantów już od momentu przewożenia go do komisariatu - kopał ich, jednemu zwichnął bark, zniszczył także elementy wyposażenia w komisariacie.
- Naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego było zastosowanie wobec Igora Stachowiaka tzw. tasera, a więc paralizatora elektrycznego w sytuacji, gdy zatrzymany miał ręce skrępowane z przodu kajdankami, co potęgowało ból - nadmieniła. Według niej, funkcjonariusze szarpali go, popychali i przewrócili na podłogę. Zwracali się do niego w sposób wulgarny i obelżywy, strasząc ponownym użyciem paralizatora. Według prokuratury, "takie postępowanie funkcjonariuszy naruszało godność, nietykalność cielesną i prawo Igora Stachowiaka do ludzkiego traktowania".
(pap)
***
Wcześniejsza informacja:
Nie sposób udowodnić, że to interwencja policjantów doprowadziła przed rokiem do śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie – wynika z opinii biegłych, do której dotarł portal Onet.pl. Zdaniem lekarzy, działanie policjantów mogło nasilić śmiertelną reakcję organizmu.
Igor Stachowiak w połowie maja 2016 r. został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy, był agresywny i dlatego musieli oni użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła po wyemitowaniu w tym roku reportażu w TVN 24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora. Później "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań ws. śmierci Stachowiaka, choć deklaruje coś innego.
Portal Onet.pl dotarł do uzupełniającej opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. To od jej wyników poznańska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie uzależniała dalsze czynności wobec policjantów.
"Biorąc pod uwagę przebieg zdarzenia z dnia 15 maja (2016 roku – red.) oraz wyniki sekcji zwłok i przeprowadzonych badań dodatkowych, najbardziej prawdopodobne jest, że przyczyną śmierci Igora Stachowiaka była niewydolność krążeniowo-oddechowa w przebiegu arytmii po epizodzie excited delirium spowodowanego zażyciem środków psychoaktywnych" – podaje Onet.pl za opinią biegłych z sierpnia tego roku. Dalej lekarze stwierdzili, że "obezwładnienie i unieruchomienie osoby z excited delirium dodatkowo nasila tę reakcję, co pośrednio może przyczynić się do zgonu, jednak nie można udowodnić z pewnością wymaganą w postępowaniu karnym, że zastosowanie przez funkcjonariuszy Policji środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających, rażenia urządzeniem elektrycznym taser, pozostaje w związku przyczynowym ze zgonem Igora Stachowiaka i że naraziło go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
Jednocześnie podkreślono, że "stwierdzone w badaniach toksykologicznych stężenie tramadolu (syntetyczny lek przeciwbólowy, lek opioidowy) oraz amfetaminy (nielegalny środek psychotropowy) były zbyt niskie, aby uznać je za przyczynę zgonu".
(pap)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)