Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

PO: Nie było nielegalnych podsłuchów dziennikarzy

Data publikacji: 16 marca 2016 r. 22:36
Ostatnia aktualizacja: 19 marca 2016 r. 20:21
PO: Nie było nielegalnych podsłuchów dziennikarzy
Poseł PO Marek Wójcik Fot. PAP/Leszek Szymański  

Posłowie PO zaprezentowali w środę kopię dokumentu, który – jak mówili – stanowi dowód, że w czasach rządów PO-PSL nie stosowano nielegalnych podsłuchów wobec dziennikarzy. Zażądali też wyjaśnień od polityków PiS dlaczego w tej sprawie wprowadzali w błąd opinię publiczną.

– Badanie w sprawie nielegalnych podsłuchów dziennikarzy nie zakończyło się, posłowie PO nie mają pełnej wiedzy na ten temat – tak do zarzutów Platformy odniósł się w środę wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński (PiS). Jego zdaniem, ujawnienie dokumentu mogło być złamaniem prawa.

Dwaj posłowie Platformy: Marek Wójcik i Krzysztof Brejza zorganizowali w Sejmie konferencję prasową, na której zaprezentowali kopię pisma, które do Stanisława Trociuka, zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich, 12 stycznia wystosował ówczesny komendant główny policji Zbigniew Maj. Wcześniej ten sam dokument Brejza przekazał premier Beacie Szydło. Zdaniem Wójcika, z pisma tego „jasno wynika, że insp. Maj już 12 stycznia wiedział o tym, że nie było żadnych nielegalnych podsłuchów zakładanych przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych”.

Pod koniec 2015 r. insp. Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą podsłuchową. W styczniu informowano m.in., że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił wówczas, że wobec dziennikarzy i ich rodzin „były stosowane formy pracy policji”.

Brejza zarzucił w środę premier Beacie Szydło, że pomimo pisma, które Maj skierował do zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich, 19 stycznia „w Parlamencie Europejskim kolportowała informacje o tym, że w Polsce za rządów Platformy Obywatelskiej władza podsłuchiwała nielegalnie 80 dziennikarzy”. Brejza i Wójcik mówili też, że politycy PiS powinni wyjaśnić dlaczego w sprawie podsłuchów dziennikarzy wprowadzali w błąd opinię publiczną. (pap)

 

Na zdjęciu: Poseł PO Marek Wójcik
Fot. PAP/Leszek Szymański

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Wawrzek
2016-03-19 19:57:57
Co za wyjątkowa "OBYWATELSKOŚĆ" partii zwanej PO, już nie muszą a jeszcze okłamują Obywateli, po co?
do waldi
2016-03-19 06:29:29
zreszta moze zrobili to ze wzgledu na bezpieczenstwo. Polska jest przeciwko temu rurociagowi wiec Polacy w ramach bojkotu produkowaliby i montowali dziurawe rury :)
do waldi
2016-03-19 06:25:04
zreszta to jest prywatne przedsiewziecie a nie projekt rzadowy wiec praktycznie mogli wybrac sobie dostawcow nawet bez przetargu. wszedzie te teorie spiskowe.
do waldi
2016-03-19 06:20:56
Oczywiscie jestem przeciwny Nord Streamowi, ale @waldi to jest praktycznie inwestycja rosyjsko-niemiecka wiec co w tym dziwnego? Gdybysmy budowali rurociag np polsko-szwedzki a przetarg wygraly firmy polskie i szwedzkie to wszystko byloby ok, nie?
Kalafior
2016-03-19 05:46:06
Za cztery lata PO bedzie rozliczac PiS z afer i lamania prawa. I tak w kolko. Ot Polska...
grzegorz s.
2016-03-17 10:21:21
Sytuacją bez precedensu można nazwać fakt blokowania wyboru Polaka do ważnej międzynarodowej instytucji przez innych Polaków. Róża Grafin von Thun und Hohenstein oraz Julia Pitera storpedowały wybór Janusza Wojciechowskiego do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO). Europosłanki PO wytknęły Wojciechowskiemu to, że jest z... PiS. Małostkowość i mściwość widoczna tym bardziej, że wcześniej europosłowie PiS poparli kandydaturę E. Bieńkowskiej na komisarza, a Kaczyński wsparł Tuska w staraniach o fotel szefa Rady Europejskiej. Komisja kontroli budżetowej Parlamentu Europejskiego negatywnie zaopiniowała kandydaturę europosła PiS Janusza Wojciechowskiego do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) - instytucji unijnej odpowiedzialnej za kontrolę budżetu UE i polityk unijnych. W głosowaniu za kandydaturą polityka PiS opowiedziało się 9 eurodeputowanych, 5 wstrzymało się od głosu, a przeciw było 12. Wielką rolę w wydaniu przez komisję kontroli budżetowej PE negatywnej opinii miały Róża Grafin von Thun und Hohenstein oraz Julia Pitera - europosłanki Platformy Obywatelskiej, które w trakcie przesłuchania Wojciechowskiego przed głosowaniem nad jego kandydaturą traktowały jako zarzut jego członkostwo w PiS oraz stosunek do sytuacji wewnętrznej w Polsce związanej ze sporem o Trybunał Konstytucyjny. Co prawda - Polska nie utraciła w ten sposób miejsca w Europejskim Trybunale Obrachunkowym. Rząd, w przypadku ostatecznego odrzucenia kandydatury Wojciechowskiego przez Parlament Europejski, będzie mógł wystawić innego kandydata. Nie mniej, jest to jednak sytuacja bez precedensu, bowiem do tej pory Polacy popierali Polaków w staraniach o ważne funkcje w UE. Tak było kiedy europosłowie PiS poparli kandydaturę E. Bieńkowskiej na komisarza, a Kaczyński wsparł Tuska w staraniach o fotel szefa Rady Europejskiej. Powstaje pytanie - czy tak ma wyglądać ogłoszona kilka dni temu przez Grzegorza Schetynę doktryna "totalnej opozycji"?
szok
2016-03-17 10:20:07
Odebranie władzy okrągłostołowemu establishmentowi miało skutkować wielką katastrofą gospodarczą. Waluty miały drożeć, a giełda spadać. PKB miał się obniżyć, import miał być większy niż eksport, a pieniądze znowu miały wypływać z Polski szerokimi strumieniami. Tymczasem, ku wielkiemu zaskoczeniu, frank zaczął spadać, giełda odbiła, Morgan Stanley podniósł prognozę wzrostu PKB Polski z 3,2 do 3,6 proc., więcej eksportujemy niż importujemy, a budżet kraju po styczniu odnotował... nadwyżkę! Kryzys? - Nie sądzę. Jeszcze w styczniu za 1 franka trzeba było zapłacić niemal 4,10 zł. Obecnie kurs spadł do 3,92 zł. W ciągu dwóch miesięcy obniżył się zatem o -4,5 proc. Większą procentową zmianę odnotowaliśmy na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Po styczniowym dołku (WIG20 na poziomie 1670 pkt.), nastąpiło wyraźne odbicie (obecnie 1900 pkt.). Wzrost wyniósł zatem niemal 14 proc. Jakby tego było mało analitycy Morgan Stanley w raporcie z 13 marca podnieśli prognozę wzrostu PKB Polski w 2016 roku z 3,2 do 3,6 proc. Ale to nie koniec - w styczniu znowu odnotowano przewagę eksportu nad importem (wynoszącą +3,047 mld zł) oraz nadwyżkę budżetową (państwo więcej zarabiało niż wydawało) w wysokości 1,76 mld zł. Czy mamy do czynienia z kryzysem gospodarczym związanym z odebraniem władzy okrągłostołowemu establishmentowi? Nie sądzę.
waldi
2016-03-17 10:18:01
Właśnie zakończył się zorganizowany przez Rosjan przetarg o wartości 2,6 mld euro na dostawę rur do gazociągu Nord Stream 2. Oczywiście wygrały go... firmy z Niemiec. Rząd Angeli Merkel udaje, że nie ma problemu i nie widzi żadnego zagrożenia geopolitycznego dla innych państw Europy Środkowej. W tym samym czasie niemieckie media podgrzewają temat wokół Polski i nawołują do zewnętrznej interwencji w Warszawie. Co dalej? Może jakaś mała okupacja, by zainstalować marionetkowy rząd? Przypomnijmy - we wrześniu ubiegłego roku rosyjski Gazprom, niemieckie BASF i E.ON, austriacki OMV, francuski Engie i brytyjsko-holenderski Shell podpisali umowę o powołaniu specjalnego konsorcjum do budowy gazociągu Nord Stream 2. Konsorcjum to ogłosiło przetarg o wartości 2,6 mld euro na dostawę rur do budowy gazociągu. Wygrały go - jakby inaczej - firmy z Rosji oraz Niemiec. Dostawy pierwszych rur mają się rozpocząć już we wrześniu 2016 r. Realizacja projektu Nord Stream 2 będzie równoznaczna z tym, że całość gazu z Rosji do Europy Zachodniej będzie docierać przez Niemcy (a nie, jak do tej pory przez Białoruś/Ukrainę, Polskę i Niemcy), co zapewni niemieckim firmom przesyłowym stabilne wpływy pieniężne na dziesięciolecia, a Rosji umożliwi stosowanie szantażu energetycznego wobec Polski. Obecnie było to niemożliwe, bowiem wstrzymanie dostaw gazu do Polski (jako kraju tranzytowego) było równoznaczne ze wstrzymaniem dostaw do państw Europy Zachodniej. Po wybudowaniu Nord Stream 2 Rosja będzie mogła dostarczać całość gazu potrzebnego Europie z pominięciem Polski. Zagrożenia dotyczące budowy kolejnych nitek Nord Streamu widzą także niektórzy członkowie Komisji Europejskiej. Komisarz UE ds. klimatu i energii Miguel Arias Canete powiedział kilka tygodni temu: "Jeśli ten rurociąg zostanie zbudowany, to 80 proc. rosyjskiego gazu będzie nim transportowane do UE. To jest z punktu widzenia bezpieczeństwa ryzykowne". Pomimo tego Angela Merkel uznała, że wspólna inicjatywa Gazpromu oraz niemieckich firm jest "czysto komercyjna" i nie spowoduje żadnych zagrożeń geopolitycznych zarówno dla całej UE jak i dla poszczególnych państw członkowskich. De facto była to nieformalna zgoda Niemiec na budowy kolejnej rury gazowej omijającej nasz kraj i jawnie uderzającej w nasze bezpieczeństwo energetyczne. Co w tym samym czasie robią niemieckie media? Grzeją temat wokół Polski i nawołują do sankcji, czy wręcz zewnętrznej interwencji w Warszawie. Nie wierzycie? To poczytajcie sobie ostatnie teksty "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "Sueddeutsche Zeitung" czy "Der Tagesspiegel". Ich arogancja nie zna granic. Niewykluczone, że jak tak dalej pójdzie, to niemieccy publicyści zaproponują jakąś małą okupację Polski, by móc zainstalować marionetkowy rząd...
TO CIEKAWY DOKUMENT
2016-03-17 10:01:49
Jak można stworzyć dokument na rzecz której nie było.
majk
2016-03-17 07:50:00
po niech przestanie klamac post komuchy

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA